szantaż emocjonalny

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Re: szantaż emocjonalny

Postprzez Księżycowa » 6 maja 2014, o 21:05

zbuntowana napisał(a):
Traktuje Ona swoje dzieci jak ludzi podrzędnych. O ile mój partner na siłę chce udowodnić, że jest mężczyzną i ma własne zdanie to jego siostra nawet nie widzi, że jej mama manipuluje nią.


Tak, bo w jej mniemaniu to są tylko dzieci - wg tego typu ludzi dzieci się nie słucha, dzieci mniej czują, z dziećmi się nie liczy, dzieci mogą mieć potrzeby tylko te, które dorośli uważają za "słuszne" itd.

Bądź pewna, że jako babcia Waszego dziecka będzie je tak sami przedmiotowo traktować a Twoje sprzeciwy nic nie dadzą, bo co Ty tam wiesz? (jej zdaniem oczywiście). Klapsa tez zaliczy jak nie będziecie widzieć albo i przy Was... i skutek tego nawet jak zareagujesz zostanie odciśnięty na Twoim dziecku.
Zrobi mu takią samą krzywdę... jeśli Twój facet chce Waszego dobra, to czym prędzej powinien to zrozumieć.

"Ona nie potrafi inaczej" może nie potrafi... ale jest dorosłą osobą i ona ponosi odpowiedzialność za swoje wybory a wy wypadku naraziła własne dzieci, za które odpowiadała.
I to, ze nie potrafi a moi, zdaniem nie chce inaczej, nie znaczy, że trzeba rozkładać nad nia lklosz... nikt jej nie zmuszał do tkwienia w tym związku. Nie została uwięziona przez męża słaba kobieta w ciemnej piwnicy, tylko zdecydowała, ze pozwoli terroryzować i narazać na przemoc swoje dzieci.
Nic jej nie usprawiedliwia i nie tłumaczy.

Nawet klaps jest przemocą, jest odbieraniem dziecku godności, więc bicie jakiekolwiek czy bardzo czy nie bardzo jest sama wiesz czym...


O ile mój partner na siłę chce udowodnić, że jest mężczyzną i ma własne zdanie to jego siostra nawet nie widzi, że jej mama manipuluje nią.



Wiesz, chęć udowodnienia swojej męskości a czucie się męskim to dwie różne rzeczy i ta pierwsza niestety prawdopodobnie oznacza, że Twój facet chce uzyskać jej potwierdzenie z zewnątrz.
To zawdzęcza również dzięki rodznie.

Trudno, żeby facet w dzieciństwie upokarzany i traktowany jako coś co nie ma zdania miał wyształcone poczucie męskości... abstrakcja.
Więc wcale to nie jest zdrowe, ze chce cos udowodnić. Na dłuższą metę to pokazywanie, udowadnianie na nic się nie zda. Tak więc on cały czas działa wg zasad swojego domu niestety.
Jak będzie czuł się mężczyzną, to nie będzie musiał udowadniać , ze nim jest.
Zamiast tego postąpi jak mężczyzna, odetnie pępowinie i będzie chronić własną rodzinę.

zbuntowana napisał(a):Usłyszałam, że my we dwoje powinniśmy być dla siebie terapeutami.


Tak, jeśli chcecie się szybko rozstać, to jak najbardziej, możecie się nawzajem "terapeutyzować".
Tak na prawdę wręcz nie powinniście tego robić. Czym innym jest rozmowa i wspieranie się a czym innym zabieranie za porządkowanie własnych przeszłości. Po pierwsze nie macie kompetencji a po drugie żadne z Was tego nie udźwignie...

Totalna bzdura co gada Twój facet. Szuka niestety ucieczki od smutnej prawdy - zobaczenia jaki na prawdę jest jego dom i, że największą krzywdę w zyciu wyrządziła mu własna matka i ojciec. Tojest przykre...

Co do Twojego minimalizowania probemu - może nie jest tak źle, może przesadzam - wiesz, ja też tak myślałam. Moja mama mi całe zycie wmawiała, ze ludzie żyją w takich patologiach, że ja powinnam być wdzięczna, że mam taka rodzinę.

Idąc na terapię i pracując nad tym co mi nie wychodzi i dlaczego, dlaczego mam napadu lękowe zrozumiałam, ze wychowywali mnie zimni ludzie totalnie, że mój brat to agresor, że tkwię w samym srodku patologii... Zobaczyłam co wkładali mi do głowy i co z głową porobili. Nie wspominając o konsekwencjach alkoholizmu ojca.
Czasem zastanawiam się jak to wszystko udźwignę jak terapia dojdzie do wypowiedzenia tego takw prost, domówienia o tym i przyjęcia, wypowiedzenia tego komuś z zewnątrz nareszcie otwarcie a nie ylko tak "w głowie" tłumiąc...
To nie jest przyjemne. Tak prawde mówiąc strasznie to boli jak się widzi, ze tak w sumie nie miało się nigdy wsparcia w rodzinie, ale to jedyna droga, bo tylko tam, na terapii, jest ktoś, kto mądrze i w odpowiedni sposób pomoże mi to poukładać, żeby już do mnie nie wracało i nie przeszkadzało w moich decyzjach.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: szantaż emocjonalny

Postprzez Honest » 6 maja 2014, o 22:52

zbuntowana napisał(a):Nasze kłótnie głównie polegają na tym, że mój partner wybucha złością, że nie potrafimy we dwie się dogadać. On, kiedy to emocje opadną, tłumaczy swoją mamę. Wie, że nie robi ona dobrze, ale szuka usprawiedliwienia jej zachowania w rodzinnej przeszłości : "ona nie potrafi inaczej, tak jest nauczona, nie wie, że można inaczej".

.


Tak nie zachowuje się dojrzały męzczyzna. On jest bezkrytyczny wobec matki. W mojej opinii to mimo wszystko synek mamusi, który nie odciął pępowiny.

Czy taka reakcja świadczy o tym, że stoi po Twojej stronie? Dlaczego Ciebie tak nie usprawiedliwia, a mamusię wybiela? Dlaczego nie chce się wyprowadzić?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: szantaż emocjonalny

Postprzez Sansevieria » 6 maja 2014, o 23:21

Wiesz, Zbuntowana, ja to mam nieodparte wrażenie, ze Ty nie tyle masz problemy z asertywnościa ile raczej coś na ksztalt zaniku instynktu samozachowawczego :?
Oraz, w mojej ocenie, podstawowym problemem jest kwestia priorytetów. Twój partner niewłaściwie priorytet ustalił i ciag dalszy będzie pasmem koszmaru, o ile to się nie zmieni.
Sensownym celem życiowym (powiedzmy jednym z celów, ale może być celem podstawowym) może być stworzenie szczęśliwej rodziny. Ale do diaska, rodzinę się tworzy z partnerem/partnerką, do kompletu moga być dzieci. Dobre relacje z rodzicami i rodzeństwem obu stron są miłym dodatkiem, ale dodatkiem.
Celem Twojego partnera z tego co piszesz jest nie stworzenie/zbudowanie rodziny tylko naprawienie jego rodziny pochodzenia. Czyli dokonanie czegos na kształt cudu. Z tej mąki chleba nie będzie, a na dodatek kosztem Twoim i dziecka. Owszem, jego matka nie umie inaczej i warto zdać sobie sprawę, że po pierwsze najprawdopodobniej się nie nauczy oraz po drugie, ze koszt jej nauki ponosić macie Ty i dziecko. Ty od biedy mozesz sobie taki koszmar zafundować, wolna wola. Ale dziecko jest niewinne oraz kompletnie nie ma wyboru w kwestii warunków, w jakich będzie sie wychowywało. Ty jesteś współodpowiedzialna za jego los dalszy. W opisanej sytuacji rodzinnej to zaiste mozesz od razu po porodzie zapisać dziecko na psychoterapię , bo silne uszkodzenie psychiki ma gwarantowane. Jeśli partner nie widzi mozliwości wyprowadzenia sie z rodzinnego domu bo ma "idee fixe" ze będzie pokazywał jaki to on dobry syn to kobieto, zamiast inwestować w cudzą nieruchomość własne pieniądze i wysiłek weź te pieniądze przeznacz na jakieś lokum, gdzie dziecka niszczyć nie będą. Waszym dobrem jest wyprowadzka w try miga. O ile jakieś rzeczywiste Wasze dobro w grę tu wchodzi.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: szantaż emocjonalny

Postprzez zbuntowana » 7 maja 2014, o 20:57

Księżycowa napisał(a):Tak, bo w jej mniemaniu to są tylko dzieci - wg tego typu ludzi dzieci się nie słucha, dzieci mniej czują, z dziećmi się nie liczy, dzieci mogą mieć potrzeby tylko te, które dorośli uważają za "słuszne" itd.


Gdzieś jakbym w którejś dyskusji słyszała to z ust mojej przyszłej teściowej.
Co do decyzji o wspólnym zamieszkaniu... To była zdecydowanie Nasza wspólna decyzja. Mój partner nie mieszkał w domu praktycznie od 18 roku życia. Rok po śmierci jego ojca 100 km od jego mamy, a i tak ciągle słuchaliśmy jak to jest jej ciężko... finansowo...
Moja ciąża i fakt że tylko wynajmowaliśmy mieszkanie nasunęły myśl o wspólnym zamieszkanie. Mi też ten pomysł wydał się rozsądny. W zasadzie nikt nie musiał mnie namawiać.

Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że można komuś tak uprzykrzać codzienność.
W jednej z rozmów, jak już wcześniej pisałam wspomniała Ona, że pewien ksiądz na spowiedzi kazał Jej utrudniać nam wspólne życie... Myślę, że to też ma ogromny wpływ na jej zachowanie.

Zastanawiam się nad sobą ... jestem z "normalnej" rodziny. Bez problemu alkoholowego, bez przemocy. Ja i moje rodzeństwo jesteśmy ze sobą zżyci. Rodzice są dla Nas autorytetem. Czuję się kochana i akceptowana, a mimo wszystko związałam się z mężczyzną z przeszłością.... To mój drugi poważny związek. Pierwszy zakończył się po 8 latach, a tamten mężczyzna był DDA. Co jest ze mną nie tak.. ta myśl mocno mnie absorbuje...
zbuntowana
 
Posty: 8
Dołączył(a): 4 maja 2014, o 10:26

Re: szantaż emocjonalny

Postprzez Księżycowa » 7 maja 2014, o 21:10

zbuntowana napisał(a):

W jednej z rozmów, jak już wcześniej pisałam wspomniała Ona, że pewien ksiądz na spowiedzi kazał Jej utrudniać nam wspólne życie... Myślę, że to też ma ogromny wpływ na jej zachowanie.


Jeśli taki ksiądz na prawde istnieje, to strach się bać - jakaś sekta. Ale przypomniałaś mi sytuację kiedy w szkole zawodowej ksiądz, kóry przeprowadzał religię powiedział do jednej z dziewczyn, która mieszkała z chłopakiem, ponieważ ojczym ją bił, że zrobiła bardzo źle, bo "rodziców się szanuje a każdy musi nosić swój krzyż". Ja wtedy również w to uwierzyłam, co pociągnęło mnie jeszcze bardziej w dół.
No i powiedział na forum całej klasy, że każda kobieta, która mieszka z facetem bez ślubu, to dziwka.

Obraził dziewczynę przy całej klasie... teraz jak sobie o tym przypomnę, to mnie złość bierze, ale wtedy byłam na etapie kiedy takie bzdury również przez rodzinę wciskane mi do głowy mną rządziły i mnie ograniczały.
Także właściwie jestem skłonna uwierzyć, ze taki ktoś się znalazł w zyciu wojej teściowej przyszłej.
Ale też nie zdziwiłabym się gdyby uciekła się dokłamstwa, żeby uwierygodnić swoje chore teorie osobą taką jak ksiądz, która budzi jednak jakiś respect u ludzi i zdaje się być prawie jak Bóg.

Także zdystansuj do takich historii.

zbuntowana napisał(a):

Zastanawiam się nad sobą ... jestem z "normalnej" rodziny. Bez problemu alkoholowego, bez przemocy. Ja i moje rodzeństwo jesteśmy ze sobą zżyci. Rodzice są dla Nas autorytetem. Czuję się kochana i akceptowana, a mimo wszystko związałam się z mężczyzną z przeszłością.... To mój drugi poważny związek. Pierwszy zakończył się po 8 latach, a tamten mężczyzna był DDA. Co jest ze mną nie tak.. ta myśl mocno mnie absorbuje...


To może jednak terapia?

Nikt nie mówi, że to musi być proces trwający lata, jak u wielu.. może Ci wystarczy kilka sesji a może zostaniesz na dłużej, bo uznasz taką potrzebę.

A jakieś postępy w ciągu ostatnich kilku dni nastąpiły?

Dobrze by było gdyby Twój przyszły mąż szybko znalazł się w gabinecie. Wpadłaś na jakiś pomysł, żeby go do tego nakłonić?
Bo jeśli będzie opór mocny, to może nie ma sesnu to dalej, dac się biczować "w mię miłości". i dziecko również.
Czasem człowiek przegląda na oczy jak widzi ile ma do stracenia... Może jak żadne środki nie przyniosą skutku i postaniowisz odejść... on zrobi wsyztsko żebyś została.

Może też tak się nie stać, jest taka opcja niestety, albo i dobrze. Wbrew pozorom byłoby to najlepsze co mogłabyś dla siebie i dziecka zrobić, choć początki są trudne, ale realne do zrealizowania.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: szantaż emocjonalny

Postprzez zbuntowana » 7 maja 2014, o 21:27

Pisałam wcześniej, że opór mojego partnera przed terapią jest faktem... Jednakże rozmowy na ten temat nigdy nie były z naciskiem. Raczej opierały się na poszukiwaniu rozwiązań pewnych problemów na tle powracającej przeszłości mojego partnera.
Co we mnie zaszło... myślę, że to nie jest kwestia ostatnich dni... w ostatnich dniach napisałam tu na forum. To, że tu napisałam jest to efekt moich już dość długich przemyśleń i niezgody na taki sposób życia. Staram się zawsze też analizować swoje zachowania. Zawsze myślę, że część winy leży również po mojej stronie bo być może mimo starań coś robię źle. W końcu też nie wysyłam dość jasnych komunikatów odnośnie tego co mi nie odpowiada. Jestem dorosła, mam ponad 30 l. może powinnam. Jednakże dyktatorski stosunek mamy mojego partnera onieśmiela mnie na tyle że nie potrafię definitywnie postawić na swoim...
zbuntowana
 
Posty: 8
Dołączył(a): 4 maja 2014, o 10:26

Re: szantaż emocjonalny

Postprzez zbuntowana » 7 maja 2014, o 21:27

Pisałam wcześniej, że opór mojego partnera przed terapią jest faktem... Jednakże rozmowy na ten temat nigdy nie były z naciskiem. Raczej opierały się na poszukiwaniu rozwiązań pewnych problemów na tle powracającej przeszłości mojego partnera.
Co we mnie zaszło... myślę, że to nie jest kwestia ostatnich dni... w ostatnich dniach napisałam tu na forum. To, że tu napisałam jest to efekt moich już dość długich przemyśleń i niezgody na taki sposób życia. Staram się zawsze też analizować swoje zachowania. Zawsze myślę, że część winy leży również po mojej stronie bo być może mimo starań coś robię źle. W końcu też nie wysyłam dość jasnych komunikatów odnośnie tego co mi nie odpowiada. Jestem dorosła, mam ponad 30 l. może powinnam. Jednakże dyktatorski stosunek mamy mojego partnera onieśmiela mnie na tyle że nie potrafię definitywnie postawić na swoim...
zbuntowana
 
Posty: 8
Dołączył(a): 4 maja 2014, o 10:26

Re: szantaż emocjonalny

Postprzez Księżycowa » 7 maja 2014, o 21:42

zbuntowana napisał(a):Pisałam wcześniej, że opór mojego partnera przed terapią jest faktem... Jednakże rozmowy na ten temat nigdy nie były z naciskiem. Raczej opierały się na poszukiwaniu rozwiązań pewnych problemów na tle powracającej przeszłości mojego partnera.



Dobrze, że próbujecie rozwiązywać problemy poprzez rozmowę, ale nie możesz prowadzić go za rękę. Razem z nim grzebać w jego przeszłości, bo za chwilę zrozumiesz, że nie masz jednego dziecka, ale dwójkę. A on to wykorztsta. NIe dlatego, ze jest zly i wyrachowany, ale dlatego, ze nie jest łatwo wyjśćna przeciw takiej prawdzie i każda opcja migania się będzie lepsza. A jak Ty będziesz próbować to delikatnie rozwiązywać, to wexmiesz na siebie coś obciążającego i nie wykonalnego.

Chcę powiedzieć, że pomimo trudnej przeszłości, choć chciałoby się, bo żal człowieka nie należy tak całkiem unikać stanowczości, nie wymagać.

Priorytetem powinien stać się fakt, że Ty i dziecko, to jego rodzina i masz prawo wymagać, żeby się zabrał za siebie.
Bo tak tptając po cichutku, traktując go jak jajko tylko mu zaszkodzisz, bo on będzie to przeciągał w nieskończoność.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: szantaż emocjonalny

Postprzez impresja77 » 11 maja 2014, o 06:28

"Priorytetem powinien stać się fakt, że Ty i
dziecko, to jego rodzina i masz prawo wymagać,
żeby się zabrał za siebie.
Bo tak tptając po cichutku, traktując go jak jajko
tylko mu zaszkodzisz, bo on będzie to przeciągał
w nieskończoność."

Katarzyno ja zawsze Ci to powtarzam .Ale skoro u innych to widzisz ,że bez zdecydowanego ogarnięcia się i decyzji stanowczego ruchu wzięcia odpowiedzialnosci za siebie i odważnego kroku do przodu będziesz tuptać w miejscu , to i u Ciebie niebawem to nastąpi. Optymistyczna prognoza.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: szantaż emocjonalny

Postprzez Księżycowa » 11 maja 2014, o 13:48

Wszystko da się zrobić w ODPOIEDNI sposób.

Impresja nie psuj watków innym. JużCi powtarzałam nie znasz mojej sytuacji, bo nie piszę o sobie od sporego czasu tutaj, więc ogólnie się kompromitujesz a do tego przekręcasz moją sytuację.

Nie wiem skądtakie ogromne skupienie ma mojej osobie przez Ciebie, ale ja Cię o nic nie prosiłam, nie proszęi prosić nie będę, więc nie wiem po co piszesz w ogóle.... Strasznie Cię musi coś dręczyć w realu o czym Ci przypominam... no cóż... Twój problem, Twoja sprawa, rób co chcesz z resztą.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: szantaż emocjonalny

Postprzez ziutekkks » 15 maja 2014, o 12:57

tak nie wolno dawać się szantażować
ziutekkks
 
Posty: 1
Dołączył(a): 15 maja 2014, o 12:54

Poprzednia strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 246 gości