przez wspoluzalezniona » 24 mar 2008, o 22:35
Nigdy nie sadzilam, ze bede kiedykolwiek potrzebowala pomocy grupy wsparcia, a jednak. Od ponad roku jestem w zwiazku z trzezwym alkoholikiem, narkomanem i palaczem. Nie stanowilo to dla mnie problemu, poniewaz nie znalam mojego partnera w czasach, gdy jego nalogi byly aktywne. Oboje jestesmy mlodzi i uwazalam, ze jego determinacja, chec zycia w trzezwosci i moje wsparcie wystarcza. Wiele razy przechodzilismy kryzysy, powodowane jego nawrotami, jednak zawsze wszystko konczylo sie tzw happyendem. Niedawno moj partner przeszedl zalamanie nerwowe, zlamal tez abstynencje tytoniowa. Tylko raz, ale jednak. Od tego czasu jest coraz gorzej. nie potrafi poradzic sobie ze swoimi emocjami, stanami depresyjnymi i wieloma obawami. Odsunal sie ode mnie i od paru dni nie daje znaku zycia. Cala ta sytuacja odbija sie na mnie. Zrozumialam, jak bardzo jestem uzalezniona od osoby uzaleznionej. Nie potrafie juz zyc wlasnym zyciem, liczy sie tylko on. A ja nie potrafie mu pomoc, obwiniam siebie za jego niepowodzenia, nie potrafie sie skupic na wlasnych obowiazkach. Przez to wszystko nie moge juz normalnie funkcjonowac, nie wiem juz sama, czy bardziej boje sie tego, ze siegnie po alkohol, czy tego, ze zniknie z mojego zycia. A jest najlepszym, najbardziej wartosciowym czlowiekiem, jakiego znam i nie wyobrazam sobie zycia bez niego. Nie pisze tego wszystkiego po to, by otrzymac cala liste rozwiazan na moje problemy. Ale musze to z siebie wyrzucic, bo przestalam sobie radzic z wlasnymi emocjami i nie potrafie odnalezc sensu w zyciu. Nie mam juz sił na kolejną "zapłakaną" noc, po ktorej nastepuje jeszcze gorszy dzien