mgła napisał(a):Przykre ,że tak Cie potraktowali.
oj nerwica może bardzo wiele,wiem bo mam.Zawsze somatyzuje,to jest koszmar.Nerwica plus stany lękowe i człowiek jest chwilami wycięty z życia.Jestem introwertykiem,a Ty jak masz?
Kiedyś zadzwonił do mnie ktos z rodziny ,żebym przyjechała do niego bo coś mu się dzieje ,okazało sie ,że na tle nerwowym ciało mu powykręcało.Jak dzwonił do mnie i mówił przez telefon ,że ma głowę odwróconą do tyły nie uwierzyłam,widok był przerażający.
Ja też zdecydowanie jestem introwertykiem... nie jestem zbyt wylewna, nie zżywam się jakos szybko i wolę się nie odzywać gdy niem muszę. Chociaż wiem, że to może być źle odbierane, więc staram się trochę z siebie wykrzesać. Udaje się często i daje to dobre efekty, bo mam szansę jakąś relację stworzyć, choć męczy mnei to nie powiem.
Wiem też, że to też wina mojego ogólnego braku zaufanie do ludzi... wolę być ze sobą...
Za to są wybrane osoby przy których czuję się swobodnie ale jest ich niewiele.
Co do nerwicy i stresu, to wierzę, że może bardzo realnie pokazać się fizycznie. Pamiętam, że w poprzedniej pracy jak się wręcz bałam ludzi, z którymi pracowałam, to nie dawałam rady walczyć z sennością... pomimo tego, że byłam wyspana.
Taką miałam reakcję...
Żołądek też badanie wykazało, że jest ok. a dolegliwości miałam tak koszmarne, że normalnie działać nie mogłam...
Myślę też, ze zmienię dietę. Ciężko tego dokonać, bo nei mam po prostu kiedy stać w kuchni i kombinować a nowych przzywczajeń trzeba sie nauczyć... zaraz zaczynam zajęcia do tego...
W sobotę w jednej z naszych wspaniałych przychodni jest bezpłatne spotkanie z dietetykiem... jutro sie zapiszę. Moze coś mądrego mi podpowie, choć mam wątpliwości po ostatnich przeżyciach.
Może trzeba pozbyć się glutenu albo laktozy... i wiele innych zmian pewnie...