adorator czy perfidny podrywacz

Problemy z partnerami.

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 13 cze 2014, o 08:17

O zakochaniu sie na nowo to raczej nie ma mowy juz....chec pozostania z nim to chyba wszystko na co ewentualnie sie zdobede....aha Impresjo.
.dlaczego wczesniej sie nie buntowalam...bo swiata poza nim nie widzialam a jak juz zaczelam dostrzegac swiat to owszem byly klotnie ale wszystko na krotko bo ja zaraz wybaczalam a on dalej swoje..dlatego mysle ze taka uzalezniona ja jakas od niego bylam albo uwierzylam mu w teksty typu" co ja sama bez niego zrobie" " kto by tam mnie chcial" itp
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 13 cze 2014, o 09:16

Jestem w pracy, dzisiaj mam luzniejszy dzien :wink: ....malolat wchodzi razem z innymi do pracy i nawet dzien dobry nie mowi tylko glowa w druga strone...mam jeden wyjazd i sie zastanawiam czy nie przelozyc jak bedzie inna osoba...ale z drugiej strony co bede plany zmieniala ze wzgledu na " chlopca" ....zalatwie swoje sprawy przy piatku i mam go gdzies...pomyslalam ze wezme kogos na wyjazd zeby nie jechac z nim sama, nie dam mu tym sposobnosci do pozniejszych " opowiesci"...dobrze robie czy calkiem unikac? Co myslicie?
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 13 cze 2014, o 11:32

beta501 napisał(a):Wiem to wszystko Agik i dlatego nie zrezygnuje z tego rozwodu ,pozew juz po niedzieli zlozy moja prawniczka do sadu a ze teraz nie jest jak dawniej to daje mu ta ostatnia szanse bycia z nami .....


Beta, jesli nie jesteś na 100% przekonana, że nie chcesz być żonę tego pana to nie składaj pozwu rozwodowego.
Pozew to nie jest dobre narzędzie wywierania nacisku celem uzyskania zmiany zachowania męża. To jest podjecie decyzji "koniec" z nami jako małżonkami. A z zacytowanej Twojej wypowiedzi jasno widac, że tej decyzji na 100% nie podjełaś. Pozew to nie straszak, jak wniesiesz i wycofasz to potem bedziesz mogła sobie składać każdy następny, a "metoda" straci na skutecznosci. Pozew rozwodowy składa sie w momencie, w ktorym jest sie absolutnie przekonanym, że nie bedzie z tego małżeństwa NIC, chocby małżonek nagle wzbogacił sie o cnoty wszelakie w rozmiarach maksymalnych. Jak sie nie jest pewnym to się wnosi o separację.

Nie wiem co wiesz o rozwoadach tak od strony praktycznej realizacji, nie wiem czy zetknęłaś sie kiedyś z sądem w wydaniu praktycznym. To nie jest bajka, to jest naprawdę trudne i stresujące i bywa bardzo nieprzyjemne.
Tak w miarę spokojnie mozna sie w Polsce rozwieść w dwóch sytuacjach. Albo jeśli rozwodząca sie para działa zgodnie i w porozumieniu celem przekonania sądu o rozpadzie zwiazku albo jeśli sprawa jest dla sądu ewidentna. To drugie zaś dalece potrafi odbiegać od tego, co sie człowiekowi wydaje oraz od tego, co jest ewidentne z na przykład psychologicznego punktu widzenia. Dla sądu poziom "ewidentne" to jest stwierdzone prawomocnym wyrokiem znęcanie sie nad rodziną albo jawna i dowiedziona zdrada małżeńska czyli solidny kaliber.
W momencie, w którym złożysz pozew o rozwód wpuścisz System do swojego życia prywatnego. A to jest ostateczność. Którą się robi jak nie ma innego wyjscia albo jak jest sie zgodnym z małżonkiem, bo przy takiej zgodności da sie zminimalizować ingerencje Systemu w prywatność.

Czy próbowalaś sobie wyobrazić wersje, że mąż z Tobą zajadle walczy i na rozwód się nie chce zgodzić? Nie chce porozumienia stron albo stawia warunki finansowe niekorzystne dla Ciebie jako cenę za porozumienie stron i współpracę przy rozwodzie? Oraz czy masz wiedzę jakąś o tym jak wygląda kwestia podziału majątku? Tak ogólnie czy jesteś gotowa takze na brutalną walkę? Bo oczywiscie moze wszystko przebiegać optymistycznie, ale ...nie musi. Jak kogos postawisz pod scianą to może zareagować silną agresją.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 13 cze 2014, o 12:42

On nie chce wywlekania "brudów" na swiatło dzienne bo wie, że sporo tego jest..świadkowie też są... a jeszcze nie wszyscy jego znajomi o tym wiedzą....dba o sój nienaganny wizerunek....na dzień dzisiejszy mamy ustalone , że będzie szybko i bez orzekania o winie a nawet więcej , jest już gotowy podział majątku u prawniczki tez za porozumieniem stron ....czyli szybko, zwięźle i na temat.......co do samej kwestii rozwodu......takie niby składanie i ostateczne rozmowy były już rok temu bo to się ciągnie już od roku z takim nasileniem objawów....były łzy, przeprosiny, mocne postanowienie poprawy i idylla trwała nawet nie rok i znów nastąpił "wybuch"...dlatego teraz muszę być konsekwentna innego wyjścia nie ma tzn....traktuję to jako zakończenie/dokończenie postanowienia zgodnie z zeszłorocznymi wielkimi rozmowami na ten temat i jeśli zmieni postepowanie to cała sprawa pozostanie na papierze/ jeśli będę w stanie chcieć z nim być/ a jeśli znów zacznie się" powtórka z rozrywki" to tylko otworzę drzwi bo formalności będą już za nami.....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 13 cze 2014, o 12:44

no nie wiem...tak sobie to wymyśliłam.......
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez biscuit » 14 cze 2014, o 00:09

wg mnie Sans trochę straszy tymi rozwodami
jak dzieci czarownicą :D

ja jestem po rozwodzie
z orzekaniem o wyłącznej winie męża
żadne horrory o których pisze sans nie miały miejsca w moim przypadku
a też mnie tak straszono
jak również byłam świadkiem na 3 innych rozwodach

oczywiście, że sąd to nie miejsce na rozwiązywanie problemów psychologiczno-emocjonalnych
sąd ustosunkuje się do rozwiązania umowy małżeńskiej
więc dobrze, jeśli ma się pełną świadomość tego
po co idzie się do sądu
bo być może jest to moment na pójście do psychoterapeuty a nie do sądu
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 14 cze 2014, o 10:49

Z tego co Bea pisze ona jest w sytuacji "będziemy zgodnie i w porozumieniu przekonywać wysoki sąd" czyli optymalnej. Mając tą wiedzę nie zamierzam straszyć, bo nie mam upodobania oraz nie widzę sensu.

Ale na mały komentarz sobie pozwole, Bis. :)

Gdybym miala sie dzielic doswiadczeniem z własnego rozwodu (z winy meża) i iluś moich spraw związanych z alimentami i opieką to bym dała świadectwo że "sąd to dla pokrzywdzonej kobiety dobre miejsce, nie ma się czego bać". Ale sądy w miom życiu to znacznie więcej niż tylko mój rozwód i sprawy z tym związane, miałam okazję być nie tylko powódką, pozwaną oraz wielkorotnie świadkiem w polskim sądzie, ale takze pełnomocnikiem strony i oskarżycielem posiłkowym w postępowaniu karnym. Oraz wspierać kobiety ofiary przemocy i wykorzystania w czasie ich spraw sądowych, w tym rozwodów i spraw p-ko sprawcom. No i z tego doswiadczenia własnego obszerniejszego znacznie juz wniosek mam nieco inny - różnie to bywa w polskim sądzie. Warto sobie z tego zdawać sprawę, po prostu. Bywa różowo, bywa bardzo czarno.
Oraz, tu jesteśmy zdaje się zgodne - dobrze jest wiedzieć, po co się idzie do sądu - jeśli z pozwem rozwodowym to po to, żeby się rozwieść czyli rozstać. Jak sie nie ma absolutnej co do tego pewnosci warto sie zastanowić nad innymi opcjami, żeby samej sobie krzywdy nie zrobić.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez biscuit » 14 cze 2014, o 12:16

chodziło mi o to Sans,
że spotkałam się z przypadkami
że ktoś nie korzysta z opcji rozwodu z orzekaniem o winie
tylko z jakiegoś nieokreślonego strachu
przed procedurą
przed praniem brudów
przed współmałżonkiem
a jest to przecież także opcja do rozważenia
przyznam szczerze, że mnie nawet prawnicy do tego zniechęcali...
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 14 cze 2014, o 13:53

No i widzisz, tu strasznie wiele zależy. Ciebie zniechęcali, a mnie prawniczka wręcz przeciwnie, mocno zachęciła. I skutecznie. Po prostu mi opowiedziała, jak sobie poradzimy również z najgorszym wariantem rozwoju sytuacji realistycznie tenze przedstawiając i nie udając, ze "na pewno będzie dobrze i łatwo".
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 14 cze 2014, o 21:16

Tak jak powiedziałam wcześniej na chwilę obecną wszystko jest ustalone polubowanie czyli bez winy, z podziałem majątku korzystnym dla mnie i dzieci oraz z alimentami takimi jakie chcę więc nie mam po co walczyć.....zobaczę jak się sytuacja będzie rozwijała bo na chwile obecną jego rodzinka tzn a to siostra a to brat chcą wpadać na niedzielne spotkania a ja nie mam do tego nastroju bo :nie chce udawać że wszystko jest ok i wymiguję się bo :odbieram to / nie wiem czy słusznie/ jako" naciski rodzinne"........
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 15 cze 2014, o 11:05

Beto, jesli taka forma polubowna Ci odpowiada, to rób tak jak czujesz.

Czasem warto podjąc tę walkę a czasem nie.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 15 cze 2014, o 11:44

Zdecydowanie lepiej polubownie niż "na noze". Tyle ze jak Beto piszesz maż jakby nadal nie wierzył, że ten rozwód to "naprawdę".
Skoro pozew ma byc złozony w tym tygodniu to co stoi na przeszkodzie, zeby rodzinie (w tym jego rodzinie) spokojnie powiedzieć, ze nie masz nastroju na rodzinne spotkania, bo właśnie złożyłaś pozew rozwodowy i rozstajecie sie ? Możliwe że on to ukrywa, mozliwe ze oni chcą wywrzeć nacisk, różne rzeczy są możliwe. I różne rzeczy bedą sie działy. Jeśli jego rodzina jest w miare chocby ze soba zżyta to i będą jakieś reakcje także z ich strony na wieść o rozwodzie. Łagodzące i próbujące pogodzić Was, jątrzące i szczujace go na Ciebie albo i Ciebie na niego, obojętno -spokojne - mnie to raczej trudno przewidzieć, Tobie łatwiej.
Oczywiście mozecie też spróbować ukrywać rozwód, jeśli mąż też będzie ukrywal to rodzina dowie sie post factum. Co z jednej strony by ułatwiło załatwienie tej sprawy między Wami, ale z drugiej by wymagało grania komedii przez Was do czasu zapadnięcia wyroku i uprawomocnienia. Nie mam pojęcia czy w ramach rozmów o rozwodzie rozmawiialiście także na temat wprowadzania rodziny w tą sprawę.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 15 cze 2014, o 13:11

Wlasnie dlatego unikam spotkan rodzinnych zeby sie nie wtracali a na pewno by to robili...
jego brat wie o wszystkim i mimo ze go wspiera to mi tez pomaga a nawet powiedzial ze mne rozumie bo jego zona juz dawno by go spakowala i wyrzucila z domu gdyby tak robil....a sa jeszcze sprawy o ktorych NIKT nie wie o mezu tylko ja ....i dlatego tak grzecznie sie na wszystko godzi bo nie chce zebym za duzo powiedziala....a ja jestem spokojna i lagodna ze wzgledu na dzieci ale jesli nie dotrzyma slowa to jestem gotowa na walke i on o tym dobrze wie......................inna sprawa ze jesli jednak stanie sie cud i on sie faktycznie zmieni to wtedy dla dobra dzieci pewnie zostaniemy razem wiec dlatego tez na chwile obecna nie chce wciagac w to rodziny.............a to czy maz bierze to wszystko na powaznie to jeszcze inna sprawa.....z tego co widze to chyba zaczyna cos do niego docierac ale wyczuwam jakies zaparcie w nim na zasadzie - nie dam sie wyrzucic z domu bede tu bo tu sa dzieci i nikt mnie nie ruszy- .....wiec jesli tak jest i przemiana nie jest szczera to zbyt dlugo raczej nie wytrzyma ....tak sadze.....
.
.
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 15 cze 2014, o 14:36

O tajemnicy zatem nie ma mowy. Czyli rodzina będzie zajmowała stanowisko oraz podejmowała działania. Przynajmniej z tego co piszesz jego rodzina.

Mnie to mocno niepokoi to, że ponownie piszesz "jeśli jednak stanie sie cud" tuż przed złożeniem pozwu rozwodowego. jaki ma sie stać cud i jak to zamierzasz sprawdzać? W trakcie toczącego sie postępowania rozwodowego? Co by się miało stać, zebyś uznała "stal sie cud" ?

Postawa "nie dam sie wyrzucic z domu, tu są moje dzieci które kocham" zapowiada mocarną burzę z piorunami w tle. I juz mi żal dzieci, bo przy takiej postawie nawet jeśli (metodą zastraszenia) rozwód i podział majątku przebiegną wedle Twojego scenariusza to już relacji z dziećmi tym sposobem nie będziesz mogła kontrolować. Jeśli, bo walka moze sie zacząć znacznie wcześniej. Łatwo jest sie bowiem zgadzać na wszystko jak sie jest przekonanym, że "to na niby".
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 15 cze 2014, o 16:17

Cud przemiany....bo on zapewnia ze bedzie teraz innym czlowiekiem , MEZEM, OJCEM.....a ja jakos slabo w to wierze po tylu latach ...powiem wprost...zlewania mnie....i dlatego chce doprowadzic sprawe do konca zeby widzial ze tym razem jest inaczej i dla mnie samej zeby wyrwac sie z tego toksycznego zwiazku dla mnie jesli jego hamstwo powroci........pierwsza niczego przeciw nie zrobie i wojny tez nie zaczne....w tej chwili chce tylko zabezpieczyc przyszlosc dzieci jesli chodzi o finanse...

..
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 104 gości