Zuzi,
Po pierwsze - odrzućmy raz na zawsze w tej rozmowie jakiekolwiek "ocenianie". Żaden związek nie jest ani gorszy ani lepszy tylko dlatego, że np. jedno ze "związkowców" jest chore, lub wręcz przeciwnie - zdrowe, pogodne, zarabiające kupę kasy i jeszcze przystojne.
To tak jeszcze a propos dyskusji, która przez moment się tutaj toczyła. Związek z człowiekiem chorym na CHAD nie jest ani lepszy ani gorszy od innych związków, OK?
A teraz do Twojego pytania... To dość teoretyczny model, ale naturalnie może tak być. Jest o tyle mało prawdopodobny, że od razu zakładasz, że z konfrontacji z problemem zawsze wychodzi się zwycięsko - a tak niestety nie zawsze jest. Warunkiem sine qua non jest chyba odpowiedzialne podejście do problemu (o czym niżej) a nie sam problem jako taki. Równie dobrze może być tak, że małżeństwo nie ma żadnych problemów przez dłuższy czas, żyją bardzo szczęśliwie, potem spada im na głowę jakiś poważny dramat, i radzą sobie z nim tylko dlatego, że ich obolałe dusze mają gdzie odpocząć - np. we wspomnieniach o dobrych chwilach. Mechanizm, który opisujesz, chyba nie sprawdzi się, jeśli w związku będą wyłącznie trudności (obiektywne - jak choroba, utrata pracy czy śmierć dziecka, ale też takie bardziej "subiektywne" jak np. uzależnienie), i żadnego szczęścia, bo raczej nie widziałem domu zbudowanego poprzez wybuch skrzynki granatów i bomby atomowej.
Są to zresztą modele teoretyczne, nad którymi można się zastanawiać, ale które nie są odpowiedziami na realne problemy.
W codziennym życiu problemy mogą być bowiem całkiem inne.
Chory na CHAD, jeżeli jego choroba ma ciężki przebieg, w fazie maniakalnej prawie nie śpi, czuje się wszechmocny i omnipotentny, ale jednocześnie jego krytycyzm wobec rzeczywistości i jego działań jest bardzo zaniżony. Może więc np. z jednej strony iść do łóżka z kim popadnie, z drugiej wziąć kredyty na urojoną "doskonałą" działalność gospodarczą, urządzić w domu totalny burdel - np. rozkładając wszędzie spisane w manii setki stron wynurzeń i myśli. Sam widziałem, jak chory na CHAD kupił pięć kartonów papierosów (czyli jakieś 500 paczek...) i ułożył z nich w mieszkaniu - sztanga fajek na sztandze - "wieżowce" od podłogi do sufitu... W takiej sytuacji człowieka trzeba wziąć za wszarz i wysłać na zamknięte leczenie, co jest o tyle trudne, że on musi na to wyrazić zgodę.
Jak postąpisz w takiej sytuacji? Czy będziesz miała dość sił? No i całkiem inne pytanie - czy jeśli pożenicie się, nie trzeba myśleć o rozdzielności majątkowej, bo np. jeśli on w stanie manii zadłuży się na kolosalne kwoty (znam przypadek człowieka o długu 500 tys. zł. ...) to przynajmniej Ty nie będziesz tego spłacać (bo postępowanie karne za wyłudzenia mu umorzą, ale pieniędzy nie podarują).
Istnieje też inne, spore zagrożenie - CHADowi często towarzyszy alkohol, ponieważ chorzy często "leczą" alkoholem swoje stany depresyjne. To o tyle niebezpieczne, że bardzo łatwo o uzależnienie, a alkohol niestety bardzo szybko powoduje manię - czasami jest jak detonator bomby. Kiedyś także reagował z dużą częścią leków (teraz na szczęście już nie), i potem np. takiemu człowiekowi nie można było podawać stabilizującego litu, bo lit reagował z alkoholem i taka mieszanka mogła nawet zabić (stąd moje długie uwagi o lekach w poprzednim poście).
Zagrożenie polega na tym, że gdybyś miała skłonność do uzależnień, sama także możesz zacząć pić - bo nagle zrobi się bardzo trudno, a on nie przytuli bo będzie w stanie maniakalnym na Księżycu. Taka sytuacja to już naprawdę gigantyczne zagrożenie dla Was obojga, i uwierz mi - na pewno nie będzie to problem, który Was wzmocni.
To są realne pytania, Zuzi, których przynajmniej trzeba mieć świadomość.
Na koniec też tylko taka uwaga, że doświadczenie takiej choroby może wzmocnić o tyle, że jeśli on jest rozsądnym, mądrym człowiekiem, i będzie podchodził do swojej choroby megaodpowiedzialnie, to może to faktycznie wiele zbudować. To tak jak cukrzyk - może albo totalnie się poddać i mieć bardzo roszczeniową postawę wobec świata, albo np. zacząć prowadzić bardzo zdrowe życie, naprawdę dbać o wszystko, i jego organizm może być w lepszym stanie niż zdrowy, przeciętny człowiek, tyle, że odżywiający się hamburgerami.
Zrozumienie Twojego partnera jest dość oczywiste - jest chory, nie za wszystko odpowiada. Tak naprawdę dość prosto jest jak już się wie, że to choroba, rozgrzeszyć człowieka z jego szaleństw. Dużo trudniej jest zmierzyć się z realnymi problemami, które po prostu będą.
tyle na dzisiaj
dobrego!
Maks