Wiesz... ja trochę nie rozumiem, bo rozbiłaś dzieciom rodzinę a teraz się dziwisz, że cierpią...
Oczywiście łeb urwałabym pożal się Boże "tatusiowi" i "mężowi" ale uważam, że egoistyczne jest myślenie tylko o tym, że "ja go kocham".
Nie miałabym sumienia przyczyniać się do rozpadu rodziny. Nawet jeśli i tak by to się stało, to z inną a nie ze mną.
Poza tym jakoś zwykle budowanie szczęścia na czyimś nieszczęściu nie jest zbyt efektowne.
Nie żal Ci tych dzieci? Ja bym w lustro spojrzeć nie mogła.