Witam, dawno mnie tu nie było. Ale na szczęscie od tego tygodnia powinnam miec stałe łącze. Moje życie obruciło się w totalny bezsens...Chcę coś zmienić, ale nie wiem jak się do tego zabrać...
Pozwoliłam by FACET zniszczył moje marzenia, plany i wiarę w lepsze...
Nie mam juz z NIM kontaktu, co chyba wyjdzie mi na dobre.
Nie mogę przecież się tak szmacić, po tym jak ze mna postąpił...
Nie wiem, czy zostać, czy znów wyjechać...Nie robie żadnych kroków ku lepszemu...
Czytałam książki motywacyjne, jak nabrać sensu w życiu i byc szcześliwym, ale niestety to nie recepta od lekarza czy przepis kucharski...Tyle ciężkiej pracy trzeba w to włożyc a ja nie mam na to siły...Brak mi nadzieji...
Jak ja odzyskać?
Już nie wiem co istnieje - w co wierzyć - przeznaczenie czy przypadek?
Już nie wiem czy mnie ktoś pokocha....
Wróciłam do kraju po tylu latach i zostala mi tylko garstka znajomych....
Chcę się zabrać za siebie i pozwolić sobie na bycie szczęśliwą...
Ja nie moge znieść odrzucenia - nie moge znieść myśli, ze chłopak zastąpił mnie inna i nadal z nią jest...
Spotykałam się z jednym chłopakiem, ale okazało sie, że chodzi mu tylko o spotkania "towarzyskie", a pozatym był taki sam jak mój były - trawka i zero motywacji....Jestem jakimś magnesem dla takich facetów...
Nie chcę być już sama, chcę mieć dla kogo żyć....
Może powinnam iść na jakąś terapię i powalczyć z moim wielkim brakiem umiejetności akceptacji bycia odrzuconą...Mnie nadal to boli jakby to zdarzylo się wczoraj, a to minęło już 8 miesiecy...