adorator czy perfidny podrywacz

Problemy z partnerami.

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 15 cze 2014, o 16:23

Moja matka tez wie bo mieszka z nami ale ona ma jasne stanowisko...." na dobre i na zle"..........
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 15 cze 2014, o 16:45

Masz prawo nie wierzyc w cud głębokiej przemiany pod wpływem strachu przed rozwodem. Ale logicznie z tego wynika, że skoro przemiana nie nastapiła to wizje "zgodnie i w porozumieniu" najprawdopodobniej należy odłożyć między bajki. W Tobie jast masa żalu i złości, w nim też emocje jeśli jeszcze nie buzują to zaczną, zwłaszcza ze to porozumienie między wami jest oparte z tego co piszesz na jego strachu. Przed utratą tego, co ma i przed ujawnieniem. Nie wiem czy strach przed tym że cos tam ujawnisz będzie wystarczajacy, zeby rozwód przebiegal spokojnie jesli będzie tracił to, na czym mu zależy.
Rozwodzenie się po to, żeby "pokazać, ze jest inaczej" ? Rozwodzi się po to, żeby sie oddzielić oraz uwolnić, a nie żeby pokazać. Pokażesz i co?
"Chcę tylko zabezpieczyc przyszłosć dzieci jeśli chodzi o finanse"? Rozwodząc sie z ich ojcem? Jesli teraz nie daje na potrzeby dzieci to sądzisz, że alimenty będzie przynosił w ząbkach punktualnie? Nie licz na to. Jeśli zaś łoży to rozwód nic tu nie zmieni.
Natomiastz całą pewnoscią rozwód rodziców jest dla dzieci urazem silnym. I dla 6 letnich i dla 16letnich też.
Nie uważam, że pod hasłem "dla dobra dzieci zniosę wszystko" kobieta powinna "cierpieć i znosić". Absolutnie. Zresztą sama uznałam, ze cierpieć i znosić nie zamierzam i się dawno temu rozwiodłam. Mając dziecko.

Czytając Ciebie mam nieodparte wrażenie że jest w tym Twoim rozwodzie strasznie wiele emocji, że bardziej chcesz mu coś pokazać czy wręcz go ukarać niz się zwyczajnie od niego odłączyć . Jest to wrażenie, zatem oczywiście moze byc calkiem trafione kulą w płot. Ale jest. Silne u mnie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 15 cze 2014, o 23:04

Chcę się uwolnić BARDZO ale boję się samotności, boję się że sama z dziećmi sobie nie poradzę, na pomoc rodziny nie mam co liczyć bo mieszkają w drugim końcu Polski a rodzeństwa nie mam niestety więc zostanę całkiem sama......rozwód nie tylko żeby cos pokazać ale dlatego, że sam zadeklarował że jeśli jeszcze raz powtórzy "TO" co zrobił a co ostatecznie przelało kielich goryczy to sam się spakuje i wyniesie...a że ja zakładam że to tylko kwestia czasu to wolę formalności mieć już za sobą skoro tak daleko to już zaszło i udało się z korzyscią dla mnie i dzieci podzielić majątek /przynajmniej to będę już miała z głowy/......
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez biscuit » 15 cze 2014, o 23:50

ja też odnoszę wrażenie
że brak jest Twojej psychologicznej stabilności i ugruntowania
względem tego rozwodu

tymczasem na sali sądowej rozwiązuje się tylko kwestie prawne
a do porządkowania kwestii psychologicznych
jak samotność z dziećmi w obliczu rozwodu
to są zupełnie inne miejsca - np. terapia
a w Tobie póki co wrze jak w kotle i jedno miesza się z drugim
i nawet trzecim - bo opcja pozostania razem też tam się waży
i może nawet czwartym - kwestie rodzinne
i piątym - kwestie majątkowo-finansowe
i szóstym - jakieś wielkie "TO"
i można by tak dalej mnożyć byty bulgoczące w tym kotle
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 16 cze 2014, o 13:31

........ale to co się waży dotyczy tylko dobra dzieci ...we mnie wszystko jest wypalone....odpoczywam jak go nie widzę i nie słyszę, denerwuje mnie jego obecność, denerwuje mnie kiedy cos co mnie mówi a jeszcze gorzej kiedy cos ode mnie chce.....to jak to nazwać ?
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 16 cze 2014, o 17:57

Beta, rozwód dla dobra dzieci to jest wtedy, kiedy mąż czy żona jest w modelu "pije, bije, znęca sie psychicznie, wykorzystuje seksualnie". Wtedy na pewno izolacja od tak postępującego rodzica jest koniecznością.

U Was tego z tego co piszesz nie ma. Raczej jest wybór "miedzy dżumą a cholerą" czyli między skonfliktowanymi rodziacami żyjącymi razem a skonfliktowanymi rodzicami rozwiedzionymi. Dla dobra dzieci to rodzice powinni, z rozwodem czy bez rozwiązać konflikt między nimi istniejący. Tego konfliktu miedzy Tobą a mężem rozwód nie zlikwiduje, on się przeksztalci w inny rodzaj konfliktu i nadal będzie dzieci uszkadzał. :(
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 16 cze 2014, o 18:44

Odwrotnie:) tzn dla dobra dzieci rozwazam wlasnie pozostanie i pogodzenie sie z mezem a dylemat polega na tym ze.....co ze mna?
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 16 cze 2014, o 18:58

Może jednak jakaś pomoc fachowa? Terapia par na początek? Zaraz mi tu zapewne Impresja napisze że "wszystkich na terapie wysyłam", ale kurczę, ja nie widzę tego rozwodu w tym momencie. Bo rozwód to jest duża sprawa, no nie ma w Tobie determinacji "wolę być całe życie sama niż z tym panem w charakterze męża". Terapia par pomaga zdecydować, ona nie służy do scalania przymusowego tylko do decydowania "razem czy osobno" w bezpiecznych warunkach i z fachowoą pomocą, pomaga rozmawiać z sensem i w sposób zmierzajacy do jakichś rozwiązań.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez impresja77 » 16 cze 2014, o 19:50

nie bój sie Sans dzisiaj mam dzien dobroci dla innaczej myślących ,bo mamy inauguracje bobu ,który był już po 10 zł kilogram i włąśnie jemy ,,,,jest wojna bo mi wyjadają ....ale jestem tak odurzona i szczęśliwa jakbym była na bobowym :mrgreen: haju .
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez zajac » 16 cze 2014, o 19:54

Sansevieria napisał(a):Może jednak jakaś pomoc fachowa? Terapia par na początek? Zaraz mi tu zapewne Impresja napisze że "wszystkich na terapie wysyłam", ale kurczę, ja nie widzę tego rozwodu w tym momencie. Bo rozwód to jest duża sprawa, no nie ma w Tobie determinacji "wolę być całe życie sama niż z tym panem w charakterze męża". Terapia par pomaga zdecydować, ona nie służy do scalania przymusowego tylko do decydowania "razem czy osobno" w bezpiecznych warunkach i z fachowoą pomocą, pomaga rozmawiać z sensem i w sposób zmierzajacy do jakichś rozwiązań.

Mnie też się tak wydaje. Trochę jednak ta sytuacja jest u Ciebie pokręcona: najpierw formalny rozwód, a potem ewentualnie faktyczne rozstanie, a może wcale nie. Problemy z komunikacją, tzn. nie wiadomo, na ile do Twojego męża dociera to, co Ty zamierzasz. A przecież w sprawach dzieci jakoś porozumiewać się musicie jako rodzice, więc może dobrze byłoby jakieś metody wypracować?
Co do zostania razem dla dobra dzieci: ile osób, tyle opinii. Mnie się osobiście wydaje, że jeśli rodzice żyją ze sobą źle (nie tylko chodzi o kłótnie czy przemoc, ale też oschłość, obojętność w relacjach, wzajemne lekceważenie czy wręcz pogardę itp.), to lepiej, żeby dzieci miały jasny, spójny obraz sytuacji: rodzice nie są już razem -- a nie żeby im wpajać, że tak wygląda normalny, dobry związek, kochająca się rodzina. Więc jeśli się nie chce budować autentycznej więzi, to może lepiej się rozstać do końca? A w każdym razie pogadać o tym z fachowcem?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez agik » 16 cze 2014, o 19:56

Beta, a jak myślisz?
Dlaczego mąż stara się poprawić? Dlaczego stara się choć odrobinę, mimo, że wcześniej wszystko olewał?
Rozwód to nie jest narzędzie do wywierania nacisku!

Ty widzisz, co sobie fundujesz?
Jeśli go nie chcesz- to kopnij go w dupę, a nie sugeruj, że coś jest jeszcze możliwe...
Jeśli go chcesz, choć trochę- to mu powiedz JASNO ( a nie za pomocą sarkazmu, złośliwości)- NA JAKICH ZASADACH!

Na jakich zasadach możesz zostać? Chcesz go wytresować? Żeby herbatkę przynosił? Czy chcesz go straszakiem przemienić w romantycznego królewicza?
Chcesz przeczekać? Na co?

Mnie się zdaje, że chcesz zemsty. Chcesz, żeby go bolało, zeby przyszedl do Ciebie na kolanach, żeby żebrał.
Chcesz mu się zaśmiać prosto w twarz.
I o dzieci Ci tak bardzo nie chodzi...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 16 cze 2014, o 20:07

Zajac, dla dzieci problemem jest nie to, że rodzice nie mieszkaja razem bo się rozwiedli tylko to, jak się wzajem traktują. Jasny obraz sytuacji tu akurat mało jest pomocny (nie żebym była za masakryczna hipokryzją) , bo ta pogarda, lekceważenie czy obojętność nie znikają po rozwodzie w sposób samoistny tylko przyjmują inną formę, realizuja sie w innych warunkach. Tu jeśli juz to warto popracować nad rozstaniem połączonym z zachowaniem wzajemnego szacunku mimo rozstania.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez zajac » 16 cze 2014, o 20:14

Sansevieria napisał(a):Zajac, dla dzieci problemem jest nie to, że rodzice nie mieszkaja razem bo się rozwiedli tylko to, jak się wzajem traktują. Jasny obraz sytuacji tu akurat mało jest pomocny (nie żebym była za masakryczna hipokryzją) , bo ta pogarda, lekceważenie czy obojętność nie znikają po rozwodzie w sposób samoistny tylko przyjmują inną formę, realizuja sie w innych warunkach. Tu jeśli juz to warto popracować nad rozstaniem połączonym z zachowaniem wzajemnego szacunku mimo rozstania.

Mniej więcej o to mi chodziło, tylko może od innej strony napisałam: że jeśli rodzice źle się nawzajem traktują, to dzieciom nie pomoże w niczym to, że mieszkają razem. A może jeszcze bardziej zaszkodzi, bo będą to oglądać na co dzień.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 16 cze 2014, o 20:17

......etap karania mam juz za soba, to wszystko juz u nas bylo....tak naprawde to chcialabym zeby kogos mial i sam odszedl bo....boje sie powiedziec mu to wszystko co tutaj powiedzialam wczesniej.....boje sie jego reakcji....a...to co teraz powiem pewnie bardzo skrytykujecie ale.....troche wykorzystuje fakt ze on ma nadzieje na posklejanie tego zwiazku i godzi sie na moje warunki bo gdyby wiedzial / czytal to co Wy to nigdy nie pozwolilby mi odejsc....i tak, przyznaje czekam na kolejny " wybuch" liczac ze sam odejdzie.....wiem ze to perfidne ale ....nie moge inaczej...boje sie go
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 16 cze 2014, o 20:26

I sądzisz, ze po rozwodzie się przestaniesz go bać ? Będziesz nadal i nadal będziesz tańczyła jak on zagra. Ty się tego lęku musisz pozbyć. A co jeśli on z dowolnego powodu w czasie rozwodu "zmieni zdanie" i zacznie walkę ? Polegniesz z kretesem jeśli teraz tak się boisz. A jesli po rozwodzie odbije mu i zacznie na przykład walke o dzieci w dowolnej formie?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 67 gości