Jak się czujesz?

Problemy związane z depresją.

Re: Jak się czujesz?

Postprzez KATKA » 7 maja 2014, o 17:47

przypomnę też ze wątek ma nazwe "jak sie czujesz" :P wiec problemy mozna rozwiazywac w innych watkach do tego pzreznaczonych...to od zawsze jest miejsce ogólnodyskusyjne...wiec bez madrosci prosze...
dla Twojej wiadomosoci Jigsaw zawsze biore odpowiedzialnosć za swoje słowa...dlatego pewnie do znudzenia powtarzam, że to moje zdanie...moje odczucia...i moje podejscie...cieżko to doczytać??
jak wiem, ze moge powiedziec cos za duzo albo ktoś moze sie oburzyć to po prostu siedzę cicho i zostawiam to dla siebie...bo po co mam sie wybebeszac ...jak ani drugiej stronie to nic nie da ani mi...;)


zmieniając temat :)
uwielbiam bieganie...wczoraj poswieciłam na to tyko chwile a do dzis czuje sie super...to chyba jedna z lepszych form wysiłku dla mnie choc lubię i siłownię i zumbę i step :)
i te cudne zakwasy :) dawno ich nie czulam...juz sie jutrzejszego biegania doczekac nie moge :haha:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Jak się czujesz?

Postprzez Sansevieria » 7 maja 2014, o 18:04

Tak a propos "rozpamiętywania" oraz "babć" drogą odległych skojarzeń. Miałam i nadal w znacznym stopniu mam okazję obserwować pokolenie, które przeżyło koszmar wojny. Pokolenie moich rodziców. Ludzi, którzy w znacznej większości przezyli w dzieciństwie rzeczy straszne, traumatyczne i niszczące psychikę. W odniesieniu do nich określenie "traumatyczne dzieciństwo" nie jest żadną przesadą. I z obserwacji mi wynika, że najgorzej funkcjonują ci, którzy tą przeszłość "zamknęli na 7 spustów" , nie wracają do tematu swoich przeżyć i "optymistycznie żyją przyszłością" zakazujac sobie "rozpamiętywania". Ciekawe, ze grupa takich stale skupionych na traumie wojennego dzieciństwa wydaje sie być bardzo niewielka ( chyba się po prostu szybko a skutecznie psychicznie rozpadli dawniej i nie dotrwali do czasów obecnych i do starości) , natomiast najzdrowsi wydają sie ci, co co jakis czas do tej swojej strasznej i trudnej przeszłosci wracają, jak ich rzeczona przeszłość gniecie oraz uwiera. I szczerze mówiąc nie uważam, żeby marnowali cenne chwile na rozpamiętywanie, raczej to postrzegam jako zdrowe zmniejszenie ciśnienia istniejących emocji.
Ciekawe jest dla mnie też to, że dwie osoby uczestniczące w dokładnie tym samym wydarzeniu (też odnosi się to do traumy czasu wojny) potrafią mieć zupełnie inną na nie reakcję psychiczną i inne...wspomnienia. Oraz w związku z tym czego innego potrzebują w charakterze pomocy i wsparcia.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Jak się czujesz?

Postprzez Księżycowa » 7 maja 2014, o 18:35

KATKA napisał(a):dlaczego niby jest krzywdzace? wyraziłam moje zdanie...sama to ciagle robisz i walczysz o prawo do tego więc pozwól, zę bede robiła jak uwazam... (...)
nie mam zamiaru zmieniać pogladów bo Tobie one nie odpowiadają...w Twoje przezycia nie wnikam juz dawno bo to nie dla mnie...uważam, że nie dasz sobie nic powiedziec...dlatego tego juz bardzo dawno nie robię i robic nie bede



O jej co tak agresywnie? Ja tylko napisałam grzecznie, bez najazdu na Ciebie, że uogólnianie robi ludziom wiele krzywdy po prostu i to jest fakt.

Wg Ciebie nie dam sobie nic powiedzieć a wg mnie znam siebie, znam swój problem (wreszcie), i wiem, że nie jesteś w stanie mi nic powiedzieć, co by mi mogło mi pomóc, poza ogólnym "weź się w garść i nie rozpamiętuj" co w moim przypadku działa całkiem odwrotnie.

Dużo zmieniłam nie dzięki "zapomnieniu" o tym co było kiedyś i udaniu, że tego nie było, a dzięki wracaniu do tego i rozumieniu dlaczego - co było prawdą o mnie, co kiedyś słyszałam a co nie. Wniosek - większość nie byo, choć byłam święcei przekonana, ze jest inaczej.

I mam wrażenie, ze trudno się tu ludziom pogodzić tym "silniejszym", bo wydaje mi się, że m.in Ty za taką osobe się uważasz, że to co dla Ciebie jest rozpamiętywaniem i obarczaniem winy rodziców dla mnie jest zrywaniem z przeszłością i zmianą destrukcyjnych nawyków przez które właśnie mi nei wychodzi.

Ja to wiem, ja nie musze nikogo do niczego przekonywać. Mi tylko chodzi o to, ze jak takie uogólnianie przeczyta osoba potrzebująca pomocy, to Wam uwierzy, bo sama myśli to samoi "nic takiego się nie wydarzyło - sam jestem sobie winien" i to jest wg mnie niebezpieczne.

Rozumiem co masz na myśli jeśli chodzi o zdrowy dystans, ale trzeba wg mnie wiedzieć kiedy jest on potrzebny a kiedy jest szkodliwy.

Nie ma powodu, żeby zaraz rzucać dziwne podteksty typu "forum nie kręci się wokół Ciebie". Nie wiem czemu ma to służyć tym bardziej, ze nie opisuję tu na bieżąco już swoich problemów ani postępów.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Jak się czujesz?

Postprzez KATKA » 7 maja 2014, o 18:46

Sans masz racje...tylko ja nie mówiłam o uciekaniu od problemu...tylko o tym zeby nie pozwolic zeby ten problem przysłaniał nam rzeczywistoć...czyli dokąłdnie to samo o czym Ty piszesz...
myślisz, ze ja nie pamietam, zę sie ciezłam kilka lat...ze dałam sie zdradzać... :bezradny: pamietam kazda przykrą rzecz w życiu ale staram sie do nich nie wracac jesli nie ma takiej potrzeby...wyciągam wnioski...ni widze potzreby zeby sie umartwiac i np twierdzic, że skoro facet mnie zdradzał pzrez większosć zwiażku to nie powinnam już nikomu ufać...ze skoro kiedyś zwiałam z chaty bo nie mogłam sie dogadać z ojcem to przez niego mam problem z bliskoscią czy otwartoscia na ludzi...
poza tym wspominasz o sytuacji na która Ci ludzie naprawde nie mieli wpływu...no w skrajnych przypadkach mogli uciec...
nigdy bym sie nie podjeła analizy człowieka, który przeżył coś takiego...tak samo nie czułabym sie na siłach radzic komuś wykorzystywanemu w dzieciństwie...
jak ktoś chce sie umartwaić...czy też przerabiać cały czas swoj stan i nie rwie sie do zmian albo nie umie...to nie mam na to wpływu..nikt z nas nie ma.....mam jednka nadzieję, ze część jednak ma potrzebe walki i ja realizuje...i prędzej czy później wychodzi z wiekszej czy mniejszej traumy...
każdy z nas jest inny...ale chyba chodzi o to zeby dzielic sie doswiadczeniami. Potrzebne jest to zeby ktoś powiedzial, że sie pozbierał po zdradzie..odszedł i jest szczęśliwy...może potrzebne jest też czytanie, ze ktos w takim zwiazku nadal trwa...i sie umartwia...nie mnie oceniac
ile osób na forum tyle różnych zdań...pogladów i doswiadczeń :) na szczeście
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Jak się czujesz?

Postprzez KATKA » 7 maja 2014, o 18:52

Księzycowa serio "sam jestem sobie winien" gdzie to padło?? ja naprawde nie mam ochoty wchodzic z Toba w dyskusje ja o zielonym a Ty o czarnym...bez sensu. nie mam ochoty sie tłumaczyc Tobie...uwazam, że nikomu to nic nie da...
ale uważam, żejakbys te "pewnosć" siebie w wypowiadaniu sie do co poniektórych osób tutaj przełożyła na zycie prywatne mogłabyś byc już kawałek dalej niz jesteś...ale to nadal moja prywatna opinia :)
jak zawsze powdzenia...dla mnie eot
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Jak się czujesz?

Postprzez Księżycowa » 7 maja 2014, o 19:08

No skoro masz takie nastawienie rzeczywiście nie mamy o czym rozmawiać.

Jedno tylko Ci powiem co do tego

KATKA napisał(a):ale uważam, żejakbys te "pewnosć" siebie w wypowiadaniu sie do co poniektórych osób tutaj przełożyła na zycie prywatne mogłabyś byc już kawałek dalej niz jesteś...ale to nadal moja prywatna opinia :)



Gdybyś zechciała nie upierać się przy swoim "poglądzie" i otworzyła na to właśnie o czym pisze cały czas a jak nie ja to bis, to byś w ogóle tego zdania nie napisała, bo zwyczajnie byś rozumiała, że nie należy tego robić jeśli nie chce się szkodzić a poza tym wiedziałabyś, że nie ma zastosowania w moim przypadku, bo ja wiem i widzę co mam i gdzie do "zrobienia", ale niestety w tym nie pomaga podejście o jakim Ty piszesz.

Mnie już nie szkodzisz, ja swoje robię i swoje o sobie już wiem. Czy Ty coś widzisz czy nie, to w ogóle mnie nie interesuje i do niczego nie jest mi potrzebne.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Jak się czujesz?

Postprzez caterpillar » 7 maja 2014, o 19:09

No I teraz Ci 18latkowie I starsi buntuja sie I nie chca placic na swoich rodzicow ani tez widziec sie z nimi za co czesto sa pietnowani wlasnie slowami'a po co to rozpamietywac'itp

malo tego odchodzac z takiego domu odchodzisz czesto z niczym fizycznie ale psychicznie z calym bagazem negatywnych doswiadczen i braku wiary w siebie , bo wlasnie jako dziexko byles np traktowany jak smiec. I przeciez nagle jakims cudem nie zaczniesz funkcjonowac normalnie. Ci doosli katko zaczynali czesto jak ten 4 latek.Nie jest latwo ulozyc sobie zycie jesli nie masz nikogo biskiego kto jest normalny i moze Ci pomoc. To nie jest latwy start w samodzielne zycie dlatego ja nie dziwie sie.ze ludziom bywa trudno podjac taka decyzje o odejsciu.

oczywiscie kazdy krok jest lepszy niz tkwienie w marazmie ale...coz kazdy ma swoj prog wytrzymalosci
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Jak się czujesz?

Postprzez KATKA » 7 maja 2014, o 19:20

dobra dla mnie koniec...rozpisuje sie na kilkanascie linijek a niektorzy czytają tylko jedno zdanie chyba :)
Cat Ty o tych 18 latach...a ja o tych prawie 30sto- latkach bedacych nadal na utrzymaniu rodzicow...niesamodzielnych...nieumiejacych podejmowac decyzji...wiekszosc nigdy w przyszłosći rodzicom nie pomoze pewnie...bo przecież to rodzice maja pomagac...opiekowac sie wnukami...dawac wnukom kieszonkowe...cos tam dzieciom zalatwaic...kupowac...wiecznie pomagac...
swiat nie jest czarno-biały

zawsze kazdego racja bedzie dla niego wazniejsza...dla kobiet, ktore maz zostawil domagajacych sie alimentow od niego...dla dzieci domagajacych sie alimentow od rodzicow czy dla rodzicow domagajacych sie od dzieci...
pewnie czesc z podejmowanych w takich sprawach decyjzi jest malo sprawiedliwa...
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Jak się czujesz?

Postprzez Podniebna » 7 maja 2014, o 19:42

Trochę tu mieszacie kilka tematów.

Katka chyba pisze o kwestii takiej prawdziwej dojrzałości, wzięcia za siebie pełnej odpowiedzialności -> i tu nawet nie chodzi o konkretny wiek, bo można przecież całe życie prześlizgać się na plecach innych.


cat,
też bym nie chciała być zmuszana do płacenia komuś, komu nawet nie mam ochoty patrzeć w twarz...
Ale z tymi MOPSami to tak bywa... jeśli chodzi o kasę to niestety wiele instytucji w naszym kraju kuleje... właśnie przez kasę :/.
Podniebna
 
Posty: 20
Dołączył(a): 26 kwi 2014, o 12:01

Re: Jak się czujesz?

Postprzez Honest » 7 maja 2014, o 20:03

A ja uważam, że własnie jak katka, nie można całe życie szukać przyczyn niepowodzeń w domu rodzinnym.

Bo wowczas człowiek nigdy nie wexmie odpowiedzialności za swoje czyny.

Każdy z nas ma swoje demony, czasem nawet ludzie nie zdają sobie sprawy jakie to sa tragedie. Ale ni jest to dla nich wymówka kazdej porazki życiowej.

Ja np. bardzo podziwkam Mahikę. Za taką afirmację życia. Tez bym tak chciała umieć.

I Katkę, ze po tak toksycznych związkach zbudowała tak fajną relację.

Jest wiele osób, które tutaj podziwiam. I lubię. I cenię.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Jak się czujesz?

Postprzez Sansevieria » 7 maja 2014, o 20:11

KATKA napisał(a):poza tym wspominasz o sytuacji na która Ci ludzie naprawde nie mieli wpływu...no w skrajnych przypadkach mogli uciec...
nigdy bym sie nie podjeła analizy człowieka, który przeżył coś takiego...tak samo nie czułabym sie na siłach radzic komuś wykorzystywanemu w dzieciństwie...


Dziecko wychowywane w rodzinie z przemocą jest w dokładnie takiej sytuacji, Katko. Naprawdę nie ma wpływu i raczej rzadko ma szansę uciec. A skutki przemocy w rodzinie są u dorosłych jej ofiar takie same jak u ofiar niewoli, porwań, obozów koncentracyjnych...tyle że inne wspomnienia te dorosłe dzieci gnębią. Na przykład nie kapo obozowy ale tatuś w pijanym amoku...z punktu widzenia doznań dziecka przerażenie i bezradność są dokładnie takie same, uczucie bezpośredniego zagrożenia własnego życia jest takie samo. Czym się różni przerażenie kilkuletniej dziewczynki skulonej pod pryczą w obozie i siedzącą cicho jak myszka żeby jej szalejący wściekły kapo nie zauważył od przerażenia kilkuletniej dziewczynki skulonej pod łóżkiem, żeby jej szalejący wściekły pijany tatuś nie zauważył? W obu sytuacjach znikąd pomocy oraz sytuacja "jak zauważy to pobije albo i zabije". Dziewczynce z obozu powiesz że "nie powinna pozwolić żeby te wspomnienia przesłaniały jej rzeczywistość"? Raczej nie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Jak się czujesz?

Postprzez Winogronko7 » 7 maja 2014, o 20:44

KATKA napisał(a):zmieniając temat :)
uwielbiam bieganie...wczoraj poswieciłam na to tyko chwile a do dzis czuje sie super...to chyba jedna z lepszych form wysiłku dla mnie choc lubię i siłownię i zumbę i step :)
i te cudne zakwasy :) dawno ich nie czulam...juz sie jutrzejszego biegania doczekac nie moge :haha:


coś czuję, że byśmy się dogadały :) no jakbym czytała siebie :D
Avatar użytkownika
Winogronko7
 
Posty: 1858
Dołączył(a): 26 sie 2010, o 18:04

Re: Jak się czujesz?

Postprzez Honest » 7 maja 2014, o 20:46

Sansevieria napisał(a):
KATKA napisał(a):poza tym wspominasz o sytuacji na która Ci ludzie naprawde nie mieli wpływu...no w skrajnych przypadkach mogli uciec...
nigdy bym sie nie podjeła analizy człowieka, który przeżył coś takiego...tak samo nie czułabym sie na siłach radzic komuś wykorzystywanemu w dzieciństwie...


Dziecko wychowywane w rodzinie z przemocą jest w dokładnie takiej sytuacji, Katko. Naprawdę nie ma wpływu i raczej rzadko ma szansę uciec. A skutki przemocy w rodzinie są u dorosłych jej ofiar takie same jak u ofiar niewoli, porwań, obozów koncentracyjnych...


Absolutnie się z tym nie zgadzam. Jak można porównywać obóz koncentracyjny z przemocą w domu np. w formie alkoholizmu? Bo to własnie robisz! Tam zabijano ludzi na oczach innych ludzi, w tym dzieci. Przemoc w rodzinie ma różne oblicza i skalę nasilenia.

I to jest dla mnie właśnie jeden ze sposóbów usprawiedliwiania, o ktorym wspominałam.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Jak się czujesz?

Postprzez Honest » 7 maja 2014, o 20:47

Winogronko7 napisał(a):
KATKA napisał(a):zmieniając temat :)
uwielbiam bieganie...wczoraj poswieciłam na to tyko chwile a do dzis czuje sie super...to chyba jedna z lepszych form wysiłku dla mnie choc lubię i siłownię i zumbę i step :)
i te cudne zakwasy :) dawno ich nie czulam...juz sie jutrzejszego biegania doczekac nie moge :haha:


coś czuję, że byśmy się dogadały :) no jakbym czytała siebie :D



Ja tez bym się z Wami dogadała hihihih :haha: :haha: :haha: :haha:

Własnie wrociłam z zumby - mamy nowy układ od tygodnia i mam takie zakwasy na pośladkach :haha: :haha: :haha: :haha:
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Jak się czujesz?

Postprzez KATKA » 7 maja 2014, o 20:50

Podniebna dokładnie :P wiecej nie dodam

uwaga wzieło mnie na podusmowania :P

podsumowania mojego bytowania na psycholekscie :)

jestem tu jakieś 9 lat...moze wiecej
mogę podzielic ten czas na dwa okresy...
pierwszy kiedy tu trafiłam bo mój facet miał problemy z porno...
bo później mnie zdradzał przez połowę zwiazku...
bo zniszczył moje poczucie własnej wartości...
mieszkałam sama...
musiałam sie sama utrzymywac...tak w mieszkaniu brata ale rachunki musiałam opłacać sama...mieszkanie było ruderą wszystko musiałam robic sama ...
płaciłam za studia...utrzymywałam koty...i siebie..
musiałam radzic sobie z samookalecznaiem trwajacym od liceum...
mam próbę samobójczą za sobą...w sumie dwukrotną chyba :)
zbierałam sie po niszczacym mnie zwiazku...
zmieniłam pracę
przerobiłam kolejny zwiazek...
kolejny zły wybór...podobny do pierwszego...
zaczełam sobie radzic fianansowo...
wziełam kolejny wydatek w postaci psa, na którego też uzbierałam sama...
zaczełam pomagać rodzicom bo ich sytuacja sie mocno pogorszyła...
skonczyłam studia znów zmieniłam pracę

dostawał na forum regularnie "kopa" i niby głupie rady w postaci : "weź sie w garsć"...."dasz rade"
nie raz ratowały mi tyłek...
dostawałam konkretne rady...z niektorych korzystałam z innych nie...dostawałam motywację i parłam do przodu...

mam 30 lat (za miesiac)
jakies 3 lata temu zaczał sie moj drugi eptap na tym forum...
poznałam fantastycznego faceta i zaczełam układac sobie zycie...
przy pomocy...terapii...psów...znajomych...samej siebie...faceta :)
od ponad roku jestem regularnie ( zminimalnymi przerwami) szczesliwa...
kupiłam mieszkanie (sama...za samodzielnie zdobyty kredyt bez pomocy rodzicow znajomych czy łaski z nieba...kredyt zdobyłam swoja pracą...regularną nie raz ciezką i wymagajaca duzo czasu i nerwow)
pielegnowałam zwiazek...albo zwiazek pielęgnował mnie
dorobiłam sie trzeciego psa...własnej franczyzy (mojego faceta)
wielu podrózy...
spełniania powolutku kolejnych marzeń..
pozbyłam sie wielu tzw "znajomych"
dorobiłam się narzeczonego i najpiekniejszych na swiecie zareczyn
i pewnosci siebie...ktora kiedyś tam zaczełam tracic...
mam dobra prace...ktora moge pod siebie usatwiac...czesto jestemw domu...nie stresuje sie...nie mam szefa...
szukam kilkuhektarowej działki zeby wybudowac dom i moc dalej realizowac swoje marzenia...miec kolejne psy i konie :) poswiecic sie temu co kocham najbardziej...
chce zaczac dobrze uczyc sie jezyka bo sporo podrozuje...poznałam fantastycznych ludzi spoza naszej granicy...łaczy nas wspólna pasja...
i kocham zycie, którego nie raz nienawidziłam
i tak sobie myślę czy przez to, ze to wszystko mam...na co cieżko zapracowała mam mniejszą wartosć tutaj? bo juz nie cierpię...bo nie potrzebuje pomocy...
dobrze pamietam, że dopoki działo sie zle...i bywało cieżko moje zdanie było inaczej traktowane...teraz nagle nic nie rozumiem...nie przezyłam...nie znam...bo nie przypominam co pzreszłam...albo co gorsza dla niektorych to nic...bo oni mają gorzej pzreciez...

moja mam jest po zawodowce...ma schizofrenie ktora bardzo dobrze poznałam jako dziecko i dorastajaca dziewczyna..
mój ojciec to mega inteligentny facet, ktory cale zycie był "robolem" pracował jako górnik na slasku od zawodowki...pozniej cale zycie jako drukarz za psie pieniadze...wiem, ze nie jest do konca szczesliwy ze swojego zycia...widac to po nim...
przezyłam jego wypadek...szpital...krwaiki an mózgu...walke o jego godnośc..
przeżyłam jego zawał...na szczescie on tez...choc ledwo...
moj brat skonczyl zawodowke...dobrze,z ę w ogole bo mu sie chodzic nie chcialo...mial inne zajecia...teraz ma wlasna firme i czesta tendencję do obwiniania rodzicow o to, że cos mu nie idzie..

pojdę dalej...moj tata jest z wielodzietnej rodziny gdzie dwie siostry zmarły...dziadek lał babcie ile sie dało...i zdradzał na prawo i lewo...jeden z jego braci tez bił żonę...i jest mega alkoholikiem...drugi mozę troche lepszy...mój chrzestny...dobzre, ze nie mam z nim kontaktu...ojciec sie wyprowadzil za dzieciaka na slask bo nie chcial zyc w takim domu...
wyrosl na swietnego czlowieka, ktory potrafil sie zaopiekowac moja chora mama...nikt mu nie pwoiedzial ze ma schizofrenie...nikt mu tez nie pomagał kiedy siedziała w psychiatryku a on miał na głowie dwoje dzieci ...chodził do technikum ale prze matura musial zrezygnowac...nie dawał rady pracowac na dwie zmiany i zajmowac sie domem...

mogłabym tak długo...bo wszystko bardzo dobrze pamietam...każda z tych infroamcji czy chwil kształtowała mnie jako człowieka
wiecie co...mysle, ze w bardzo dużym stopniu to my tworzymy swoje życie...i przykro mi ale nie ma raczej mocy zeby mnie przekonac, ze jest inaczej...choc mogę się mylic..ale pozwólcie że pozostane przy swojej wiedzy i doswiadczeniu i bede ja wykorzystywać zgodnie ze swoim sumieniem...
nie wiem co bezie jutro...czy mi sie nie posypie zwiazek...albo nie bede miala wypadku...wszytsko moze szlag trafi...i wtedy bede musiał sie podnosci od nowa...bo jakos to zycie tzreba przezyc...odpowiemy za nie sami przed sobą...nie przed znajomymi...rodzicami...ludzmi z forum...psychologiem...swoim dzieckiem czy kim tam jeszcze...no moze dla szczerze wierzących przed Bogiem...

a teraz ide z psami na spacer :)
miłego wieczoru :kwiatek:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 87 gości

cron