Roxy, odpadłam, buchnęłam smiechem do laptopa.
Co nie zmienia faktu, że tak rzeczywiście jest, tak postępujemy kiedy siedzimy w depresji czy innym odmiennym stanie po uszy. Postępujemy absurdalnie wręcz.
Nie widzimy tego sami niestety.
Jak zaczynałam dostzegać jaką krzywdę sobie robiłam, to byłdla mnie szok jak sama sobie podcinałam skzydła.
Niestety, to było wsyztsko to co sobie powtarzałam nauczona przez lata, przez rodziców i różne inne zdarzenia poza domem.
Za jaką głupotę by ktoś to miał, nie zmienia faktu, ze jest to realne do zmienienia. Nie jest nam to przypisane na całe życie, nie odwołalnie.
Jigsaw mam wrażeie ma uuchomione wszystkie działa obronne jakie w sobie ma, bo poruszenie pewnych rzeczy musi być dla niego pprzeraxliwie przerazające.
Nie tylko dla niego rzecz jasna, przyjemne to nie jest, ale nas ne zabije. Na pewno nie zabije nas zetknięcie się ze swymi słabościami a wręcz można liczyć na korzyści, ale może zabić nas siedzenie w takim stanie i co gorsza nakręcanie go pzez co się stajemy dla siebie sami wrogami.
Co najciekawsze odkąd zaczęłam zmieniac podejście do siebie zaczęłam zauważać, ze może nie mam wrogów, ale zawsze będą wokół nas osoby uwikłane we własne przekonania, nie świadome, ze robia nam krzywdę.
Tzeba nauczyć się po prostu w jaki sposób z takimi ludźmi rozmawiać i o czym w ogóle jest sens z nimi dyskutować a o czym nie. Przez ostatnie kilka dni właśnie miałam taka sytuację i mam nadal. Podejrzewam, ze badzo długi mieć będę.
A nawet jeśli mamy wrogów, to cóż... nie wszyscy musimy się lubić. To by było chyba strasznie nudne