adorator czy perfidny podrywacz

Problemy z partnerami.

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 10 cze 2014, o 17:24

Katalizatorem hmm mysle ze akurat tak sie stalo ze szczesliwym przypadkiem dla niego a pechem dla mnie wstrzelil sie idealnie w najgorszy moment mojego zycia w zwiazku i swoje ciche pragnienia ulokowalam w niewlasciwym osobniku ...obawiam sie tez ze to jednak typ paskudny ktory dokladnie wie co robi i wykorzystuje swoj wiek jako przykrywke do manipulacji...w koncu tak zostal przeszkolony...i niestety ale padlam jego ofiara jak cma ktora leci do swiatla...na szczescie dzieki Wam odzyskuje wiare w siebie:)
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez agik » 10 cze 2014, o 17:31

Beta, weź mnie nie wkurzaj :cmok:
Co to znaczy "już"? :)
Właśnie sobie zaczynam uświadamiać, że jeszcze trochę pożyję i jeszcze trochę fajnego mnie w życiu czeka, a Ty piszesz mi o braku możliwości ;)

Wiesz, skąd się wzięło określenie " ryczące 40- stki"? Taki równoleżnik jest ( albo południk), gdzie zdarzają się niespodziewane i gwaltowne wiry, nagle zrywają się wiatry i nawet najbardziej doświadczeni kapitanowie mają z tym kłopot.
Chyba mogę potwierdzić :P na swoim wlasnym przykładzie ;)

Z mężem jesteś tylko z powodu dzieci?
Nie z powodu miłosci, sympatii, wspólnych zainteresowań, przywiązania?

beta501 napisał(a):Bo ja tez widze ze wiele opcji to ja juz nie mam....gdyby nie dzieci to juz by mnie nie bylo w tym zwiazku ale sa i musze o nich myslec przede wszystkim ...a miec malolata tylko do lozka? Tez juz mialam takie mysli ale moze jeden raz bym cos takiego zrobila w akcie desperacji tylko nie wiem jak bym sie po tym czula czy moglabym patrzec na siebie w lustrze? Na wiecej razy bym sie nie zdobyla bo znam siebie, predzej bym sie zabujala jak kretynka i tyle bym z tego miala z deszczu pod rynne...

Wielkie brawa za zdrowy rozsądek :)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 10 cze 2014, o 17:47

Z tym ze mam niewiele opcji to mialam na mysli ze samej ciezko mi bedzie z dwojka dzieci i nie chodzi mi o finanse bo jestem niezalezna ale o wsparcie a raczej malo mozliwe o ile w ogole ze samotna matka pozna wartosciowego prawdziwego mezczyzne dla ktorego to ja bylabym najwazniejsza nie koledzy nie wieczna zabawa itp..wspolnych zainteresowan nigdy nie mielismy i jak sie okazalo wyobrazenia na wspolne zycie tez mielismy inne...to byla pierwsza moja taka mlodziencza milosc...moze to byl wlasnie blad...w kazdym razie teraz jest super nagle dostrzegl dzieci i dom tylko co z tego skoro czara goryczy sie przelala i ja juz nie widze w nim partnera( w sumie nigdy go nie bylo) widze tylko ojca moich dzieci ale nie pociaga mnie juz jako mezczyzna..
.
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez mahika » 10 cze 2014, o 18:53

beta501 napisał(a):o wsparcie a raczej malo mozliwe o ile w ogole ze samotna matka pozna wartosciowego prawdziwego mezczyzne dla ktorego to ja bylabym najwazniejsza nie koledzy nie wieczna zabawa itp..


Prędzej samotna matka po rozwodzie, niż czyjaś żona trafi na poważnie myślącego o życiu pana.

A teraz (pomijam jego chwilowe być moze zaangażowanie) masz wsparcie,
prawdziwego szlachetnego mężczyznę przy boku?

Myślisz ze dzieci nie widzą i nie że ich rodzice żyją w toksycznym związku?
Czy te pozostanie jest bardziej dla Ciebie czy dla dzieci.
Może lepiej żyć samemu, z dziećmi niż w toksycznej relacji?

Nie wiem, nie musisz odpisywać, tylko zastanów się.

Oczywiście nie namawiam Cię do niczego,
nie jestem ani za rozstaniem ani za pozostaniem,
bo to czy da sie to posklejać czy nie najlepiej wiesz Ty.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 10 cze 2014, o 19:04

Niestety tylko marze o takim szlachetnym mezczyznie przy boku.....jestem teraz tylko dla dzieci ale staram sie zeby byla zgoda w domu, zreszta malo sie widzimy a jesli juz to rozmawiamy jak najlepiej ze soba , rozmowy powazne mamy juz za soba i poza domem, mieszkamy razem bo on uwaza ze sie zmieni bedzie innym czlowiekiem i zapewne moje uczucie do niego wroci a ja czuje tylko obojetnosc wiec sama stale o tym mysle czy da sie posklejac...rozwod w toku i tak zgadzam sie ze taki co bierze sie za czyjas zone to typ cwaniaka ktory patrzy zeby zabawic sie bez zobowiazan i tutaj u mnie zapewne tak bylo zmylil mnie wlasnie ten mlody wiek ale najwyrazniej o to mu chodzilo...sama juz nie wiem co myslec.
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez mahika » 10 cze 2014, o 19:07

przyjdzie czas, przyjdzie rada.
Najważniejsze teraz to zachować zdrowy rozsądek i wyplątać się z tego co zaszło.
:kwiatek:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez agik » 10 cze 2014, o 19:20

Nie rozumiem- z czego się wyplątać? przecież nic się nie zadziało... Parę komplementów, pocałunek, może nadmierne oczekiwania, z tej, czy innej strony, o których można zreszta mówić już w czasie przeszłym.

Beta, odnośnie Twojego męża, chciałam napisać to samo, co Mahi, to już nie bedę powtarzać.
A Twój mąż zrozumiał, jakie są Twoje oczekiwania wobec niego? Bo ( na podstawie tego, co piszesz) jakoś strasznie luzacko do tego podchodzi. Tak trochę, jakby się samo miało stać, przez zasiedzenie...

Myślałaś o psychologu? Trochę trudno się tak publicznie obnażać, może łatwiej byłoby tak bardziej komuś na ucho?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez mahika » 10 cze 2014, o 19:30

agik napisał(a):Nie rozumiem- z czego się wyplątać? przecież nic się nie zadziało... Parę komplementów, pocałunek, może nadmierne oczekiwania, z tej, czy innej strony, o których można zreszta mówić już w czasie przeszłym.

oby.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 10 cze 2014, o 19:37

beta501 napisał(a):tak zgadzam sie ze taki co bierze sie za czyjas zone to typ cwaniaka ktory patrzy zeby zabawic sie bez zobowiazan i tutaj u mnie zapewne tak bylo zmylil mnie wlasnie ten mlody wiek ale najwyrazniej o to mu chodzilo

A jak nazwać zone, która bierze się za młodego cwaniaka?

Beto, mam wrażenie, ze dorabiasz całą ideologię do tego zajścia. A należałoby po prostu porozmawiac słuzbowo z nim lub jego przełozonym jesli masz jakieś zarzuty odnosnie jego pracy. I tyle.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 10 cze 2014, o 19:46

W tym rzecz wlasnie ze gdyby nie jego zaczepki-komplementy to nawet bym go nie zauwazyla wiec tutaj sie nie zgodze ze to ja sie za niego zabralam...uleglam poniekad to tak przyznaje..po prostu bylam juz tak zmeczona "zlewaniem" mnie przez meza ze bylo mi wszystko jedno......a co do meza ...tak bardzo luzacko podchodzil przez caly czas, dopiero u prawniczki w kancelarii sie obudzil ze ja tak na serio( to jego slowa) ...
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez agik » 10 cze 2014, o 19:51

A zrozumiał, jakie są Twoje oczekiwania?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 10 cze 2014, o 20:30

Zrozumial ...chyba...w kazdym razie nie za bardzo wierze ze moze sie ktos tak diametralnie zmienic skoro przez cale zycie byl jaki byl czyli zyl wg zasady "ja" tylko on sie liczyl i jego potrzeby...wiec daje mu szanse czyli mozliwosc mieszkania razem ale zdania nie zmieniam i rozwod bedzie bo mam wrazenie ze albo to zadziala albo juz nic i wtedy sie wyprowadzi....czyli jak wroci do starych nawykow a mysle ze to kwestia czasu tylko..
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez agik » 10 cze 2014, o 20:47

Tak, czy siak- trzymam kciuki :)

Taka trochę zdeptana mi się wydajesz... A jednocześnie- twarda, samodzielna, samowystarczalna
Uważasz się za atrakcyjną?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 10 cze 2014, o 21:27

właśnie już dawno nie myślałam o sobie w kategoriach "atrakcyjna" ale po tych wszystkich zagraniach męża postanowiłam cos zmienić w sobie....jak już gdzies wychodziliśmy i się "zrobiłam" to tak uważałam się za atrakcyjną jednak mój mąż potrafił czasem mnie zgasić tekstem w towarzystwie typu " kto by tam ciebie chciał ha ha ha" a ja postanowiłam na 40 stke zrobić cos ze sobą i się zawzięłam....schudłam 8 kg wymieniłam garderobę na bardziej młodzieżową i mniejszą o jeden rozmiar , obecnie noszę 38 :wink: i jestem z siebie dumna...zaczęłam też ćwiczyć codzienne w miarę możliwości, myslę nawet o zapisaniu się na siłownię.....i dopiero wtedy mnie zauważył mój mąż....nie był zbyt zadowolony, nawet się żalił koledze/ wiem od jego żony/ że ja teraz tak dbam o siebie, ćwicze, schudłam.....a kiedy przyszedł do nas znajomy na kawę to smiał się do niego ze eee te moje bieganie ze 3 km jak przebiegnę to pewnie już bym padła a ja już wtedy biegałam 10km HA ale nic nie odpowiedziałam na to....tylko sobie pomyślałam że nawet nie wie co i jak cwicze.....i tak teraz uważam się za atrakcyją, staram się być silna bo zaparłam się sama w sobie, bo już wiele razy były takie sytuacje, straszenie rozwodem z mojej strony, poprawa z jego strony ale to tylko do czasu czyli do następnego razu więc tym razem muszę być twarda innego wyjścia nie ma bo było już coraz gorzej więc może być tylko lepiej lub wcale...
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 10 cze 2014, o 22:15

a tak ogólnie to myslę że nie dociera do niego powaga sytuacji tzn nie bierze tego zbyt poważnie.....i tak szczerze to wkurza mnie właśnie ze mieszkamy razem bo to tak jakby nic się nie zmieniło.....prasuję, piorę, ogarniam dom dzieci...wszystko po staremu żeby dzieci dobrze się czuły a ten stale do mnie zagaduje jakby nigdy nic więc odpoczywam jak go nie widzę...nie wiem czy liczy na przeczekanie zasiedzenie czy tylko udaje że nie rozumie....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 213 gości

cron