Brak szacunku ?

Rozmowy ogólne.

Brak szacunku ?

Postprzez nicknick » 5 mar 2014, o 20:32

Postaram się wytłumaczyć coś, nad czym zastanawiam się od dłuższego czasu, coś co mnie męczy i uwiera. Może to jednak nie być proste do opisania :?

Jestem raczej nerwowa. Denerwuje mnie, gdy współpracownicy nie odpisują na maile służbowe lub gdy ktoś nie wywiązuje się ze swoich obowiązków co rzutuje na mojej pracy itp. (Pozwólcie, że dalej będę posługiwała się przykładem maila - jest to jedynie przykład, ale na jednym konkretnym będzie chyba łatwiej pokazać, co mam na myśli :roll: )Niestety nie umiem później traktować takiej osoby 'normalnie', bo cały czas z tyłu głowy siedzi mi (te przykładowe): "Na kilka wiadomości nie odpisała, przez nią prawie zawaliłam zadanie, nawet nie przeprosiła a teraz udaje, że jest miła".
Przez długi czas stosowałam strategię "nie dawać sobie wchodzić na głowę". Czyli gdy ktoś nie odpisywał na moje maile, po którymś braku odpowiedzi nie ukrywałam swojej irytacji i prosiłam konkretnie (telefonicznie lub gdy spotkałam tę osobę) o odpowiedź jak najszybciej. Bez chamstwa czy wyrzutów, ale raczej na temat i konkretnie. Strategia taka sprawdzała się w wielu różnych dziedzinach życia, jednak zauważyłam, że jestem przez to niespecjalnie lubiana (btw - może jestem aspołeczna, ale nie rozumiem - bo nie robiłam nic złego, to raczej ta osoba nie wywiązywała się ze swoich obowiązków). Tak czy inaczej, postanowiłam coś z tym zrobić, bo liczba osób, które mnie unikały i niespecjalnie lubiły, ciągle się powiększała...

Uważałam, aby być milsza. Starałam się nie popadać w skrajności, jednak próbowałam nie denerwować się każdym niedociągnięciem i podobne sytuacje rozwiązywać na stopie 'mniej służbowej'. Zauważyłam jednak, że im ja jestem milsza, tym bardziej jestem lekceważona.

Podobną właściwość zauważyłam w życiu prywatnym. Poznaję kogoś nowego, staram się być miłą - jestem lekceważona (ktoś miał zadzwonić z jakąś informacją, brak tel a nawet nie oddzwania). Gdy staram się być szanowana i nie daję sobie wejść na głowę - jest inaczej, jednak ludzie nie pałają do mnie sympatią...
W jaki sposób znaleźć 'złoty środek'? Będę za wszelkie sugestie i komentarze...
nicknick
 
Posty: 3
Dołączył(a): 25 lis 2013, o 13:33

Re: Brak szacunku ?

Postprzez Jigsaw » 5 mar 2014, o 20:49

niestety,
takie jest juz dzisiejsze zycie spoleczenstwo itd
pamietam np ze studiow
nie liczy sie cos takiego jak dane slowo, poczucie obowiazku, wspolodpowiedzialnosc - zwykle jesli jakies zadanie wymagalo pracy kilku osob to jeden zrzucal na drugiego i tak ta wspolpraca wygladala..
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Brak szacunku ?

Postprzez agik » 6 mar 2014, o 00:11

Kurde, nie zrozumiałam istoty problemu....

Masz go na stopie zawodowej, czy prywatnej?

Z całą pewnością- Twoich zawodowych maili, nikt nie ma prawa lekceważyc-jeśli odnoszą się do zakresu obowiąków Twoich podwładnych...
Prywatnie- nikt nie ma obowiązku...

Odnośnie tytułu topicu- do szacunku nie da się nikogo zmusic.

Tak mi się jakoś skojarzyło serialem "KOści"...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: Brak szacunku ?

Postprzez zajac » 6 mar 2014, o 09:34

Nicknick, wydaje mi się, że problem ma co najmniej dwa aspekty. Ów "brak szacunku" -- myślę, że niekoniecznie trzeba sprawę w takich kategoriach traktować. Oczywiście w przypadku pojedynczych osób może chodzić o to, ale u innych może też o coś innego, np. brak zdolności organizacyjnych, przeoczenie czy tp. Znam osoby bardzo sympatyczne, koleżeńskie itp., którym na pewno braku szacunku zarzucić nie można, a które w pracy po prostu chętnie bym czasem udusiła za dezorganizowanie pracy innym swoimi zaległościami.
Może być tak (to będzie trochę pokrętne), że chodzi o sposób myślenia danej osoby, która zdążyła już stworzyć sobie image osoby wiecznie zajętej, zabieganej, niemającej po prostu możliwości natychmiastowego reagowania na "każdy mail" -- gdyby zareagowała natychmiast, znaczyłoby to, że w danym momencie nie miała nic innego do roboty, a przecież ona ma tyle na głowie.
Jeśli w firmie nie ma standardów dotyczących czasu odpowiedzi na maile, to ludzie podchodzą "elastycznie": jedni --jak Ty -- bardziej się angażują, bo taką mają potrzebę albo filozofię życiową, a inni postępują zgodnie z zasadami "Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu" i "Jeśli raz coś zrobimy lepiej albo szybciej, to od jutra będzie to naszym obowiązkiem i nikt nawet nie podziękuje".
Bywa i tak, że osoby opornie podchodzące do "poleceń służbowych" bardzo chętnie zrobią to samo, jeśli zostaną poproszone o "koleżeńską przysługę", "wyjątkowe potraktowanie sprawy". Mam wrażenie, że taką drogę właśnie wybrałaś, dzwoniąc i prosząc osobiście. Wydaje mi się, że to najlepsze wyjście, choć niewątpliwie czasem można się wkurzyć, że trzeba specjalnej prośby, żeby ktoś uprzejmie wypełnił swój obowiązek.

Jeśli chodzi o lubienie Cię, to po pierwsze, pytanie, czy masz rzeczywistą potrzebę, żeby być lubiana przez wszystkich w firmie. Po drugie, wydaje mi się, że lubienie kogoś to jednak zupełnie inny poziom relacji -- jeśli ktoś Cię lubi, to zrozumie, że upomniałaś się o zaległą odpowiedź na mail. Czy utrzymujesz jakieś nieformalne kontakty ze swoimi koleżankami i kolegami z pracy? Nie chodzi mi koniecznie o udział w imprezach integracyjnych, bo nie każdy ma taką potrzebę. Ale choćby krótka wymiana zdań przy szybkiej kawie na jakiś niezawodowy temat? Czasem może się okazać, że te "pozbawione szacunku osoby" są tak naprawdę ciepłe i fajne, i można się jakoś z nimi dogadać.

Co do lekceważenia w życiu prywatnym... Znów pytanie, czy to jest lekceważenie, czy jakaś cecha charakteru danej osoby. Znam ludzi, którzy przy każdej okazji mówią np. "koniecznie musimy się spotkać, zadzwonię", po czym nigdy nie dzwonią, tylko następnym razem mówią to samo. Widać mają taką potrzebę albo myślą, że tego się od nich oczekuje, np. rozmówcy będzie miło, jeśli powiedzą, że mają ochotę się spotkać. Jak na to reagować? Można np. przejąć inicjatywę: jeśli mi zależy na tym spotkaniu, to sama próbuję ustalić termin. Można też temat, brzydko mówiąc, olać, jeśli już wiemy, jak to działa. Można nie kontynuować znajomości. W sumie nie wyobrażam sobie, żeby akurat Twoje postępowanie miało wpływ na to, czy ktoś dotrzymuje wobec Ciebie słowa czy nie. Wiele osób dotrzymałoby słowa wobec każdego, niezależnie od tego, czy jest to dziecko kolegi, któremu się obiecało wyjście do piaskownicy, czy sąsiadka staruszka, czy szef. A inni z założenia luźno do tego podchodzą i dopiero postawieni pod ścianą zaczynają realizować swoje obietnice. I nie masz tu mocy sprawczej, żeby na to wpłynąć. Możesz jedynie egzekwować rzeczy, które są dla Ciebie ważne, ryzykując, że relacja (w sumie i tak luźna, jak rozumiem) z osobą może na tym ucierpieć.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Brak szacunku ?

Postprzez Jigsaw » 6 mar 2014, o 10:54

Podział ról jest podstawą naszej cywilizacji. Ja bym tu raczej poszedł dalej.. jak sobie radzić z tym że nie wszyscy wykonują swoje rolę.. ? bo przeciez wyreczanie kogos z jego obowiązków (choćby ich organizacji) to chyba nie o to chodzi
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Brak szacunku ?

Postprzez zajac » 6 mar 2014, o 11:03

Jigsaw napisał(a):Podział ról jest podstawą naszej cywilizacji. Ja bym tu raczej poszedł dalej.. jak sobie radzić z tym że nie wszyscy wykonują swoje rolę.. ? bo przeciez wyreczanie kogos z jego obowiązków (choćby ich organizacji) to chyba nie o to chodzi

Twoje pytanie można też odwrócić: jak inni radzą sobie z tym, że my nie zawsze wykonujemy swoje role.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Brak szacunku ?

Postprzez Dorku » 6 mar 2014, o 14:43

Cześć nicknick :)

Ponieważ nieźle sobie radzę z Twoim problemem, to skrobnę Ci co nieco.
Mam własną działalność i nie zatrudniam ludzi, ale realizuję czasem różne projekty dla wielkiej firmy, z którą współpracuję. Na ogół z różną ilością osób rozsianych na sporym terenie, więc dobra komunikacja i terminowość to podstawa.

Jak to robię:
1. Przy nowym projekcie spotykam się z ludźmi, z którymi będę współpracować i określamy sobie reguły współpracy.
Oczywiście sama przestrzegam tych reguł, nawet gdyby inni mieli z tym mega problemy, bo nie wyobrażam sobie wymagania od innych tego, czego sama nie robię. Na takim spotkaniu ludzie słyszą, że nie muszą mnie lubić ani podziwiać, ale MUSZĄ szanować, bo ja ich też szanuję ( i rzeczywiście tak jest). Tłumaczę jak ja to widzę, oraz jakie przewiduję konsekwencje. Nie mówię natomiast o nagrodach, a funduję je w formie niespodzianki, np maila z pochwałą wysłanego do wiadomości całej grupy i zwierzchników. Na kluczowym etapie projektu nagradzam nieoczekiwanie za np terminowe raportowanie, jakimś gadżetem , książką, czymkolwiek , aby ludzie, którzy są przykładem czuli to.
2. Olewaczy najpierw traktuję rozmową indywidualną, wyjaśniamy sobie na niej dlaczego tak się dzieje jak nie powinno. Podczas tej rozmowy nie musi być miło, ale rozmówca musi czuć się szanowany i widzieć swoje błędy, najlepiej jak sam do nich dojdzie i sam postanowi poprawę.
3. Wszyscy wiedzą, że mogą liczyć na moje praktycznie nieograniczone wsparcie i je mają, natomiast ci, co mają gdzieś wymagania, wsparcie dostają coraz mniejsze, aż w końcu dziękuję im za współpracę.
Na każdym etapie rozmawiam, rozmawiam, rozmawiam... i wyjaśniam dlaczego trzymanie się ustalonych reguł jest diabelnie ważne i pomocne.

Odkąd w zasadzie nie przywiązuję wagi do tego, czy ktoś mnie lubi czy nie, nie mam z tym problemu. Nawet jak ktoś nie pała do mnie sympatią, to nie jest dyskryminowany z tego powodu.
I jakoś tak się kręci, że jednak nie mam problemów z kadrami, natomiast wiele nieoczekiwanych dowodów sympatii.

Co bym zrobiła na Twoim miejscu? Chyba bym zorganizowała spotkanie wyzerowujące obecny stan.
Ale najpierw uświadomiła sobie, że wymaganie, tak! tak wymaganie szacunku dla siebie nie jest niczym złym i popracowała na zaakceptowaniem myśli, że nie wszyscy mnie lubią.... bo w końcu nie muszą.

pozdrówka - D.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Re: Brak szacunku ?

Postprzez Jigsaw » 6 mar 2014, o 15:53

Szacunek kolejne abstrakcyjne pojęcie
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Brak szacunku ?

Postprzez Honest » 6 mar 2014, o 16:00

Witaj,

a czy bardzo Ci zalezy na sympatii podwładnych czy wspołpracowników, którzy nie wywiązują się ze swoich obowiązków? Zalezy Ci aby Cie lubili, szanowali?

Praca to praca, są zadania i trzeba je wykonać. Jeśli nie odpisują na maile to porozmawiaj z każdą osobą "na gorąco" i powiedz, że nie podoba się Tobie taka współpraca i oczekujesz zmiany.

Może być też tak, że nie odpisują bo chca abyś zawaliła zadanie, bo nie chcą z Tobą współpracować. Lubienie to raz, ale dwa to dopasowanie do zespołu. Można być super osoba, a trafi się w taki zespół, że nie dogadasz się i koniec. I odwrotnie.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03


Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 79 gości

cron