Hej
Jakiegoś smuta złapałam i wyciągnęłam Mariusza na dłuuuuuuugasny spacer.
Łaziliśmy tak długo, aż nazbierałam pełne naręcze chabrów. ( Naręcze- czyli, tyle ile mi się zmieściło rozłożone na ramieniu)
Przebrałam je i teraz jeszcze idę dozbierać takich różowych kwiatków.
Później cosi z lubym ugotujemy.
A jutro jedziemy na rowerach- zbierać kwiaty dzikiego bzu na sok i płatki róż na konfiturę ucieraną.
Mgła- jak poszło?
Milego dnia