No właśnie….a on powtarza, że ma tylko mnie, że jego świat kręcił się tylko wokół mnie, wszystko robił dla mnie, dla naszego małżeństwa, dla nas. On był taki dobry a ja go zostawiam. Przez to, że całe życie koło mnie cyt. „skakał” odsunął się od swojej rodziny, kolegów. I teraz nie ma nic.
Ok, będę brutalny,
Czyli żałuje, że to robił? Czyli po co to robił?
To są konsekwencje jego decyzji życiowych. Czy on się kiedykolwiek Ciebie pytał czy Ty właśnie tego od niego oczekujesz? Może to będzie dla niego nauczka na przyszłość, że w związku nie można zatracać siebie, ale trzeba dbać też o własne potrzeby, że poświęcanie się dla kogoś (na dodatek robiąc rzeczy których ten ktoś nie oczekuje), to nie jest pomysł na udany związek. Zresztą nadal widać, że ta nauka dalej mu idzie opornie, bo nadal jest skupiony na Tobie, a nie na sobie.
Mówi, że nigdy się z tym nie pogodzi, nigdy nie ułoży sobie życia, bo tak go zawiodłam. Zakłada, że każdy jego ewentualny następny związek tak samo się zakończy więc nawet o tym nie myśli. Chce, żebym mu pomagała, rozmawiała z nim. Chce znać moje plany, bo się o mnie martwi itd.itp.
Ale to znowu jego problem, bo jego oczekiwania są nierealistyczne. Jeśli ja bym tutaj teraz pisał, że w życiu nie będę szczęśliwy jeśli nie trafię szóstki w totka, to będzie to realistyczne oczekiwanie i przejaw dojrzałości? Każdy ponosi sam odpowiedzialność za swoje uczucia i emocje.