dwubiegunowy afektywny partner

Problemy związane z depresją.

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez impresja77 » 16 lut 2014, o 18:26

biscuit napisał(a):impresja
życie i codzienność, jaką opisałaś, nie każdemu pasuje
mnie na przykład NIE!
więc nie generalizuj, że wszystko inne prowadzi do patologii
bo mnie właśnie przedstawiony przez Ciebie schemat doprowadziłby do depresji
LUDZIE MAJĄ RÓŻNE OSOBOWOŚCI, POTRZEBY - I WYNIKAJĄCE Z TEGO SPOSOBY NA ŻYCIE

A w pewnych zdrowych ramach nie można uprawiać ogródka swojej osobowości?
A cóż Ty takiego innego robisz niż chodzenie codziennie do pracy ,posiłki,hobby,na które poświęcasz czas wolny od pracy i to dużo godzin tygodniowo. Cóż takiego innego i nadzwyczajnego robisz? Nadzwyczajnie to skoczył Kamil Stoch i pojechał Bródka ,ale te nadzwyczajności są poparte rytmem codzienności ,rutyną i morderczym powtarzalnym treningiem.
Ale masz rację do bycia pijakiem ,ćpunem i opiekunem takowych to predyspozycje i taki ktoś woli się zatracać niż spokojnie,ciekawie żyć.Jednak rozróżniam życie z chorą na cukrzycę czy inna fizyczną chorobę osobą z życiem z osobą niszczącą psychikę drugiego człowieka. I pozostawanie w takim układzie nie jest ani piękne,ani bohaterskie,ani godne szacunku. To jest głupota,brak wiedzy i wstrzymywanie dojrzewania do leczenia psychofaga,przemocowca lub innego znęcacza.Który to znęcacza mając wiecznie opiekuna nawet nie przyjdzie mu do głowy ,że cos z nim nie tak. Wręcz przeciwnie

biscuit napisał(a):tego, że sprzątać należy tylko w sobotę do południa już nawet nie skomentuję :D

NIE GENERALIZUJ!!!
Sprzątam w piątek wieczorem lub rano.
Niedzielę zostawiam na świętowanie ,mam dzień wolny od wszelkich zajęć ,obiad w sobotę naszykowany.
Relaksuję się ,po to jest jeden dzień wolny od pracy ,żeby nie cmyrać się z nosem przy ziemi,tylko świętować..Człowiek potrzebuje święta ,odświętności tak samo jak pracy zawodowej. I uważam ,ze powinien sobie to dawać i tak organizować swoje życie ,żeby mieć jeden dzień na zadbanie o fizys i psyche i duszę i wrażliwość .Dać sobie dzień ,zeby wkładać świateczne ubrania ,zeby zrobic ekstra makijaż ,żeby do tego dnia sie przygotować i móc poczuc sie wyjatkowo ,elegancko,dołożyc do tego relaks na powietrzu lub strawę dla ducha lub słodkie lenistwo . Odróżnić jeden dzień od innych takich samych.Ale to ja.
Ty się cmyraj jak chcesz.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez Orm Embar » 16 lut 2014, o 20:27

Cześć,

impresja77 napisał(a):Ale masz rację do bycia pijakiem ,ćpunem i opiekunem takowych to predyspozycje i taki ktoś woli się zatracać niż spokojnie,ciekawie żyć.Jednak rozróżniam życie z chorą na cukrzycę czy inna fizyczną chorobę osobą z życiem z osobą niszczącą psychikę drugiego człowieka. I pozostawanie w takim układzie nie jest ani piękne,ani bohaterskie,ani godne szacunku. To jest głupota,brak wiedzy i wstrzymywanie dojrzewania do leczenia psychofaga,przemocowca lub innego znęcacza.Który to znęcacza mając wiecznie opiekuna nawet nie przyjdzie mu do głowy ,że cos z nim nie tak. Wręcz przeciwnie


Kto jest dla Ciebie w tej sytuacji i w tym topicu 'psychofagiem'? Osoba chora na chorobę afektywną dwubiegunową? Taka jest logika Twojej wypowiedzi - w końcu odpowiadasz na pytanie Zuzi 'jak żyć z CHADowcem', a nie na ogólny temat 'toksyczni ludzie'.

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez biscuit » 16 lut 2014, o 22:48

impresja77 napisał(a):Cóż takiego innego i nadzwyczajnego robisz?

cóż takiego innego robię?
ano przede wszystkim, w przeciwieństwie do Ciebie
nie uważam, że mój sposób a wręcz SCHEMAT życia
jest najlepszy dla wszystkich innych ludzi
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez zuzi » 16 lut 2014, o 23:43

aj waj jeju jej, spróbuję zamknąć tą wymianę czułości ze wzgledu na jej merytoryczną czczość w temacie :wink: niemniej skłoniła mnie do refleksji nad podobnymi związkami w ogóle. z 'problemowym' partnerem albo co gorsza parą popaprańców :)
(chce zaznaczyć, że piszę dalej o związkach nietoksycznych! takich, które mają taką samą racje bytu jak każdy inny, w których nikt nie jest wyniszczany PRZEZ PARTNERA)
taki związek, w porównaniu z relacjami budowanymi przez osoby zdrowe (albo zwyczajnie niezdiagnozowane :roll: ) wymaga siłą rzeczy wiedzy na temat problemu partnera. wiedza buduje świadomość, a z niej wynika zrozumienie i akceptacja, tak pomocne w procesie zdrowienia, ale przede wszystkim są fundamentem udanego związku. czy zatem zbyt daleko idący będzie wniosek, że osoby (nazwijmy je umownie zaburzonymi, bo to dyplomatycznie brzmi :lol: ) juz na starcie, aby w ogóle ruszyć z miejsca, muszą dojść do tego punktu, do którego pary (znów umownie: ) normalne często potrzebują lat i dekad czy terapii? bo wymagaja od siebie nawzajem wpasowania w schemat zdrowego funkcjonowania, od którego każde odstępstwo wzbudzi strach, nerwy i reakcję obronną. a tak od razu wiem, na czym stoję...
uprzedzając zarzuty: nie wartościuje owych popaprańców jako lepszych, mocniej kochających, bardziej empatycznych i ogólnie wyżej srających. żeby nie było :kwiatek:
zuzi
 
Posty: 14
Dołączył(a): 11 lut 2014, o 12:05
Lokalizacja: Dolny Sląsk

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez Orm Embar » 16 lut 2014, o 23:53

Cześć Zuzi,

Czy postawiłaś właśnie tezę, że związki, w których dwoje ludzi mają jakieś problemy, w jakiejś sferze bycia ze sobą są nie tyle "lepsze" (bo to wartościowanie) ile "lepiej dopasowane" lub "bliższe sobie"? O to Ci chodziło?

Jesteś w stanie jakoś rozwinąć tę myśl i ją uzasadnić? Byłoby ciekawie podzielić się swoimi własnymi odczuciami, ale trochę po prostu nie rozumiem Ciebie...

Co do "normalnych" związków, to są - jak wszystkie związki - po prostu różne. Znam małżeństwa, gdzie obydwoje są bardzo normalni, mają ułożone życie, a jednak ich relacje są po postu toksyczne, ale znam i takie, gdzie obydwoje są meganormalmi, i tworzą bardzo fajne, radosne, kochające się małżeństwo. Jest po prostu różnie.

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez zuzi » 17 lut 2014, o 00:22

Rozwijam temat oczywiście na podstawie własnych doświadczeń, nie chcę generalizować ani pisać reguł, swoimi pytaniami chcę sprowokować zdecydowane odpowiedzi, poznać inne punkty widzenia.

Orm Embar napisał(a):Czy postawiłaś właśnie tezę, że związki, w których dwoje ludzi mają jakieś problemy, w jakiejś sferze bycia ze sobą są nie tyle "lepsze" (bo to wartościowanie) ile "lepiej dopasowane" lub "bliższe sobie"?
niekoniecznie. chodziło mi raczej o to, że mają wręcz łatwiej. od razu są postawieni na etapie PROBLEM. na dzień dobry trzeba sobie z nim poradzić (albo nie) i wypracować wspólny sposób pokonywania trudności. i od razu widać, i to obie strony widzą, czy sa na to gotowe czy nie, podczas gdy wiele par na etapie jakiegokolwiek problemu staje dopiero po jakimś czasie, kiedy minie faza zauroczenia i idealizowania partnera, a im później to nastąpi, tym trudniej podejmować radykalne decyzje np rozstać się, jesli problem jest nie do pokonania i wpływa na którąś ze stron destrukcyjnie. duże jest ryzyko utkwienia w tym maraźmie, bo było ciągle różowo a tu nagle klops, nigdy się nie zastanawialiśmy nad swoimi problemami, bo nie było problemów, więc teraz nie umiemy nawet o nim porozmawiać (to skrajna sytuacja obrazująca, skąd mój pomysł, że normalni mają trudniej).

Ot takie rozmyślanki. Bardziej już jasno? :)
zuzi
 
Posty: 14
Dołączył(a): 11 lut 2014, o 12:05
Lokalizacja: Dolny Sląsk

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez zajac » 17 lut 2014, o 01:22

Witaj, Zuzi :)
zuzi napisał(a):od razu są postawieni na etapie PROBLEM. na dzień dobry trzeba sobie z nim poradzić (albo nie) i wypracować wspólny sposób pokonywania trudności. i od razu widać, i to obie strony widzą, czy sa na to gotowe czy nie

Jest też możliwość taka, że ów problem pojawia się, zanim ludzie zdążą się poznać i zacząć na dobre budować związek. W ten sposób koncentrują się na "powadze sytuacji", wyprzedzając naturalny rozwój związku. Chodzi mi o to, że zanim zdążą np. nauczyć się spędzać razem wolny czas, dowiedzieć się ważnych rzeczy o sobie, co myślą, o czym marzą -- pojawia się ów problem, np. choroba, i to on staje się punktem odniesienia, przysłania inne sprawy, ze względu na niego podejmuje się decyzje, czy związek utrzymać, czy zakończyć. A z czasem może się okazać, że ci ludzie radzą sobie w sytuacjach poważnych, ale przerasta ich ustalenie, co robić w niedzielę.
To taka druga strona medalu w stosunku do tego, co napisałaś.
Można być z osobą chorą, ale nie można na fundamencie jej choroby budować związku czy też zaspokajać swojej potrzeby ratowania kogoś, opiekowania się nim. W takiej relacji jest mnóstwo pułapek i możliwości uwikłania się w coś.
Myślę, że to, co napisał Orm, warto naprawdę solidnie rozważyć.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez Orm Embar » 17 lut 2014, o 07:41

Zuzi,

Po pierwsze - odrzućmy raz na zawsze w tej rozmowie jakiekolwiek "ocenianie". Żaden związek nie jest ani gorszy ani lepszy tylko dlatego, że np. jedno ze "związkowców" jest chore, lub wręcz przeciwnie - zdrowe, pogodne, zarabiające kupę kasy i jeszcze przystojne. ;) To tak jeszcze a propos dyskusji, która przez moment się tutaj toczyła. Związek z człowiekiem chorym na CHAD nie jest ani lepszy ani gorszy od innych związków, OK?

A teraz do Twojego pytania... To dość teoretyczny model, ale naturalnie może tak być. Jest o tyle mało prawdopodobny, że od razu zakładasz, że z konfrontacji z problemem zawsze wychodzi się zwycięsko - a tak niestety nie zawsze jest. Warunkiem sine qua non jest chyba odpowiedzialne podejście do problemu (o czym niżej) a nie sam problem jako taki. Równie dobrze może być tak, że małżeństwo nie ma żadnych problemów przez dłuższy czas, żyją bardzo szczęśliwie, potem spada im na głowę jakiś poważny dramat, i radzą sobie z nim tylko dlatego, że ich obolałe dusze mają gdzie odpocząć - np. we wspomnieniach o dobrych chwilach. Mechanizm, który opisujesz, chyba nie sprawdzi się, jeśli w związku będą wyłącznie trudności (obiektywne - jak choroba, utrata pracy czy śmierć dziecka, ale też takie bardziej "subiektywne" jak np. uzależnienie), i żadnego szczęścia, bo raczej nie widziałem domu zbudowanego poprzez wybuch skrzynki granatów i bomby atomowej. ;)

Są to zresztą modele teoretyczne, nad którymi można się zastanawiać, ale które nie są odpowiedziami na realne problemy.

W codziennym życiu problemy mogą być bowiem całkiem inne.

Chory na CHAD, jeżeli jego choroba ma ciężki przebieg, w fazie maniakalnej prawie nie śpi, czuje się wszechmocny i omnipotentny, ale jednocześnie jego krytycyzm wobec rzeczywistości i jego działań jest bardzo zaniżony. Może więc np. z jednej strony iść do łóżka z kim popadnie, z drugiej wziąć kredyty na urojoną "doskonałą" działalność gospodarczą, urządzić w domu totalny burdel - np. rozkładając wszędzie spisane w manii setki stron wynurzeń i myśli. Sam widziałem, jak chory na CHAD kupił pięć kartonów papierosów (czyli jakieś 500 paczek...) i ułożył z nich w mieszkaniu - sztanga fajek na sztandze - "wieżowce" od podłogi do sufitu... W takiej sytuacji człowieka trzeba wziąć za wszarz i wysłać na zamknięte leczenie, co jest o tyle trudne, że on musi na to wyrazić zgodę.

Jak postąpisz w takiej sytuacji? Czy będziesz miała dość sił? No i całkiem inne pytanie - czy jeśli pożenicie się, nie trzeba myśleć o rozdzielności majątkowej, bo np. jeśli on w stanie manii zadłuży się na kolosalne kwoty (znam przypadek człowieka o długu 500 tys. zł. ...) to przynajmniej Ty nie będziesz tego spłacać (bo postępowanie karne za wyłudzenia mu umorzą, ale pieniędzy nie podarują).

Istnieje też inne, spore zagrożenie - CHADowi często towarzyszy alkohol, ponieważ chorzy często "leczą" alkoholem swoje stany depresyjne. To o tyle niebezpieczne, że bardzo łatwo o uzależnienie, a alkohol niestety bardzo szybko powoduje manię - czasami jest jak detonator bomby. Kiedyś także reagował z dużą częścią leków (teraz na szczęście już nie), i potem np. takiemu człowiekowi nie można było podawać stabilizującego litu, bo lit reagował z alkoholem i taka mieszanka mogła nawet zabić (stąd moje długie uwagi o lekach w poprzednim poście).

Zagrożenie polega na tym, że gdybyś miała skłonność do uzależnień, sama także możesz zacząć pić - bo nagle zrobi się bardzo trudno, a on nie przytuli bo będzie w stanie maniakalnym na Księżycu. Taka sytuacja to już naprawdę gigantyczne zagrożenie dla Was obojga, i uwierz mi - na pewno nie będzie to problem, który Was wzmocni.

To są realne pytania, Zuzi, których przynajmniej trzeba mieć świadomość.

Na koniec też tylko taka uwaga, że doświadczenie takiej choroby może wzmocnić o tyle, że jeśli on jest rozsądnym, mądrym człowiekiem, i będzie podchodził do swojej choroby megaodpowiedzialnie, to może to faktycznie wiele zbudować. To tak jak cukrzyk - może albo totalnie się poddać i mieć bardzo roszczeniową postawę wobec świata, albo np. zacząć prowadzić bardzo zdrowe życie, naprawdę dbać o wszystko, i jego organizm może być w lepszym stanie niż zdrowy, przeciętny człowiek, tyle, że odżywiający się hamburgerami.

Zrozumienie Twojego partnera jest dość oczywiste - jest chory, nie za wszystko odpowiada. Tak naprawdę dość prosto jest jak już się wie, że to choroba, rozgrzeszyć człowieka z jego szaleństw. Dużo trudniej jest zmierzyć się z realnymi problemami, które po prostu będą.

tyle na dzisiaj :)

dobrego!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez impresja77 » 17 lut 2014, o 10:16

:idea:
Ostatnio edytowano 17 lut 2014, o 10:21 przez impresja77, łącznie edytowano 1 raz
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez impresja77 » 17 lut 2014, o 10:17

:idea:
Ostatnio edytowano 17 lut 2014, o 10:20 przez impresja77, łącznie edytowano 1 raz
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez impresja77 » 17 lut 2014, o 10:19

biscuit napisał(a):
zuzi napisał(a):jak pomóc?

zuzi napisał(a): jestem uzależniona.
od roku nie wytrzeźwiałam, odurzam się czymkolwiek, tym co jest, narkotyki, leki, dopalacze i odczynniki do palenia, łykania, wciągania i picia.

zuzi napisał(a):jestem w szczęśliwym związku od 3 lat.



O czym tu Orm w ogóle pisać?
Kto komu ma pomagać?
Doczytałeś?
I to motto "jestem w szczęśliwym związku" ! :shock:

Moje wywody był do tego .Po co tak żyć?
Nie można prosto ,zwyczajnie?
Po co zaburzać sobie obraz świata?
I konkluzja ,że najprościej jest najtrudniej żyć.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez impresja77 » 17 lut 2014, o 10:27

biscuit napisał(a):
impresja77 napisał(a):Cóż takiego innego i nadzwyczajnego robisz?

cóż takiego innego robię?
ano przede wszystkim, w przeciwieństwie do Ciebie
nie uważam, że mój sposób a wręcz SCHEMAT życia
jest najlepszy dla wszystkich innych ludzi

Ja też nie uważam,że mój schemat życie jest najlepszy dla wszystkich ,bo wcale go nie opisałam,ale uważam ,ze rytm życia jest najlepszy dla wszystkich. Rytm w którym jest czas na łowienie ryb i na suszenie sieci. Czas snu ,pracy i odpoczynku. O ile nie jest zaburzony gnuśnością, lenistwem ,odkładaniem na później.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez Orm Embar » 17 lut 2014, o 12:20

Impresjo,

Ależ oczywiście, że doczytałem :) i widzę powagę i stopień skomplikowania sytuacji - na tyle, na ile cokolwiek w życiu rozumiem (a nie rozumiem oczywiście wszystkiego). Ponieważ jest to portal czegoś na kształt pomocy psychologicznej, staram się pokazać zagrożenia w sposób możliwie taktowny. A jakie będą efekty i Twoich i moich wpisów - to już tylko czas pokaże i Bóg jeden wie :)))

dobrego!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez impresja77 » 17 lut 2014, o 13:45

Orm Embar napisał(a):Na koniec też tylko taka uwaga, że doświadczenie takiej choroby może wzmocnić o tyle, że jeśli on jest rozsądnym, mądrym człowiekiem, i będzie podchodził do swojej choroby megaodpowiedzialnie, to może to faktycznie wiele zbudować.

Kiedy tak jest?
Jak jest w fazie depresji ,czy fazie afektu?
Kiedy taki chory człowiek jest megaodpowiedzialny i rozsądny?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez Orm Embar » 17 lut 2014, o 15:31

impresja77 napisał(a):
Orm Embar napisał(a):Na koniec też tylko taka uwaga, że doświadczenie takiej choroby może wzmocnić o tyle, że jeśli on jest rozsądnym, mądrym człowiekiem, i będzie podchodził do swojej choroby megaodpowiedzialnie, to może to faktycznie wiele zbudować.

Kiedy tak jest?
Jak jest w fazie depresji ,czy fazie afektu?
Kiedy taki chory człowiek jest megaodpowiedzialny i rozsądny?


Kiedy jest świadomy swoich stanów emocjonalnych, rozróżnia je, i jeśli dostrzega odchylenia, reaguje adekwatnie. Idzie do lekarza i koryguje leki, a potem sprawdza, co się dzieje, czyli czy wahadło wraca do średniej, czy też nie. To tak jak z cukrzycą - cukrzyk bada sobie poziom cukru i odpowiednio dawkuje jedzenie. Jeżeli następuje rozregulowanie poziomu cukru i insuliny, idzie do szpitala, gdzie ma "ustawiany" cukier i dawkę insuliny.

U CHADowca takim "badaniem cukru" jest stałe obserwowanie swoich emocji. Czasami warto, jeśli dostaje się informacje zwrotne od zaufanego człowieka.

Brakiem odpowiedzialności u cukrzyk jest wcinanie tortu czekoladowego w nadziei, że jakoś to będzie. U CHADowca - brak realizmu, uciekanie od prawdy o tym, że jest się chorym, negowanie choroby, bezpodstawna nadzieja itd. itp. Dotyczy to wszystkich chorych psychicznie. Znałem kobietę ze schizofrenią, która brała leki, choroba jej się cofała, ona uznawała że jest wyleczona, odstawiała leki - i po dwóch miesiącach biegała nago po osiedlu. :(

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 295 gości

cron