Hej
Zastanawiam się, czemu zadajesz takie pytanie?
Przecież każdy nastolatek jest kiedyś zakochany
Niektórzy z tych zakochanych są nieśmiali i wycofani
Jeszcze niektórzy- są homoseksualni
I jakoś sobie wszyscy radzą
Przeważnie bez pomocy psychologa
Jeśli chcesz mu rzeczywiście pomóc, to najlepiej, jeśli go po prostu wysłuchasz. A to potrafisz doskonale.
Nie znajdziesz dla niego recepty, by przemienic nieszczęśliwe zakochanie w szczęśliwe. Bo tak to po prostu jest, że czasem ktoś nie odwzajemnia afektu
Bycie homoseksualistą nie czyni kogoś bardziej odpornym na nieszczęśliwe zakochanie, to się zdarza każdemu. I w tej materii każdy jest tak samo zagubiony i niepewny.
Słuchaj go, po prostu. Nie wymyślaj mu chorób, ani leczenia, czatu z psychologiem, bo tylko go utwierdzisz w przekonaniu, jak wielki ma problem. A ma problem taki, jak każdy zakochany.
Poza tym ( z tego, co jeszcze pamiętam ze swoich nastoletnich drgnień serca i innych organów
Tak swoją drogą- ale ja mam pamięc
To było tak strasznie dawno), to samo to zakochanie było mi potrzebne, jak powietrze
Nadawało sens moim dniom, wypełniało je treściami
Nosiłam w sobie to zakochanie ( nieszczęśliwe, a jakże
) jak jakąś relikwię
Może dlatego tak to widzę- Twój znajomy potrzebuje komuś opowiedziec, jak bardzo jest nieszczęśliwie zakochany, jak bardzo to jest ważne, jak bardzo to jest trudne i w ogóle- jak bardzo, bardzo, bardzo.
Twoją rolą jest wysłuchac, powiedziec "ehm", "no tak", "właśnie" "rozumiem"- albo coś w tym stylu.
A reszta sama się ułoży.
Nastolatek albo się odkocha, albo ośmieli.
Gwarancji na szczęśliwą miłośc i tak mu nie dasz. I nikt mu nie da.
Będzie dobrze