caterpillar napisał(a):pozytywna co Ty o milostkach mozesz wiedziec?!
ja to mam problem miedzy moja a jej wybrankiem jest jeszcze kurator..bo mi sie w nauczycielu podkochuje
cholera jasna
a w niej pol kalsy chlopakow i..kolezanka
zwariowac mozna
impresja77 napisał(a):Ja miałam teraz maraton w pracy ,ale już dużą część zepchnęłam ,ale pracowałam po 12 h dziennie dość długo bo ok 3 miesięcy w takim natężeniu ,a w międzyczasie załatwiając sprawy urzędowe osobiste.
I podsumowanie jest takie....ten maraton koszmarnie wpływa na ogólny odbiór życia .
Nie ma się ochoty na nic ,na żadne wyjście wieczorem ,żadne kino ,teatr, kawiarnia ,grill ,imprezka,nawet wyjazdy weekendowe, (niedzielne bo sobota w pracy ) .Nie ma się już żadnych emocji do cieszenia się lub przeżywania czegokolwiek .
Następuje otępienie umysłu i stępienie emocji i wrażliwości. Zwłaszcza,jak sprawy są jeszcze w toku i nie wiadomo jak sie ułożą plus nawał pracy do zrobienia.
Ale .....jak już trochę sie przerobiło ,trochę się wyjaśniło ,trochę urzędów zaliczonych pozytywnie ,zaczyna wracać życie ,wrażliwość ,odczuwanie.
Na dłuższą metę nawał pracy i spraw urzędowych powoduje wyczerpanie akumulatorów i na ten moment życie przestaje mieć sens. Nie czuje się tego życia i nie ma czasu na ucieszenie się dobrymi nowinami.Ale.....praca jest do wykonania,jak ja tego nie zrobię ,ktoś na moje miejsce wskoczy ,ktoś wypełni tę lukę i to szybciutko ,więc dokonujemy wyboru i jednak brniemy w ten nawał pracy ,ale mamy na uwadze,że przeplatają się okresy zwiększonej aktywności ,a potem okresy ładowania akumulatorów i mniejszych obowiązków w pracy.
impresja77 napisał(a):Honest napisał(a):Najbardziej się ciesze z tego, ze sie tak fajnie rozjeździłam
Bo zaczynać adaptacje z jadą od delegacji na 2 koniec Polski to chyba niezbyt czeste A daje radę.
No ,no ,to niezwykłe
Podziwiam
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 91 gości