Rozpoczynam ten wątek ponieważ mój poprzedni wątek "Co zrobić, żeby się nie odezwać..." był chyba trochę na inny temat i zrobił się już bardzo długi. Myślę, że oba wątki są ze sobą powiązane.
Bo znów wybuchła między nami kłótnia:(
Mąż znów się nie odzywa. W tym przypadku zdecydowania uważam, że była jego wina. Wiem, że powinnam milczeć i czekać na jego ruch, kiedy będzie gotowy, a jednak, mam ogromną ochotę się odezwać. Rany! jak strasznie chciałabym w tym wytrwać... Nie umiem się długo gniewać, chcę zawsze go przekonać do tego, że nie ma racji, że ja czekam i zasługuję na przeprosiny. Ale to on się do mnie nie odzywa i sprawia wrażenie obrażonego. Jak do niego dotrzeć nie narażając swej godności?
Czasem odnoszę wrażenie, że faceci robią teatr, nie odzywają się, mają strapione miny, kiedy coś zrobią złego, itp. Mój tak ma... Długo by opisywać jakich metod używa i zawsze mnie czymś złamie...
Jak sobie radzicie z ich "teatrem"? Dzięki temu forum i temu, że mogę sobie tu popisać czuję się silniejsza, i mam nadzieję, że tym razem przeczekam i się nie złamię.
Goszka sugeruje, że jest to forma manipulacji psychicznej. Zaczęłam się nad tym zastanawiać już wcześniej. Chyba coś w tym jest. Przemyślałam to co się dzieje i odkryłam, że mój mąż doskonale wie jakie jego zachowanie mnie zaboli i takie stosuje.
Doszłam również do wniosku, że rani nas to, co pozwolimy, aby nas raniło... Tylko jak sobie z tym poradzić?
Z jednej strony boję się, że ode mnie odejdzie, kiedy często będą wybuchały kłótnie, a z drugiej mam swoją godność i za rozpad związku zawsze odpowiedzialne są obie strony.
Za każdym razem boję się, że to już będzie koniec. Choć kiedy jest dobrze między nami często słyszę, że nie wyobraża sobie życia beze mnie, że jestem kobietą jego życia. I wtedy w to naprawdę wierzę. Sama nie wiem co powinnam robić...
Czytam to forum, czytam o Waszych problemach w związkach. Wiem, że moje problemy w porównaniu z niektórymi z Waszych są naprawdę błahe. Bardzo współczuję wszystkim zdradzony, oszukanym. Jestem z Wami całym sercem. Trzymam za Was kciuki, abyście wytrwały i poradziły sobie z problemami jak najszybciej i jak najbardziej bezboleśnie, aby te przykre doświadczenia Was wzmocniły.
Piszę na tym forum, bo bardzo mi to pomaga. Czytam Wasze rady. To wszystko pozwala mi przetrwać trudne chwile.