Córka schizofremiczki i alkoholika

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 7 paź 2013, o 09:16

Na terapii grupowej są osoby bardzo podobne do mnie,ale o dziwo boję się do nich zbliżyć. Ale może jeszcze za wcześnie... Trudno komuś zaufać,gdy się go praktycznie nie zna.Zresztą nauczona jestem stania w kącie i czekania,że może ktoś się mną zainteresuje,bo boję się odrzucenia,gdy sama wyciągnę rękę. Mści się to na mnie w moim życiu,bo znajdują mnie ludzie,spod których wpływu później ciężko mi się wyrwać.Czują pewnie ze łatwo sobie mnie owiną wokół palca...
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez czarna_furia » 7 paź 2013, o 12:59

Księżycowa napisał(a):Podam Ci przykład dosłownie z wczoraj; u mnie w pracy, w której ostatnio jest do kitu. Z jakich powodów nie wiem. Po części pewnie powodu mojego wykrzywionego postrzegania, dziwnego reagowania i innego zachowania w sytuacjach jakichś stresowych. Inna sprawa, że osoby, z którymi przyszło mi siedzieć są niezłymi manipulantkami i do tego twierdzącymi, że wiedzą wszystko.
W takim towarzystwie ja się kurczę w sobie. Trudno mi się pracuje i w ogóle nie wydaje połowy z tego na ile mnie stać. W przeciwieństwie na przykład do tego jakie mam efekty jak działam sama. Bez porównania.
Wczoraj (jak co dzień ostatnio) durną uwagą, kąśliwą poczułam się zaatakowana. Miałam ochotę uciekać, bo dyskusji nie ma, bo przecież Ty nigdy nie masz racji a jak pytasz, to w ogóle jakaś tragedia. Pomimo, że to staż nie praca.
Więc zareagowałam zamknięciem, bo inaczej bym się rozryczała a przecież nie mogłam. To było jedyne rozwiązanie. Reakcja była jeszcze gorsza, bo odebrano to jako, że się obrażam. Zła byłam, ale dlatego, że nie mam szans na dyskusję pomimo, że chce wytłumaczyć dlaczego coś zrozumiałam nie taka a inaczej. I nie skomentowałam, nie odezwałam się... być może tak to wyglądało, trudno. Miałam ochotę wyjść, zastanawiałam się co zrobić by wyjść. Ale wytrwałam. Wróciłam do domu tak rozwalona, że poszłam spać.



Księżycowa a może warto "olać" "lalunie" z pracy ?
Przecież osoby z pracy do szczęścia nie są Nam potrzebne ?
Ja sama zauwazyłam, że nie pasuje do moich dziewczyn ale juz mam to gdzieś i wcale nie uważam się za inna - po prostu widzę, że one są na innym poziomie niż ja ( tez mądralińskie i wywyższające się - ale skoro im tak dobrze ;) )
poniekąd można by powiedzieć, że nawet czasami czuje przewagę nad nimi ( arogancja, pycha z mojej strony ?? )

Pozdrawiam :kwiatek:
Avatar użytkownika
czarna_furia
 
Posty: 58
Dołączył(a): 23 kwi 2013, o 12:26

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez paula___ » 31 gru 2013, o 16:52

Przeczytałam cały wątek z zapartym tchem.... znaczna większość sytuacji, problemów „wypisz, wymaluj” jak u mnie.... Oczywiście przykro mi jak to czytam, co spotkało Ciebie oraz osoby wypowiadające się w tym wątku, ale dociera do mnie też, że nie jestem „wyjątkowa inaczej”. Ciągle mam przeświadczenie, że nikt mnie nie zrozumie, bo nikt tak nie miał, bo po mnie nie widać co duszę w środku. A moje lęki przed ojcem, czemu nie potrafię mu się przeciwstawić? Czemu się go boję? Jestem całkowicie niezależna, a jednak strach przed sama nie wiem czym został... I każdy będzie mi doradzał, porozmawiaj z nim, powiedz mu coś, postaw się, jesteś dorosła, co on Ci zrobi, ale chyba tylko osoby takie jak Wy rozumieją, że tak się nie da....
Czytam to wszystko i wracają wspomnienia, które tak wyparłam ze swojej świadomości.
Nie miałam dużo koleżanek w szkole, zawsze czułam się gorsza od innych, w domu starałam się być przezroczysta, aby nikomu nie wchodzić w drogę, nie drażnić, być grzeczna, dobrze się uczyłam chyba licząc na jakąś aprobatę ze strony rodziców, a oni nigdy mnie nawet nie pochwalili, nie okazali, że są dumni.
Dzięki Waszym wypowiedziom w tym wątku właśnie uświadomiłam sobie, że wszystkich ludzi, którzy są w jakimś sensie nade mną utożsamiam z ojcem (np. przełożonych, albo ludzi, od których czuję się gorsza np. brzydsza, grubsza, są bogaci, mają fajną pracę itd. - chore to, ale tak niestety jest).
Gunia pisałaś, jak Twoja córka była chora, że martwiłaś się o pracę, zamiast przejmować córką. Widzisz ja jestem na etapie starań o dziecko i chyba przez te moje lęki się nie udaje, też ciągle myślę, jak to będzie z pracą, jak powiem pracodawcy, czy będę miała dokąd wracać. Do tego dochodzi paniczny lęk przed porodem, który sobie tak usilnie wmówiłam, aby nigdy nie mieć dzieci, bo z domu wyniosłam, że dzieci przeszkadzały mojej współuzależnionej matce uwolnić się od koszmaru ojca alkoholika. Wielokrotnie słyszałam, że gdyby nie my ona by go zostawiła, ale co ona sama z trójką dzieci zrobi. No i oczywiście ogromny lęk o macierzyństwo, czy sobie poradzę, czy nie będę taka sama jak moi rodzice, czy nie skrzywdzę swoich dzieci. Gunia widzę po Tobie, że nie jest to łatwe, bardzo się starasz, jesteś świadoma, podjęłaś się terapii, a mimo to nie wszystko w relacjach z dziećmi poukładało się książkowo. Ale walczysz, nie zostawiasz ich samych sobie z problemami, chodzisz do specjalisty z synem, myślę, że to ważne...
Gunia ja to wszystko przeczytałam w jeden dzień, a zebrało się prawie 2 lata Twojego życia i powiem Ci, że widzę duże zmiany w Twoich wypowiedziach... na początku byłaś bardzo przestraszoną szukającą pomocy osobą, problemem był ojciec matka i Twoje relacje z dziećmi, których nie chciałaś krzywdzić, a teraz jesteś o wiele silniejsza i nagle problemem okazał się mąż, czego jeszcze 1,5 roku temu nie zauważałaś. Czytanie tego jest dla mnie dowodem, że terapia ma sens, ja ciągle zastanawiam się czy mi to coś da itd. u siebie efektów jeszcze nie widzę, ale nie chcę się poddać. Dodatkowo moja terapeutka zachęca mnie do udziału w terapii DDA.
Nie zaśmiecam Twojego wątku swoimi sprawami :)
To była bardzo przydatna i pouczająca lektura, w sam raz na kończący się rok, dziękuję, mam nadzieję, że pomoże mi to bardziej optymistycznie zacząć Nowy Rok.
Napisz jak tam dalej układają się Twoje relacje z dziećmi, jak Twój m, zdecydował się na terapię i jak terapia grupowa, odnalazłaś się wśród nowych osób?
Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku!!
paula___
 
Posty: 38
Dołączył(a): 12 paź 2013, o 17:26

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 13 sty 2014, o 14:17

Witam w Nowym Roku :)
Paula, no ja po ciężkiej pracy nad sobą sama zauważam duze zmiany :)
I co najważniejsze czuję się z nimi dobrze.
Można powiedzieć,że nareszcie dorastam;) Lepiej późno niż w cale.
Mam jeszcze napady lęku panicznego ale potrafie rozpoznać symptony i szybciej sobie z nim poradzić.Jestem jeszcze wepchana w schematy wyniesione z domu rodzinnego,ale już przynajmniej je rozpoznaję i nie uważam,ze po prostu jestem ,,jakaś dziwna,,
Mam nadzieję,ze dalsza praca na terapii pomoze mi sie wyrwać z tych schematów.
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 5 lut 2014, o 10:01

U mnie w życiu ostatnio różnie... dwa kroki do przodu, trzy do tyłu...czasami nie mam siły na terapię,uważam,ze to bez sensu,ze ona nic nie zmieni, za chwilę jednak zbieram sie i idę na spotkanie grupy...
Nie potrafię się otworzyć przed grupą z moim największym problemem-brakiem zaufania do bliskich- nauczona w dziecińswie,że swoje problemy mam zachowywać dla siebie,nie potrafie dzielić się nimi z m... boje się po prostu,ze mnie nie zrozumie,zbagatelizuje, wyśmieje, nie pomoże... tak właśnie traktowali mnie rodzice. :|
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 5 lut 2014, o 18:34

A może po prostu powiedz o tym otwarcie w grupie? Będzie jakaś reakcja na to na pewno i może to Ci ułatwi, bo wywiąże się jakakolwiek rozmowa, może ktoś zada pytanie....
Próbowałaś tak w prost? Nazwać to tak samo jak tutaj?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 10 lut 2014, o 13:36

Księżycowa napisał(a):A może po prostu powiedz o tym otwarcie w grupie? Będzie jakaś reakcja na to na pewno i może to Ci ułatwi, bo wywiąże się jakakolwiek rozmowa, może ktoś zada pytanie....
Próbowałaś tak w prost? Nazwać to tak samo jak tutaj?

Nie,nie próbowałam. Jestem zaprogramowana,żeby nikomu nie zrobić przykrości..taaa :| :| Zwłaszcza osobon słabszym,starszym, chorym itd...Przez gardło mi nie przejdzie .
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Jigsaw » 10 lut 2014, o 14:27

Nie potrafie i nie chce się nauczyć albo nie potrafie ale się naucze..
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 10 lut 2014, o 21:49

Jigsaw napisał(a):Nie potrafie i nie chce się nauczyć albo nie potrafie ale się naucze..

Się nauczę,napewno,ale to potrwa...
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Księżycowa » 10 lut 2014, o 22:30

Gunia76 napisał(a):
Księżycowa napisał(a):A może po prostu powiedz o tym otwarcie w grupie? Będzie jakaś reakcja na to na pewno i może to Ci ułatwi, bo wywiąże się jakakolwiek rozmowa, może ktoś zada pytanie....
Próbowałaś tak w prost? Nazwać to tak samo jak tutaj?

Nie,nie próbowałam. Jestem zaprogramowana,żeby nikomu nie zrobić przykrości..taaa :| :| Zwłaszcza osobon słabszym,starszym, chorym itd...Przez gardło mi nie przejdzie .



N apoczatku faktycznie trudno sie przebic przez to co nam w głowie pozostawiono... Ale prawda jest taka,ze ustepujac wszystkim miejsca dasz sie wykorzystac... nikt sobie nic nie zrobi z Twojej "uprzejmosci" i "dobrych uczynków" tylko Cię wypchnie poza i nawet nie spojrzy czy stoisz czy juz może leżysz...

Mi tez wpajali, ze musz ebyc grzeczna i uprzejma a jak zrobiłam coś co ich zdaniem było nie na miejscu, to mówili "jak Ty mozesz taką mieć śmiałość"

Ale odkąd ją wyrabiam, to jakoś lepiej sie czuje... najgorszej jest przegruzc pierwsze momenty - odmówić komuś albo nie mówić "ja zrobię, zostaw" Tylko pozwolic komus coś zrobić, bo to nie nalezy do mojej działki (w pracy) nawet jesli te osoby są starsze. Jak mnie same poproszą czy mogę im pomóc a ja mam czas, to. ok. nie lubie tez siedziec bezczynnie, ale jak nie mam, to mówię - nie mogę, muszę być w gabinecie.
I tyle. Nikt sie nie zali... bo i nie ma o co...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Jigsaw » 10 lut 2014, o 22:46

Gunia76 napisał(a):
Jigsaw napisał(a):Nie potrafie i nie chce się nauczyć albo nie potrafie ale się naucze..

Się nauczę,napewno,ale to potrwa...

no to moze sprobuj "na raty" hmm
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 11 lut 2014, o 12:34

Jigsaw napisał(a):
Gunia76 napisał(a):
Jigsaw napisał(a):Nie potrafie i nie chce się nauczyć albo nie potrafie ale się naucze..

Się nauczę,napewno,ale to potrwa...

no to moze sprobuj "na raty" hmm

Próbuje na raty. Dostrzegam wiele zmian w sobie. Jedną i najważniejszą jest to,że nie wydzielram się na domowników tylko z nimi rozmawiam.Po za tym w pracy stałam się bardziej asertywna, nie zostaję po godzinach, tylko dlatego,że wszyscy zostają, bo się nie wyrabiają z robotą. ja się wyrabiam,więc po co mam zostawać??? Teraz wolę ten czas spędzić z bliskimi, kiedyś siedziałabym w pracy, zła jak osa i tyle. Coraz częściej stawiam granice swojemu ojcu, który jest człowiekiem kontrolującym wszystko i wszystkich, nie ważne, czy dziecko czy dorosły... Swojemu m. też zaczynam stawiać granice...Moje zachowania kompulsywne zmalały, pojawiaja się rzadziej i są mniej nasilone.
Ale są takie obszary, które w mojej psychice są bardzo silnie zakorzenione i może potrwać to kilka lat, zanim dadzą sie chociaż trochę przemeblować.. No ale nikt nie powiedział,że terapia będzie krótka i bezbolesna
Gunia76
 

Re: Córka schizofremiczki i alkoholika

Postprzez Gunia76 » 11 lut 2014, o 12:34

Jigsaw napisał(a):
Gunia76 napisał(a):
Jigsaw napisał(a):Nie potrafie i nie chce się nauczyć albo nie potrafie ale się naucze..

Się nauczę,napewno,ale to potrwa...

no to moze sprobuj "na raty" hmm

Próbuje na raty. Dostrzegam wiele zmian w sobie. Jedną i najważniejszą jest to,że nie wydzielram się na domowników tylko z nimi rozmawiam.Po za tym w pracy stałam się bardziej asertywna, nie zostaję po godzinach, tylko dlatego,że wszyscy zostają, bo się nie wyrabiają z robotą. ja się wyrabiam,więc po co mam zostawać??? Teraz wolę ten czas spędzić z bliskimi, kiedyś siedziałabym w pracy, zła jak osa i tyle. Coraz częściej stawiam granice swojemu ojcu, który jest człowiekiem kontrolującym wszystko i wszystkich, nie ważne, czy dziecko czy dorosły... Swojemu m. też zaczynam stawiać granice...Moje zachowania kompulsywne zmalały, pojawiaja się rzadziej i są mniej nasilone.
Ale są takie obszary, które w mojej psychice są bardzo silnie zakorzenione i może potrwać to kilka lat, zanim dadzą sie chociaż trochę przemeblować.. No ale nikt nie powiedział,że terapia będzie krótka i bezbolesna
Gunia76
 

Poprzednia strona

Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości