Matka i rodzina

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Matka i rodzina

Postprzez Artemis » 12 mar 2014, o 23:40

Pisząc tutaj właściwie nie wiem od czego zacząć... dlatego moja wypowiedź może brzmieć chaotycznie, za co przepraszam. Dopiero od niedawna zaczęłam szukać pomocy.
Na początku, chciałam zaznaczyć, że to mój pierwszy post tutaj, mam 24 lata, jestem po studiach, chciwie poszukuję pracy, żeby gdzieś się załapać i coś zarobić, żeby móc wyprowadzić się z domu. To było od dzieciństwa moja marzenie.
Pewnie jest tu wiele podobnych historii, ale zdecydowałam się napisać bo ostatnio ciężej mi z emocjami, a nie mam tak naprawdę żadnego wsparcia. Przyjaciołom wstyd mi o tym mówić, zresztą jesteśmy porozjeżdżani po całej Polsce, a pochodzę z biednej rodziny, sama nie mam funduszy, więc nie stać mnie na żadną terapię czy poradę specjalisty.
Z góry chcę zaznaczyć, że moja rodzina nie jest patologiczna, przynajmniej fizycznie - nie ma w niej alkoholu, używek, przemocy fizycznej. Jednak od dzieciństwa byłam nękana czymś... nie wiem czy można to nazwać przemocą psychiczną... albo czymś podobnym ze strony matki. Moja matka lubi odreagowywać sobie na mnie swoje złe emocje, wyżywa się, zdania typu "żałuję, że Cie urodziłam", "żałuję, że Cię wychowałam" są normą. Odkąd sięgam pamięcią (a sięgam daleko, gdzieś do wieku 7 lat) nigdy nie byłam przez nią przytulana, nie dawała mi żadnego poczucia bezpieczeństwa. Kiedy wpada w szał potrafi zacząć się wyżywać na mnie o to, że siedzę na fotelu albo, że stoją za blisko okna w kuchni. Mimo mojej najszczerszej chęci pomocy w obowiązkach domowych, nie pozwala mi na to, a gdy próbuję przejąć inicjatywę i zrobić coś za nią, wpada w jeszcze gorszą furię. Nie przejawia do mnie żadnego szacunku, potrafi zrobić awanturę o to, że się nie uśmiecham, że wyglądam na przygnębioną, że nie mam nastroju - innymi słowy w domu mam obowiązek zawsze być uśmiechnięta i zawsze mieć dobry humor. Nie mam prawa do innego nastroju. Nie potrafi też rozmawiać, każda próba rozmowy wiąże się co najmniej z podniesionym głosem z jej strony, w dalszej kolejności z krzykiem, a potem z furią i dalszym wyżywaniem się. W skrajnych przypadkach grozi, że sobie coś zrobi i że to będzie przeze mnie. Nigdy nie interesuje się moimi problemami, jestem wyłącznie jej "zabawką" do wyżywania się i nękania psychicznego. Skończyło się to w dzieciństwie dla mnie planami samobójczymi i koniecznością zamknięcia się w sobie i stłumienia wszelkich emocji, żeby po prostu tych planów nie wdrożyć w życie. Gdy poszłam na studia i wyprowadziłam się do akademika dopiero wtedy mogłam się otworzyć i odżyć.
Niedawno moja mama poważnie zachorowała, musiała przejść dwie operacje, byłam wtedy w rodzinie osobą, która najbardziej ją wspierała (ta nadzieja, że w końcu zostanie się pokochanym przez matkę... ) i rzeczywiście, przez okres tych dwóch-trzech miesięcy choroby miałam wrażenie jakbym miała prawdziwą, kochającą matkę. Jednak zaraz gdy wydobrzała, wróciła do starego sposobu bycia, zaś ja poczułam się osobą wykorzystaną tylko dla wsparcia. Nawet jednego miłego słowa nie otrzymałam w zamian, nawet jednego przytulenia.
Ojciec w domu jest osobą, którego "nic nie obchodzi", w dodatku matka również lubi wyżywać się na nim, więc dla bezpieczeństwa w nic się nie wtrąca. Mam również 4 lata młodszą siostrę, ulubienicę mamy - w stosunku do niej jest czuła, opiekuńcza, potrafi na moich oczach ją przytulać, interesować się jej problemami, niestety tutaj okazała się zbyt... "opiekuńcza", w efekcie czego moja młodsza siostra wyrosła na rozpuszczoną księżniczkę. Mam z nią średni kontakt - zdarza się, że rozmawiamy spokojnie, ale no jak to na księżniczkę bywa... jej kaprysy, brak szacunku do każdego "poddanego", humorzastość i wymagania co do spełniania każdego z jej życzeń nie czynią z niej osobę, która mogłaby wiązać się z jakąkolwiek pomocą dla mnie.
Od kiedy wróciłam do domu po skończeniu studiów moja sytuacja nie jest najlepsza. W domu wciąż jest tak samo. Zazwyczaj silę się na obojętność albo staram się być potulna. Prawie całe dnie spędzam w swoim pokoju, by uniknąć konfrontacji, bowiem większość z konfrontacji z moją mamą kończy się wyżywaniem się na mnie. Ostatnio jednak złamałam się i płakałam prawie cały dzień, brakuje mi zwykłego wsparcia, przytulenia, poczucia bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że niedługo znajdę pracę i uda mi się stąd wyrwać, ale do tego czasu... będzie naprawdę ciężko.
Czy mogę liczyć na jakieś słowa pocieszenia, wsparcia, otuchy?
Artemis
 
Posty: 1
Dołączył(a): 12 mar 2014, o 22:49

Re: Matka i rodzina

Postprzez impresja77 » 12 mar 2014, o 23:48

:pocieszacz:
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Matka i rodzina

Postprzez Jigsaw » 13 mar 2014, o 00:21

A Gdybys zaczela drugie studia? i kto powiedzial że trzeba utrzymywać relacje z rodzina? ja czuje większą więź z osobami na forum niż niektórymi z rodziny. a poradnictwo na nfz jest wbrew pozorom całkiem dobrze rozwinięte
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Matka i rodzina

Postprzez impresja77 » 13 mar 2014, o 00:29

Jigsaw,to jest pozorna więź,bo bezpieczna.W każdej niekomfortowej dla Ciebie chwili możesz zamknąć neta i odejść bez konfrontacji i odpowiedzialności.
Chyba nie buduje się wirtualnych więźi ,bo to niemożliwe.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Matka i rodzina

Postprzez caterpillar » 13 mar 2014, o 00:56

Artemis witaj !
to o czym piszesz w Twojej rodzinie to niestety jest przemoc . Moze i twoja rodzina nie jest patologiczna ale w moim odczuci jest mocno dysfunkcyjna.
Mam wrazenie ,ze twoja matka ma nerwice, przypomina mi osobe z mojej rodziny ,ktora cierpi na silna nerwice i jej zachowania sa dosc podobne ale to takie moje odczucia bo nie mnie jest tu stawiac diagnozy.

Przykro ,ze nie masz wsparcia w najblizszej rodzinie az zal patrzec gdy rodzna zamiast fajnie spedzac czas ze soba woli zamykac sie w pokojach lub drzec sie o byle co..ludziom wydaje sie ,ze maja przed soba cale zycie a tak na prawde nie wiadomo czy doczekamy jutra eh..

plecam Ci ksiazke do przeczytania suzan forward toksyczni rodzice
moze znajdziesz cos dla siebie

co do terapii i kasy z tego co wiem ludzie na forum korzystaja z pomocy na NFZ wiec moze warto poszukac czegos dla siebie?
drugim krokiem bylo by poszukanie pracy albo jakiegos zajecia zeby nie siedziec w domu i wyjsc do ludzi
jest dla Ciebie to mozliwe?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Matka i rodzina

Postprzez Jigsaw » 13 mar 2014, o 10:36

Cat.. napisala że szuka..
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Matka i rodzina

Postprzez pozytywnieinna » 13 mar 2014, o 18:34

Cześć Artemis :kwiatek:

Opisałaś po części moją historię i powiem Ci, że da się uciec, jestem trochę starsza od Ciebie, przeżyłam gehennę z moją matką. Obecnie nie utrzymuje z nią i moją siostrą żadnych kontaktów.

Swoje jeszcze będziesz niestety musiała odcierpieć, bo cały proces uwalniania się trwa bardzo długo. To fizyczne, czyli np. wyprowadzenie się jest łatwiejsze. To psychiczne jest bardzo długotrwałe.

Jedno co mi się rzuciło w twojej wypowiedzi to "wstyd". Ja długo nie radziłam sobie właśnie z tym wstydem, wstyd za to co mi robiła, za to co mówiła itd.
A to nie tobie powinno być wstyd, ale twojej matce, po wielu latach umiem wreszcie otwarcie o tym mówić, bez wstydu. bo przecież ja nie miałam większego wpływu na to co się dzieje i jak zachowuje się moja matka.

W efekcie masz dwie drogi,

jedna drastyczna, oskarżenie matki o znęcanie, niestety znając system polski i realia nawet jeśli wygrałabyś to sprawa będzie bardzo bolesna i kosmicznie długa

druga to uparte znalezienie pracy, wyprowadzenie się i układanie życia z dala od matki

w sumie jest jeszcze trzecie wyjście, obrona lub próba rozmowy. Mam wrażenie, że dajesz się sobą pomiatać, a co by było jakbyś spokojnie powiedziała np. "Nie życzę sobie takiego traktowania" próbowałaś kiedyś?
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Re: Matka i rodzina

Postprzez zajac » 13 mar 2014, o 20:41

Artemis :pocieszacz:
Też znam te zachowania z autopsji. Na zmianę z opiekuńczością i poświęceniami.
Z perspektywy czasu myślę, że schodzenie tej osobie z drogi w niczym nie pomagało, a wręcz doprowadzało do eskalacji zachowań. Wzmacniało przekonanie, że ludzie wokół są słabi i trzeba nimi kierować. Z kolei pierwsza próba wyegzekwowania dla siebie szacunku może się skończyć mocnym oberwaniem po głowie. Nie wiem, jakie są metody działania Twojej matki, żeby postawić na swoim, i czy jesteś w stanie to wytrzymać. Jeśli jesteś -- myślę, że warto się postawić. Mnie kiedyś pomogła technika zdartej płyty: wysłuchujesz, co osoba ma Ci do powiedzenia, po czym wypowiadasz swoją przemyślaną formułkę, np. "A ja już podjęłam decyzję", "Mam prawo nie mieć humoru", czy co Ci tam pasuje. Jest szansa, że wytrącisz rozmówczyni po kolei wszystkie narzędzia z rąk, nie wykańczając się sama psychicznie.
Te straszne zdania, które cytujesz, to nie jest prawda, to są... metody wywierania wpływu. Głupie i podłe, ale tak właśnie jest. Chodzi o to, żebyś teraz "przemyślała" swoje postępowanie i np. zaczęła okazywać jej więcej serdeczności.
Pomyśl, jak w gruncie rzeczy słabą trzeba być osobą, jak bardzo nie wierzyć w swoją wartość, żeby tak jechać po swoich najbliższych zamiast zwyczajnie poprosić... Żeby poprosić, musiałaby zaufać, przyjąć, że jest warta tego, żeby ktoś spełnił jej prośbę... Nie piszę tego po to, żebyś jej współczuła. Tylko żebyś wiedziała, że takie rozjeżdżanie bliskich czołgiem wcale nie świadczy o sile tej osoby, a wręcz przeciwnie, to jest działanie na oślep. I metodą na nie nie jest uległość dla świętego spokoju, tylko porządna betonowa przeszkoda, która ten czołg zatrzyma.
Dobrze, że napisałaś. To rzeczywiście nie Ty powinnaś się wstydzić, tylko Twoi rodzice (tak, ojciec też, bo nie chroni Was przed matką-przemocowcem).
Tak jak teraz, nie będzie wiecznie, wiesz? :serce2:
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Matka i rodzina

Postprzez Jigsaw » 13 mar 2014, o 22:06

Wiesz w sumie to istnieją ośrodki interwencji kryzysowej gdyby próba postawienia się skończyła się tym że np matka kazalaby Ci się wynieść to możesz tam mieszkać nawet przez 6miesięcy aczkolwiek wymaga to chyba działań formalnych
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Matka i rodzina

Postprzez astroman79 » 5 gru 2014, o 09:41

Artemis trzymam za Ciebie kciuki.
astroman79
 
Posty: 3
Dołączył(a): 1 gru 2014, o 19:12

Re: Matka i rodzina

Postprzez gregoRy22 » 10 gru 2014, o 09:48

To bardzo przykre, że matka potrafi wyrządzić tyle krzywdy dziecku. Artemis nie masz się czego wstydzić to Twoja matka powinna się wstydzić.
gregoRy22
 
Posty: 3
Dołączył(a): 8 gru 2014, o 19:43

Re: Matka i rodzina

Postprzez patryk85 » 15 gru 2014, o 14:41

Dokładnie matki wina i ona musi się wstydzić.
patryk85
 
Posty: 3
Dołączył(a): 13 gru 2014, o 17:58
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: Matka i rodzina

Postprzez Dominish » 23 mar 2015, o 22:36

Miałam bardzo podobnie. Tylko u mnie to nie matka tylko ojciec był problemem... Wyprowadziłam się z domu mając 19 lat. Teraz dogadujemy się lepiej, jednak dalej w pamięci mam wszystkie przykre słowa, które od niego usłyszałam. Chociaż zarówno on i mama się tego wypierają. Echh... Mam straszny uraz psychiczny.
Dominish
 
Posty: 3
Dołączył(a): 23 mar 2015, o 11:44


Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 228 gości