Manipulacja psychiczna

Problemy z partnerami.

Manipulacja psychiczna

Postprzez monisiax » 29 mar 2008, o 02:48

Rozpoczynam ten wątek ponieważ mój poprzedni wątek "Co zrobić, żeby się nie odezwać..." był chyba trochę na inny temat i zrobił się już bardzo długi. Myślę, że oba wątki są ze sobą powiązane.
Bo znów wybuchła między nami kłótnia:(
Mąż znów się nie odzywa. W tym przypadku zdecydowania uważam, że była jego wina. Wiem, że powinnam milczeć i czekać na jego ruch, kiedy będzie gotowy, a jednak, mam ogromną ochotę się odezwać. Rany! jak strasznie chciałabym w tym wytrwać... Nie umiem się długo gniewać, chcę zawsze go przekonać do tego, że nie ma racji, że ja czekam i zasługuję na przeprosiny. Ale to on się do mnie nie odzywa i sprawia wrażenie obrażonego. Jak do niego dotrzeć nie narażając swej godności?
Czasem odnoszę wrażenie, że faceci robią teatr, nie odzywają się, mają strapione miny, kiedy coś zrobią złego, itp. Mój tak ma... Długo by opisywać jakich metod używa i zawsze mnie czymś złamie...
Jak sobie radzicie z ich "teatrem"? Dzięki temu forum i temu, że mogę sobie tu popisać czuję się silniejsza, i mam nadzieję, że tym razem przeczekam i się nie złamię.
Goszka sugeruje, że jest to forma manipulacji psychicznej. Zaczęłam się nad tym zastanawiać już wcześniej. Chyba coś w tym jest. Przemyślałam to co się dzieje i odkryłam, że mój mąż doskonale wie jakie jego zachowanie mnie zaboli i takie stosuje.
Doszłam również do wniosku, że rani nas to, co pozwolimy, aby nas raniło... Tylko jak sobie z tym poradzić?
Z jednej strony boję się, że ode mnie odejdzie, kiedy często będą wybuchały kłótnie, a z drugiej mam swoją godność i za rozpad związku zawsze odpowiedzialne są obie strony.
Za każdym razem boję się, że to już będzie koniec. Choć kiedy jest dobrze między nami często słyszę, że nie wyobraża sobie życia beze mnie, że jestem kobietą jego życia. I wtedy w to naprawdę wierzę. Sama nie wiem co powinnam robić...
Czytam to forum, czytam o Waszych problemach w związkach. Wiem, że moje problemy w porównaniu z niektórymi z Waszych są naprawdę błahe. Bardzo współczuję wszystkim zdradzony, oszukanym. Jestem z Wami całym sercem. Trzymam za Was kciuki, abyście wytrwały i poradziły sobie z problemami jak najszybciej i jak najbardziej bezboleśnie, aby te przykre doświadczenia Was wzmocniły.
Piszę na tym forum, bo bardzo mi to pomaga. Czytam Wasze rady. To wszystko pozwala mi przetrwać trudne chwile.
monisiax
 
Posty: 20
Dołączył(a): 17 mar 2008, o 00:42

Postprzez MAGUSIA » 29 mar 2008, o 04:51

ja mam jedna metode:biore meza za reke,siadamy na kanapie i mowimy sobie na spokojnie o co nam chodzi,co nas boli itd...Katujecie sie oboje nawzajem,milczac i czekajac ktory pierwszy...My nauczylismy sie rozmawiac,i uwiez mi,to najlepsze co moze byc... :wink:
MAGUSIA
 
Posty: 7
Dołączył(a): 11 mar 2008, o 22:20

Postprzez mahika » 29 mar 2008, o 07:41

Twój strachi niepewność cie gubi a on to wykorzystuje....
Moim zdaniem nie powinnać pokazywać mu swoich słabych punktów, jakim jest ten strach. Książe wykorzystuje to. Moze jest jakiś sposób zebyś pokazała mu ze sie nie boisz, że masz to gdzieś czy stroi fochy czy nie.

mój mąż doskonale wie jakie jego zachowanie mnie zaboli i takie stosuje

Skoro wie, a najważniejsze że Ty wiesz, to moze postaraj sie pokazać mu ze Cię to już obeszło, te jego zachowanie. No nie wiem.... Bardzo przeżywasz każdą kłótnie, on stroi fochy, a przejdź kiedyś do porządku dziennego i nie pokazuj mu jak bardzo Cie to boli...

Z jednej strony boję się, że ode mnie odejdzie, kiedy często będą wybuchały kłótnie, a z drugiej mam swoją godność i za rozpad związku zawsze odpowiedzialne są obie strony.
Za każdym razem boję się, że to już będzie koniec. Choć kiedy jest dobrze między nami często słyszę, że nie wyobraża sobie życia beze mnie, że jestem kobietą jego życia.


Boisz się, a moze wtedy jak sie boisz, przypomnij sobie te dobre chwile kiedy wierzysz ze tak jest.
A czy on sie nie boi że ty od niego odejdziesz? Czy to jest tak że on Wiedząc o tym ze Ci zależy, że sie trzęsiesz że Cię zostawi, pozwala sobie manipulować Tobą???
On nie czuje takiego lęku, że to Ty go zostawisz??? jest Ciebie całkowicie pewien?

To Twój mąż :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez mimbla » 29 mar 2008, o 09:55

kiedys u mnie tak było.Nie sprawdza się się.To próba sił,które mocniejsze i to nie ma nic wspólnego z racja.najczęściej każdemu sie wydaje ,że ją ma.Od lat wprowadzam system Magusi.Nie było łatwo,ale moje monologi już są dialogami.To sie sprawdza,....u nas.
mimbla
 
Posty: 35
Dołączył(a): 18 maja 2007, o 09:04

Postprzez monisiax » 29 mar 2008, o 14:47

Dziś chyba mam defa... Tak strasznie mi smutno. Nie wiem, czy wytrwam tą próbę sił, chciałabym aby się przekonał, że mnie to nie boli, że umiem sobie z tym radzić.
My rozmawiamy po kłótniach ale tylko wtedy kiedy on jest gotowy inaczej zawsze wychodzi z tego kłótnia. On w większości przypadków jest gotowy po trzech dniach nieodzywania się i fochów... Tak bardzo chciałabym znaleźć jakiś sposób na obojętność, na wyłączenie myślenia, rozpamiętywania.
Czasem nie mogę na to wszystko patrzeć. Siada przed komputerem i rozpoczyna sesję GG... Czasem mam tego wszystkie dość, dlaczego pozwalam sobie na coś takiego???
monisiax
 
Posty: 20
Dołączył(a): 17 mar 2008, o 00:42

Postprzez nana » 29 mar 2008, o 15:42

Wiem, że to głupia rada... ale nie możesz się czymś zająć? nie wnikam, czy powinnaś wytrwać czy nie, ale skoro ci na tym zalezy, to moze zwyczajnie wyjdz gdzies jak czujesz ze sie lamiesz. Nie mowie ze na dyskoteke, ale do znajomej, albo zwyczajnie polazic po sklepach, albo na silownie? Albo pojedz na caly dzien do rodzicow, albo gdzies w plener? Mysle, ze takie rozwiazanie moglby przyniesc 2 skutki: ty sie moze trosze odstresujesz/oderwiesz/albo chociaz nie bedzie cie denerwowala jeszcze bardziej "sesja gg", a jemu w jakis sposob dasz do myslenia.

Mysle, ze glownie chodzi ci o to, zeby "zmienic schemat", a zeby zmienic schemat trzeba zwyczajnie postapic inaczej niz poprzednio. siedzenie i patrzenie na milczacego meza, albo mijanie sie w mieszkaniu raczej niczego nie zmieni i wciaz bedzie cie kusilo, zeby "odezwac sie pierwszej".
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez monisiax » 30 mar 2008, o 01:45

Dziękuję za Wasze rady. Cały czas analizuję, czy lepiej być tą mądrzejszą i rozpocząć dialog, czy uprzeć się i mimo wszystko mu udowodnić.
Myślałam o tym, żeby wyjechać, ale niespecjalnie mam gdzie. Moi rodzice nie żyją, a znajomych nie chcę wtajemniczać w te sprawy.. Najgorsze są wieczory, kiedy już nie ma gdzie pójść i trzeba siedzieć w domu.
Może jednak głupie jest takie odgrywanie się i walka. Może jednak lepiej się porozumieć?
monisiax
 
Posty: 20
Dołączył(a): 17 mar 2008, o 00:42

Postprzez mahika » 30 mar 2008, o 01:55

Walka, no troche chyba tak...
Szkoda ze miedzy dwojgiem dorosłych ludzi ciagle toczy sie jakaś gra, nie tylko u Ciebie.....
Bo moze trzeba zapobiec tym sprzeczkom, które przeradzają sie w wojny i ciche dni?

A jak nie ma co ze sobą zrobić, moze ksiazke poczytaj, pograj w necie np. w bilard, nie musisz wychodzić, gadaj z nami ;)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez monisiax » 30 mar 2008, o 03:33

Dzięki mahika:) najgorsze jest tylko to, że nie można "wyłączyć" myślenia:( Ktoś mógłby wynaleźć taką tabletkę... Odzywam się, bo wiem, że jego myślenie (znam go już bardzo dobrze, bo od 20 lat) idzie w złym kierunku i dlatego się zamyka. Tworzy sobie obraz rzeczywistości sprzeczny z tym co faktycznie jest, co ja czuję i jakie były moje pobudki. A to co sobie wymyśli jeszcze bardziej go zamyka i tak w kółko. Czasem myślę, że kobieta powinna być tą mądrzejszą, bo jednak trochę inaczej patrzy na świat, niż mężczyzna. Bardzo mądrze ujęła to Krystyna Kofta w książce "Gdyby zamilkły kobiety" (zresztą bardzo mądra książka, polecam), że kobieta co prawda w związku jest szyją, ale ile się tak szyja musi na kręcić...:) To oddaje wszystko.
Wiem, że mężczyźni przede wszystkim potrzebują akceptacji, ale gdzie jest granica między akceptacją a naszymi potrzebami? W jaki sposób mówić do nich, że zrobili coś źle, czymś nas urazili? Nie wiem, tyle lat już żyję na tym świecie i nadal nie wiem...
Ostatnio mąż mi zarzucił, że gada z kimś, bo ona go nie krytykuje. A ja naprawdę chwalę go niemal na każdym kroku, bo wiem, ze tak można dotrzeć do mężczyzny... A czasem to nie wystarcza, nie wiem dlaczego:(
monisiax
 
Posty: 20
Dołączył(a): 17 mar 2008, o 00:42

Postprzez nana » 30 mar 2008, o 03:35

monisiax napisał(a):Cały czas analizuję, czy lepiej być tą mądrzejszą i rozpocząć dialog, czy uprzeć się i mimo wszystko mu udowodnić.

jakby w tej kwesti ja sie nie wypowiadam, sama podejmij decyzje
monisiax napisał(a):Myślałam o tym, żeby wyjechać, ale niespecjalnie mam gdzie. Moi rodzice nie żyją, a znajomych nie chcę wtajemniczać w te sprawy..
wiesz, nie musisz nikogo wtajemniczac, zwyczajnie wpadnij na kawe i "zasiedz sie". ja tak robie czasami. tak jest lepiej, bo wtedy nie rozmawiasz o swoich problemach. rozmawiasz "o niczym". mowie wtedy zwyczajnie, ze jestem w poblizu i pytam "czy moge wpadnac?" i rozamwiam "o niczym". to mnie odstersowuje. to taka zwyczajna, bardzo pragktyczna moim zdaniem, podpowiedz.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez monisiax » 30 mar 2008, o 15:50

Pękłam...:( Odezwałam się... uznałam, że to dziecinada i ktoś musi być mądrzejszy. Wczoraj w nocy się odezwałam, chcialam nie obudzić się następnego dnia z problemem. I nie obudziłam się, za to obudziłam się z kacem moralnym. Nie chcę doprowadzić do sytuacji, w której znienawidzę siebie za to... choć bardzo mnie korci. Wytrwałam prawie trzy dni. Trochę jestem na męża zła, za to że pękłam. Choć wiem, że to przecież nie on jest za to odpowiedzialy tylko ja. Często kobiety mówią: "Dlaczego on mi to robi?" a może problem tkwi w nas nie w nich. Oni nie czują tak jak my. Myślę nadal, że za to co w zachowaniu innych nas boli i dotyka my jesteśmy odpowiedzialne i pozwolimy sobie na to, żeby nas to bolało lub nie (choć oczywiście istnieją sytuacje ekstremalne, ale mam tutaj na myśli tylko zachowanie innych, a inie czynniki losowe) . Tylko na razie nie znalazłam sposobu, żeby sobie z tym poradzić, ale pracuję nad tym.
monisiax
 
Posty: 20
Dołączył(a): 17 mar 2008, o 00:42

Postprzez nana » 30 mar 2008, o 23:02

a ja jeszcze raz powtórze. przełam schemat! zacznij robić coś inaczej! mysle, ze pomysł na to co mozna robic inaczej, zeby nie dochodzilo do "cichych dni" jestes w stanie wymyslec sama, a jesli nie, to mozemy mysle tu wszyscy na forum sie nad tym zastanowic. moze ktos ma jakies z tym zwiazane doswiadczenia, jesli rozmowy z mezem nie pomagaja?

czy wy wlasciwie rozmawiace na spokojnie o tym? tzn. w tedy gdy juz tak jak teraz ciche dni zostaly przerwane? jak taka rozmowa wyglada? czy pytalas kiedys meza co on czuje podczas cichych dni? a jakby tak oddzielic dwie rzeczy:
1) problem/powod wywolujacy klotnie i ciche dni i jego przyczyne i "winnego"
2) to co czujecie podczas cichych dni, czy nie ma jakiegos innego sposobu rozwiazywania problemow, czy mozecie sie umowic na jakis inny sposob (niezaleznie od tego co bedzie powodem kolejnego konfliku)?

Rozumiem, ze moze byc problem z rozmowa na punkt 1, bo jakby z zasady wasze zdanie bedzie rozne zawsze na ten temat (inaczej nie byloby problemu/konfliktu). Ale czy jest problem z rozmową dotyczącą punktu 2?
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez citizen » 31 mar 2008, o 09:27

Dla mnie wyjście jest jedno i pisałem już o tym w poprzednim wątku.
Żeby nie poddać się manipulacji, trzeba ją natychmiast demaskować.
Pokłóciliście się, ok w każdym związku się to zdarza.
Uważasz, że miałaś w tej kłótni swoje racje i że Twoje uczucia zostały zranione, to po prostu w jasny i bezpośredni sposób to komunikujesz.
"Uważam, że w tej i w tej kwestii nie masz racji, a takie i takie Twoje zachowanie zraniło mnie ponieważ... i poczułam się..."
I oczywiście jasny komunikat w reakcji na jego nieodzywanie się: "Wiem, że teraz nie będziesz się do mnie odzywał, nie wiem do końca jakie są tego przesłanki, ale rozumiem, że tego potrzebujesz, poczekam aż będziesz miał ochotę rozmawiać, ale ja w tym czasie będę się do Ciebie odzywała normalnie" i tak postępuj. Nie zadawaj pytań bo brak odpowiedzi będzie dla Ciebie bolesny. Używaj w takich sytuacjach zwracając się do niego zdań twierdzących, na które on nie musi odpowiadać jeśli nie chce.

Po prostu zamiast przerwać wasz schemat, Ty po raz kolejny wskoczylas w te same tory.
citizen
 
Posty: 102
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 12:33

Postprzez monisiax » 1 kwi 2008, o 00:26

Citizen masz rację, powinnam tak zrobić, ale czasem nie jest to takie łatwe. Ostatnio często się kłócimy, także każda najmniejsza sprzeczka przeradza się w awanturę i duże słowa o rozstaniu, itp.
Czasem robiłam tak jak mówiłeś, mąż milczał, a ja często nie miałam cierpliwości, aby wytrzymać i zaczynałam naciskać...:(
Cały czas próbuję nad tym panować, mam nadzieję, że kiedy mi się to uda.
Jestem typem choleryka, który najpierw się zdenerwuje, ale szybko mu przechodzi. Staram się nad sobą panować, choć nie zawsze mi się to udaje.
monisiax
 
Posty: 20
Dołączył(a): 17 mar 2008, o 00:42


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: uzutuayribi i 160 gości