Nie prognozuję, pytam i opisuję, co "moim zdaniem". Co i rusz przypominając, ze są to moje wrazenia i mogę sie mylić. Przewidzenie czyichś zachowań jest możliwe do pewnego tylko stopnia. Zachowań meża Bety, samej Bety, sądu, rodziny, dzieci...nikt nie przewidzi na 100%. A ja nawet nie wiem, czy mąż Bety jest prawdziwym przemocowcem, którego naprawdę trzeba się bać czy też jest takim panem, co to łatwo z nim dojść do ładu choc pozornie jest groźny bardzo. Wiem tyle, że Beta sie go boi.
Rzecz nie polega na tym, zeby działać, polega na tym, żeby działać z sensem i nie samobójczo. A że strach nie pomaga sensownie działać to jest raczej truizm. Że w konflikcie przegrywa ta strona, co sie boi to też raczej znana prawda.
Beta jest dorosła, sama decyduje. I o tym co zrobi, i o tym, z kim rozmawia. Nie dala mi sygnału, żebym zamilkła, to gadam. Owszem, można to co piszę uznać za czarnowidztwo. Ale Beta ma przecież możliwosć mnie zgasić z tym snuciem wersji nieprzyjemnych acz możliwych oraz zadawaniem pytań typu "a co jeśli". Jeden Jej taki post i milknę.