1) No dobrych relacji, to według mnie raczej nie masz, skoro chłopak nie chce Ci się chociaż w części zwierzyć o co właściwie chodzi i jakiego rodzaju ma problemy a widzi, że Ciebie, bliską mu osobę (z którą ma rzekomo dobrą relację) aż skręca z niepokoju i nerwów - chyba, że jest to głębiej zaburzony emocjonalnie chłopak tego rodzaju, że nawet umiejętne i niestrudzone wysiłki nie byłyby w stanie sprawić, żeby się otworzył w kontakcie z bliską osobą (takie zaburzenia, z kolei, też zwykle nie biorą się z wcześniej przebiegającego dobrze kontaktu z matką i ojcem...)
2) Co do bycia gejem lub nie, to nawet jeśli przyłapałaś go na pisemkach czy filmikach erotycznych o charakterze hetero, to niewykluczone, że na przykład próbuje się w ten sposób "leczyć" z gejostwa. Generalnie jednak, jeżeli miałabyś kilka różnych i jednoznacznych obserwacji, że syn reaguje emocjonalnym wyjściem i erotycznym zainteresowaniem na kobiety, to wówczas hipotezę, że odkrył w sobie gejowski komponent można uznać za mało prawdopodobną, choć... mamy też na tym świecie osoby biseksualne, więc jeszcze trzeba by wykluczyć jakiekolwiek erotyczne zainteresowanie syna osobami własnej płci. Nie bardzo mi się wydaje, żeby rodzice byli w stanie aż tak dalece śledzić sprawy dziecka i jego wnętrze, szczególnie jeśli to dziecko zamyka się przed nimi (nawet jeśli rodzice owi mimo to utrzymują, że mają z nim dobry kontakt...)
3) Gdybym był w takiej sytuacji jak Ty i faktycznie miałbym poczucie, że mam jako taką więź z synem i nie jestem dla niego osobą jedynie wymagającą i pchającą swój nos w jego sprawy, to spróbowałbym ZE SWOJEJ STRONY ODBYĆ Z NIM ROZMOWĘ Z POZYCJI OSOBY MAJĄCEJ PROBLEM! TO ZNACZY POWIEDZIAŁBYM, ŻE TO JA MAM PROBLEM I BARDZO POTRZEBUJĘ JEGO POMOCY.
Dlaczego mam problem i jaki? Ano taki, że nie jestem mocny psychicznie i wykańcza mnie sytuacja, w której widzę, że z moim synem jest coś nie tak, bo padają nawet słowa o myślach samobójczych, a ja nie mam żadnej wiedzy na temat przyczyn tego problemu i jestem całkowicie bezradny w obliczu takiej sytuacji. Ja bym powiedział, że TO JA nie wytrzymuję już takiego obciążenia i że to mnie może się coś stać (zawał, czy inna cholera), bo ja już nie daję rady i fizycznie i psychicznie. I w tej sytuacji PROSZĘ GO O POMOC DLA MNIE - żeby ulżył mi i dał mi wiedzę na temat tego co z nim się dzieje. Jeśli nie jestem mu potrzebny do niczego jako osoba bliska, której by się zwierzył i znalazł wsparcie, to niech zrobi to ze względu na swoją empatię dla mnie, jego rodzica, bo tym razem to ja już potrzebuję pomocy i to ze mną jest źle (a może jeszcze gorzej niż z nim...? i co, będzie stał i patrzył jak ja się męczę i staję na głowie, żeby zrozumieć sytuację?!)
Stawiając w ten sposób sprawę, zaznaczyłbym jednocześnie, że ponieważ TO JA CZEGOŚ OD NIEGO POTRZEBUJĘ I O COŚ GO BARDZO PROSZĘ, to jednocześnie obiecuję, że nie będę się potem na siłę wtrącał w jego sprawy, jeżeli on sobie to zastrzeże, że nie potrzebuje żadnej ingerencji z mojej strony. Jeśli jest na tyle duży i silny, że sobie poradzi w swoim odczuciu, to chodzi wówczas tylko o mnie, rodzica, i o mój spokój i moje zdrowie - żebym się dowiedział o co chodzi, i żeby nie zżerał mnie niepokój, depresja, itp. Oczywiście gdyby sprawa okazała się jakaś faktycznie bardzo poważna, to musiałbym jednak negocjując to z synem wziąć potem w niej jakiś mniejszy czy większy udział, A gdyby się okazało, że to nic naprawdę poważnego, na przykład, gdyby okazało się, że faktycznie odkrywa w sobie homoseksualny popęd, to wówczas nie wtrącałbym się bez potrzeby a jedynie wspierał na przykład dobrym słowem, okazując czynem akceptację dla odmienności mojego syna i starając się pokazać mu, że choć życie osoby homoseksualnej jest może pod pewnymi względami trudniejsze niż osoby hetero, to jednak może być również owocne, w istotnym stopniu spełnione i ma nawet paradoksalnie pewne plusy niedostępne zwykle dla osób hetero, jak to, że ma się dużo więcej czasu (bez obowiązków przy dzieciach) który można zainwestować we własny rozwój i dla dobra własnego i innych ludzi wedle swoich chęci i pragnień, gdyż w tym obszarze jest się bardziej swobodnym...
Ojjjj... rozgadałem się obszernie - może aż nazbyt. Pozdrawiam i nie obiecuję ewentualnego dalszego dialogu, bo obecnie wypowiadam się tutaj tylko bardzo sporadycznie a czytam wyrywkowo, bo mam całkiem sporo różności w moim życiu nie-wirtualnym czyli tak zwanym realu...