siedze sobie i płaczę.......cały czas mam nr gg tej małpy....nie umiem sie go pozbyc....a dziś patrze opis....Misie lubią smoki...Smoki lubią Misie......tylko, ze przez ostatnie 6 lat to ja byłam smokiem...wiem głupota totalna...ale jakoś tak boli w środku.....szczerze......cholernie boli......mineły 3 miesiące....pewnie krótko...prawda...wyleczenie przede mną......nie chodzi o to, ze tesknie czy coś...tylko tak poprostu boli...tak zwyczajnie....ciężko uwierzyc....cięzko sie przyzwyczaic do innego zycia skoro tak długo miłao się coś poukładane....pomimo, ze było do dupy nie raz....to było...a teraz trzeba od nowa....i ciężko sie wierzy na nowo w ludzkie słowa...szczerosć w miłość......jestem szczęśliwa....zakochana...ale już nie wierzę w to co kiedys...w tę wielką cudowną, wyjątkową, jedyną.....nie i już......są momenty kiedy jest mi bardzo dobrze...bardzo bardzo...ale przychodzą takie kiedy wszystko jest bez sensu...kiedy najzwyczajniej w świecie się nie da chciałabym pozbyć się negaztywów...czasem już nawet nie potrafie ich ukrywac...czyżbym zmieniła sie na gorsze?....nie chce być złą osobą....ranić innych...ale czasem samo wychodzi...nie chce być zła.....nie chce pamietac....
przepraszam za te wypociny...ale poczułam nagłą potzrebe odreagowania....i to zanim wróci Paweł...nie chce żeby widział, ze znow coś nie tak.....dlaczego nie ma miłosci.......ech
dość wypocin :* życze dobrej nocy :*