A jakim człowiekiem Sans i Bis jest taki człowiek,który korzysta z rodziców ,mieszka u nich z obcym facetem ,a więc rodzice mają dodatkowego niechcianego lokatora,ale ulegli i się zgodzili ,bo mogli stanowczo powiedzieć ,nie ....jak chcecie mieszkać razem i bawic sie w dorosłosć to ze wszystkimi konsekwencjami.Ale Ci rodzice sie zgodzili ,Sans ,czy tacy rodzice są hitlerowcami maltretujacymi swoje dzieci? A twe dzieci są dorosłe i dałyby sie tak potwornie maltretoweać w tym wieku ,?To pierwsze pytanie.
A teraz drugie. Kim jest taki człowiek tak po ludzku ,nie po naukowemu ,tylko po ludzku ,który mieszka u takich rodziców, pozwalających mieszkać u siebie z obcą osobą, kim jest taki człowiek ,który korzysta z dobrej woli tychże rodziców i planuje ze złoscia ,że nigdy w życiu im nie pomoże, że jak tylko sie dorobi ,to sie odetnie ,zapomni i nie odwiedzi nigdy i nie da pomocnej dłoni w chorobie i w trudnej sytuacji ,a sam będąc obecnie w takiej trudnej sytuacji otrzymuje pomoc od tych rodziców? Kim jest taki człowiek?
Na pytanie "kim jest ten człowiek" to statystycznie rzecz ujmując najprawdopodobniej jest kobietą. Oraz człowiekiem, który zamieszkuje u własnych rodziców razem z partnerem swoim. Za zgodą tychże rodziców i na warunkach, jakie sobie ustalą.
Rodzice z opisanej sytuacji z zasady nie są osobami ubezwłasnowolnionymi zatem skoro na coś wyrazili zgodę to ich decyzja, ich prawo. I dalej to zasada "chcącemu nie dzieje się krzywda" chyba ma zastosowanie. Są dysponentami nieruchomości, ich sprawa kto i na jakich zasadach zamieszkuje. Jesli nie korzystają z przysługującego im prawa veta to nie zamierzam sie nad nimi użalać. Jesli podjęli złą decyzję to oczywiście mogę współczuć oraz ewentualnie porozmawiać nad jakimś wycofaniem się ze złej decyzji, ale to jest już nieco obok tematu.
Poza tym zaś jest tak, że przeżywając silne emocje ludzie wiele mówią, a nader często na mówieniu sie kończy. Werbalny kanał uwalniania emocji. W emocjach ktoś rzeknie "ja się zabiję" co często wcale nie oznacza rzeczywistych zamiarów samobójczych. W emocjach ktoś wykrzyknie "zabiję drania jak dorwę" co nie oznacza faktycznego zamiaru popełnienia czynu karalnego w postaci zabójstwa. Podobnie z emocjami w stosunku do rodziców - "w życiu im nie pomogę" oznacza nader często po prostu stan emocjonalny aktualny na dany czas, niekiedy czas ten trwa nie chwilę ale miesiąc czy nawet lat kilka. Jak będzie z realizacją to życie pokaże. Osobiście znam niejedną osobę, co nie lubiąc własnych rodzców i mając do nich liczne a uzasadnione pretensje jednocześnie gdy przyjdzie właściwy czas robi co powinna. Znam też takich, co z gębą pełną słodkich słowek o tym, jak kochają mamusię czy tatusia, z pełną bezwzględnością załatwiają im miejsce w jakimś parszywym domu opieki i noga ich w tym domu opieki nie postaje aż do momentu zawiadomienia o zgonie.