dwubiegunowy afektywny partner

Problemy związane z depresją.

dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez zuzi » 11 lut 2014, o 13:50

jak w temacie. jak żyć? jak pomóc? jak się samemu nie załamać? może ktoś ma jakies doświadczenia, czy to w ogóle ma przyszłość?
zuzi
 
Posty: 14
Dołączył(a): 11 lut 2014, o 12:05
Lokalizacja: Dolny Sląsk

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez Jigsaw » 11 lut 2014, o 17:02

to chyba zalezy od tego czy partner jest gotowy na zycie z czlowiekiem z takimi problemami. tak jak to sie ma mysle z innymi zaburzeniami..
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez Księżycowa » 11 lut 2014, o 23:43

Witaj,

ja myślę, że to zalezy od tego jak ten zaburzony partner w tej sytuacji postępuje; czy leczy się odpowiednio, korzysta z terapii czy mówi - jestem taki i dlatego jestem, trudny i tyle.
Dla mnie miałoby to znaczenie spore, bo jeśli kochałabym swojego faceta i on by walczył ze swoim problemem, to bym go wspierała. Jeśli przyjąłby postawę drugą, to bym się mocno zastanowiła czy chcę zostać ze wszystkim problemami w związku sama i dodatkowo z jego problemami, które dokładają zmartwień.
Na dłuższą metę takie życie? Chyba nie.

Jeszcze jest jest możliwość, że on nie ma motywacji do działania... starałabym się użyć wszelkich argumentów, żeby podjął pracę.
To w sumie trudna sytuacja, bo z jednej strony nie mozna dać się niszczyć tylko dlatego, ze ktoś ma problem i go wykorzystuje by nic ze sobą nie robić i iść na łatwiznę ale z drugiej strony trzeba umieć chyba to rozróżnić.

A czy to ma przyszłość, to właśnie zalezy od Ciebie, od tego jaka jest jego postawa. No i jesli jest w leczeniu i czy Ty go po prostu kochasz i czy to "ten".

Słuchałam kiedyś audycji z psychologiem, jak żyć z DDA. Może i Ty poszłabyś po poradę do terapeuty. Na pewno dałby Ci wskazówki jakieś co do życia z taką osobą i pomógł ustalić jakieś zachowania, które i dla Ciebie i dla niego w tej sytuacji byłyby pomocne?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez biscuit » 12 lut 2014, o 00:39

zuzi napisał(a):jak pomóc?

zuzi napisał(a): jestem uzależniona.
od roku nie wytrzeźwiałam, odurzam się czymkolwiek, tym co jest, narkotyki, leki, dopalacze i odczynniki do palenia, łykania, wciągania i picia.

zuzi napisał(a):jestem w szczęśliwym związku od 3 lat.

pytasz JAK POMÓC?
pomóż sobie - jesteś uzależniona!

szczęśliwy związek
prowadził ślepy kulawego...
Ostatnio edytowano 12 lut 2014, o 00:45 przez biscuit, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez Księżycowa » 12 lut 2014, o 00:44

a to ja nie doczytałam czegoś - no to faktycznie zmienia postać rzeczy.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez Honest » 13 lut 2014, o 22:59

Witaj,

a czy Twój partner się leczy? Przyjmuje leki, chodzi regularnie do psychiatry? Bo to jest podstawa.

Znam związki, gdzie jeden z partnerów miał chorobę afektywną dwubiegunową i są już małżeństwem kilka lat. Mają synka.

A czy jego choroba ujawniła się zanim się poznaliście, czy jak byliście w związku?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez zuzi » 15 lut 2014, o 19:21

biscuit napisał(a):prowadził ślepy kulawego...
prawda to najzupełniejsza :oops: Powinnam inaczej zatytułować wątek i sprecyzować konkretną sytuację. Określenie szczęścia oparłam na wzajemnej akceptacji i zrozumieniu, dzieleniu nielicznych radości i natłoku trosk, bezustannych, jak i zwykle bezskutecznych próbach wzajemnej pomocy, co nieuchronnie prowadzi do frustracji. Problem z uzależnieniem pojawił się u mnie właściwie w momencie ujawnienia się jego choroby. Moja nietrzeźwość lepiej współgrała z jego chorobą. Podjął leczenie które trwa już długo i nie przynosi widocznych czy odczuwalnych rezultatów, z czego wynika kolejna kwestia: czy mimowolnie nie niszczymy się nawzajem. O ile jego stany są wynikiem biochemii mózgu, o tyle moje przede wszystkim reakcją na środowisko. co za tym idzie- on, poza byciem CHORYM nadal przede wszystkim jest CZŁOWIEKIEM, więc i moje każde potknięcie obniża nastrój i może indukować depresję.

W kontekście uzupełnienia informacji, jakim sposobem ślepy z kulawym może wydostać się z wilczego dołu? :bezradny:
zuzi
 
Posty: 14
Dołączył(a): 11 lut 2014, o 12:05
Lokalizacja: Dolny Sląsk

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez Orm Embar » 15 lut 2014, o 23:42

Cześć,

Ponieważ mam doświadczenie z życiem z kimś w dwubiegunówce, to kilka prostych rad:

1. chory facet: są trzy podstawowe kwestie:
a/. jaki jest stopień choroby? to mocna dwubiegunówka? średnia? jakie są objawy fazy maniakalnej i depresyjnej? w maniakalnej robi naprawdę odjechane rzeczy, a w depresyjnej tylko leży i patrzy w sufit?;
b/. czy facet ma porządnych lekarzy i czy podchodzi odpowiedzialnie do leczenia oraz czy pije alkohol. Obecnie są nowe generacje leków stabilizujących oraz przecidepresyjnych i przeciwlękowych, które w zasadzie nie wchodzą w reakcję z alkoholem (abilify, ketrel, lamitrin, depakine), ale picie alkoholu i tak zwiększa amplitudę i szkodzi. Leki - jak pisałem są teraz leki, którymi można lepiej "spłaszczać" fazy czyli lepiej stabilizować. To ważne, bo kiedyś przy manii podawano masakryczne leki, które prawie wbijały chorych w ziemię (haloperidol i coś jeszcze, czego nazwy zapomniałem) powodując większą depresję i potem gorsze odbicie w manię;
c/. czy facet w ogóle jest odpowiedzialny, w miarę ułożony mimo choroby.

Zmieniło się leczenie, kiedyś opierało się licie, teraz to już nieaktualne. Jest taka książka "Niespokojny umysł" Kay Redfield Jamison - to autobiografia pani psychiatry chorej na CHAD. Bardzo fajna, bo lekarz obserwował sam siebie, ale w części dotyczącej leków nieaktualna - KRJ sporo pisze właśnie o leczeniu litem, a to już dawne czasy. Poza tym lit reagował z alkoholem, i to ponoć dość mocno.

2. Teraz Ty:
Modelowa "osobowość" partnerki człowieka z CHADem (ale z innymi chorobami psychicznymi też) powinna być chyba mniej więcej taka:
a/. samodzielne, w miarę spełnione życie, własna grupa przyjaciół, dobrej kontakty w rodzinie - czyli w ogóle coś, co jest poza chorobą partnera, i co może być oparcie w trudnych chwilach;
b/. dobry kontakt ze sobą, dobry poziom opiekowania się sobą, realistyczne podejście do życia, umiejętność stosowania "twardej miłości";
c/. umiejąca "odciąć" się od cierpień partnera, empatyczna, ale niekoniecznie wpadająca w doły z powodu dołów i szaleństw partnera, zdolna do zakreślenia swoich granic i pilnowania ich.

Jeżeli jesteś uzależniona i masz skłonność do współuzależnienia i będziesz dążyć do "pomagania mu", wasz związek będzie bardzo trudny i przyniesie Wam obydwojgu wiele cierpienia. I tak życie z kimś chorym na CHAD jest trudne samo w sobie, a jeśli do tego on jest nieodpowiedzialny a Ty uzależniona, to nic dobrego z tego W TAKIM UKŁADZIE nie może wyjść.

Odpowiedź na Twoje pytanie jak macie wyjść z bagna jest dość prosta, chociaż trudna w realizacji: każde z Was musi nauczyć się dbać o siebie i zająć się przede wszystkim swoimi problemami. Twoim obowiązkiem WOBEC WASZEGO ZWIĄZKU jest iść na terapię uzależnień oraz może na terapię współuzalażnień (bo być może od jego choroby jesteś już współuzależniona).

Musisz zbudować swoje własne życie, i dopiero wtedy będziesz mogła realnie pomagać jemu.

Wszelkie Twoje pytania jak mu pomóc i jak z nim żyć nie mają sensu - musisz zacząć od siebie.

Pewnie to brutalne co Ci napisałem, ale przeżyłem 20 lat z kimś chorym na CHAD i bardzo żałuję, że ktoś mi tego nie powiedział lata temu.

powodzenia dla Was obojga!

Maks

ps. naturalnie z CHADem można dobrze żyć, chociaż wymaga to pracy. Znam małżeństwo, w którym on jest na to chory, miał kilka bardzo trudnych faz chorobowych, natomiast potem zacząć podchodzić do choroby bardzo realistycznie. Robi mnóstwo wartościowych rzeczy i dobrze mu z obecną żoną. :) Czyli - da się!
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez impresja77 » 16 lut 2014, o 11:09

Nie mogę pojąć po co ludzie się pchają w takie związki? no...rozumiem ,można nie wiedzieć i nie znać przypadku ,ale po rozpoznaniu szybko sie ewakuować,ale siedzieć latami z takim gościem? Nie pomagamy ani jemu ani sobie .tkwiąc w takim związku spowalniamy ,oddalamy w czasie jego leczenie, a sami też tracimy siebie.
Albo po co samemu pic ,ćpać,wpadać na zmianę z dołka do agresji?
Nie prościej wstać rano,zjeść śniadanie ,iść do pracy ,po pracy jakieś domowe,urzędowe sprawy pozałatwiać ,zjesć w domu obiad,pobyc z rodziną ,nacieszyć sie codziennościa ,zwykłą chwilą ,znaleźć czas na hobby, na pasje.
W sobotę ogarnąć mieszkanie, porobić domowe SPA koło siebie ,w niedzielę wspólne śniadanie,kościółek jak kto chadza,obiad, spacer.Wizyty domowo przyjacielskie,kino,teatr,rower,narty,zależnie od pory roku.
Toż to takie proste ,zwykłe ,nadające rytm człowiekowi,ale jakie wspaniałe. Człowiek do dobrego funkcjonowania potrzebuje rytmu dnia i rytmu tygodnia.
Ale niestety człowiek musi majstrować w sobie i innych ,coś nadużywać ,z jakimś psychofagiem tracić życie,w sobotę chlać ,w niedzielę około południa ogarniać chate,największe prania ,sprzatania sie urządza, zakupy do nocy, czas spędzony w domach handlowych (czytaj domach uciechy) po których tylko kac ,bo na wszystko nie stać ,bo kasa puszczona,bo czas zmarnowany w murach ,w hałasie,w smrodzie i na fastfudowym jedzeniu,zamiast na spacerze obiad smaczny w domu lub jakiś czasem ekstra w fajnej restauracji, latem rower piknik,znajomi ,wizyty rodzinne,towarzyskie las, woda ,park.
To takie proste,zwykłe,ale najtrudniejsze do osiągnięcia.
Dlaczego proste rzeczy są takie trudne?
Może jesteśmy próżni,zadufani w sobie ,niepokorni w stosunku do życia,które i tak zrobi zwrot w najmniej odpowiednim momencie i nasza pycha ,duma ,zarozumiałość o własnej sprawczości bierze w łeb?
Może pycha przejawia sie w byciu latami z psychofagiem,bo mY wiemy lepiej co mu jest i MY mu wskażemy drogę jako ten lepszy ,MY go uratujemy bo mamy patent jak to zrobić ,a jako że czujemy sie lepsi od tego dwubiegunowego to dobrze się czujemy w tym wieloletnim związku pokazując mu jaki jest ułomny ,a MY jacy jesteśmy doskonali, lepsi,bardziej wartościowi? Może tym karmimy swoją ułomność?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez zuzi » 16 lut 2014, o 12:34

impresja77 napisał(a):siedzieć latami z takim gościem

w sensie psycholem? gdyby chorował na cukrzyce powinnam się spodziewać, że któregoś dnia może stracić stopę, więc lepiej się ewakuować, żeby przypadkiem nie mieć z nim problemu.
impresja77 napisał(a):tkwiąc w takim związku spowalniamy ,oddalamy w czasie jego leczenie, a sami też tracimy siebie.

sprawa się komplikuje, jeśli BEZ tego związku żadnego leczenia by nie było i bylibyśmy straceni już dawno. no ale może tak byłoby lepiej, bo po co żyć, skoro ciągle tylko ćpamy i chlejemy na emocjonalnej huśtawce.
impresja77 napisał(a):Nie prościej wstać rano,zjeść śniadanie ,iść do pracy ,po pracy jakieś domowe,urzędowe sprawy pozałatwiać ,zjesć w domu obiad,pobyc z rodziną ,nacieszyć sie codziennościa ,zwykłą chwilą ,znaleźć czas na hobby, na pasje.

jesteśmy na forum poświęconym problemom alkoholowym, uzależnieniom, depresji... także oczywiście dla każdego tutaj osiągnięcie takiego stanu jest banalnie proste. pewnie niewielu w ogóle wierzy, że tak się da.
impresja77 napisał(a):Ale niestety człowiek musi majstrować w sobie i innych

niestety albo i stety. całe to majstrowanie nazywa się dokonywaniem wyborów, podejmowaniem decyzji i braniem za nie odpowiedzialności. nabieraniem coraz większej samoświadomości i wprowadzaniem zmian. bo życie nie toczy się obok nas omijając nasze falujące na obłokach, lukrowane błogością istnienia. wszystko niesie konsekwencje, nawet owy regularny tryb dnia czasem wpędza ludzi w tzw rutynę i jest doskonałą drogą ku obniżeniu nastroju.
impresja77 napisał(a):To takie proste,zwykłe,ale najtrudniejsze do osiągnięcia.
Dlaczego proste rzeczy są takie trudne?
Może jesteśmy próżni, zadufani w sobie, niepokorni w stosunku do życia.

motto do namalowania nad biurkiem każdego psychologa i psychiatry.
impresja77 napisał(a):mY wiemy lepiej co mu jest

Przy tak rozległych działach jak psychologia i psychiatria to chyba lekarz wie najlepiej co tam komu jest. ewentualnie ten ktoś sam, jeśli oczywiście jest dostatecznie świadom.
impresja77 napisał(a):MY mu wskażemy drogę jako ten lepszy ,MY go uratujemy bo mamy patent jak to zrobić

to chyba mała nadinterpretacja, bo nie wiem, do czego te słowa mają się odnosić. kto jest lepszy od kogo? nie tylko w temacie, w ogóle na świecie, jakie kryteria przyjmujemy? bo z tego, co piszesz wyłania przerażająca teza, że dobry=zdrowy.
impresja77 napisał(a):dobrze się czujemy w tym wieloletnim związku pokazując mu jaki jest ułomny ,a MY jacy jesteśmy doskonali, lepsi,bardziej wartościowi

a on jest tak ułomny, słaby, beznadziejny i głupi że spokojnie sobie to latami akceptuje. bo przecież jest chory, wiec gorszy. tylko że ja też zdrowa nie jestem, wiec jesteśmy na równym poziomie. w żadnym z powyższych postów nie widzę podstaw do takich wniosków.
impresja77 napisał(a):z jakimś psychofagiem tracić życie,w sobotę chlać ,w niedzielę około południa ogarniać chate,największe prania ,sprzatania sie urządza, zakupy do nocy, czas spędzony w domach handlowych (czytaj domach uciechy) po których tylko kac ,bo na wszystko nie stać ,bo kasa puszczona,bo czas zmarnowany w murach ,w hałasie,w smrodzie i na fastfudowym jedzeniu,zamiast na spacerze obiad smaczny w domu lub jakiś czasem ekstra w fajnej restauracji, latem rower piknik,znajomi ,wizyty rodzinne,towarzyskie las, woda ,park.

nie od dziś wiadomo, że postrzegamy innych przez pryzmat swojego doświadczenia. jeśli zechcesz rozwinąć ten wątek stylu życia, chętnie podyskutuję.
zuzi napisał(a):wzajemnej akceptacji i zrozumieniu, dzieleniu nielicznych radości i natłoku trosk, bezustannych, jak i zwykle bezskutecznych próbach wzajemnej pomocy, co nieuchronnie prowadzi do frustracji.

nie jestem terapeutą ani lekarzem, on też nie. choć stale czytam i dowiaduje się nowych rzeczy, to nie zawsze rozpoznaję symptomy jego choroby, on mojej na takiej samej zasadzie też nie. wrócę do wcześniejszego przykładu: gdyby miał cukrzycę byłabym w stanie wypisać w punktach co i jak, bo to problem tkankowy. niestety mamy też umysły, których tak łatwo rozpisać się nie da i które płatają nam niezliczone figle. próbą pomocy jest chęć wspólnego wyjścia na spacer, jest nią także ZROZUMIENIE, że w tej chwili to po prostu za dużo. Próbą jest propozycja zrobienia wspólnie kolacji, obejrzenia filmu, przesadzenia kwiatków (największe JEGO hobby), jednak nawet tyle zwyczajnie się NIE DA. wszystko to rozumiem- ale nie jestem maszyną i czasem mnie też to przytłacza, coś jest w tym złego? mam wyrzucić z domu kota, bo denerwuje mnie, że mając ponad rok nie umie korzystać z kuwety? albo komputer za okno, bo jestem zła, bo się zaciął- bo to jego wina, że są we ,mnie złe emocje?
Orm Embar napisał(a):Znam związki, gdzie jeden z partnerów miał chorobę afektywną dwubiegunową i są już małżeństwem kilka lat. Mają synka.

no masochiści jacyś, z psychofagiem' i jeszcze dziecko, pewno patol jakiś, bród i smród.

próżność, brak pokory i pycha to ogromne problemy współczesnego świata. nie mniejszym jest agresja, pochopna ocena i nietolerancja odmienności.
zuzi
 
Posty: 14
Dołączył(a): 11 lut 2014, o 12:05
Lokalizacja: Dolny Sląsk

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez Orm Embar » 16 lut 2014, o 13:06

Cześć Zuzi,

W ogóle niepotrzebne wchodzisz w dłuuugą polemikę z Impresją. Nie ma to sensu. W tym co napisała Impresja większość to typowy dla Niej sposób, hm, argumentowania ;) natomiast ciekawy jest tylko wątek pod koniec jej wypowiedzi, ale w trochę innej wersji. Impresja pisze - reasumując - że ratowanie kogoś chorego to rodzaj pychy. Impresja ma rację i nie ma jej zarazem - bo to nie jest taka klasyczna, pełna dumy pycha, tylko taki rodzaj myśli, że może podniosę wartość swojego życia ratując kogoś chorego, a to kompletnie nie o to chodzi. Trzeba najpierw uratować siebie, a potem NIE RATUJĄC nikogo po prostu w rozsądny i użyteczny sposób być z kimś chorym. Ratowanie kogoś (poza wypadkami komunikacyjnymi, hehehe) to syndrom współuzależnienia.

No i po drugie - czasami tak naprawdę pomagamy innym, bo nie potrafimy pomóc sobie. ;)

Po raz kolejny powtarzam Ci, Zuzi: istotą zmiany tej sytuacji na lepszą jest po pierwsze zajęcie się sobą i swoimi uzależnieniami.

Kwestia bycia w relacji z kimś chorym: może to brutalne, ale uważam, że ten zdrowy ma prawo odejść od chorego. Czasami tkwimy w związkach z kimś chorym, bo tak każe "moralność" no i "co ludzie pomyślą", a tak naprawdę męczymy się. Z drugiej strony - jest mnóstwo związków, w których ktoś w sposób dojrzały i świadomy decyduje się na bycie z osobą chorą, i jest to piękne i wspaniałe.

Orm Embar napisał(a):Znam związki, gdzie jeden z partnerów miał chorobę afektywną dwubiegunową i są już małżeństwem kilka lat. Mają synka.


No, tutaj muszę interweniować, bo ja nic o dziecku nie pisałem ;) nie wiem skąd masz taki a nie inny cytat. ;) Może to projekcja Twoich pragnień? ;)

powodzenia!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez biscuit » 16 lut 2014, o 13:50

impresja
życie i codzienność, jaką opisałaś, nie każdemu pasuje
mnie na przykład NIE!
więc nie generalizuj, że wszystko inne prowadzi do patologii
bo mnie właśnie przedstawiony przez Ciebie schemat doprowadziłby do depresji
LUDZIE MAJĄ RÓŻNE OSOBOWOŚCI, POTRZEBY - I WYNIKAJĄCE Z TEGO SPOSOBY NA ŻYCIE
tego, że sprzątać należy tylko w sobotę do południa już nawet nie skomentuję :D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez Jigsaw » 16 lut 2014, o 14:20

mnie osobiscie z jednej strony czuje ze przydaloby mi sie takie uregulowanie

z drugiej strony strasznie mnie dobija mysl o takim przezyciu zycia..

a moze to depresja?
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez Orm Embar » 16 lut 2014, o 17:52

uregulowanie życia, zasady, silna wola, realizacja zadań, skuteczność, rzeczowość, odpowiedzialność, bla bla bla ... jeśli stają się celem samym w sobie, fetyszem, przestają być wolnością, a stają się niewolą, tyle, że w złotych kajdanach... ;) bardzo rzadko, ale zdarzą się, że złote kajdany bardziej szkodzą niż te z żelaza. :)
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: dwubiegunowy afektywny partner

Postprzez impresja77 » 16 lut 2014, o 18:11

Orm Embar napisał(a):Cześć Zuzi,
W ogóle niepotrzebne wchodzisz w dłuuugą polemikę z Impresją. Nie ma to sensu.

Tak,tak ,niepotrzebnie,bo tylko on jedyny guru ,najlepiej wszystko wie,nikt inny.. Nawet wie czy to ma sens ,czy nie i z kim i co i jak.Taka pewność ,ach zabójcza.
Tak tak ,koniecznie tylko jego słuchaj.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 304 gości

cron