Mahiko
,
byłam dzisiaj u mojej mamy na grobie. Miała urodziny. Gdyby żyła skończyłaby 63 lata. Leci 5 rok jak nie ma jej z nami...
Tak samo jak Ty miałam dni, kiedy byłam rozbita na milion kawałków. Ale z czasem ból staje jakby bardziej stępiony... Nie jest już tak silny i częsty. Choć w święta czy rocznice w sercu coś ściska... I także w tych szczęsliwych chwilach żałuję, że mamy nie ma przy mnie... W dniu ślubu planowałam rano zawieźć mamie bukiet. Ale nie dałabym rady, bo chyba nie przestałabym płakać...
Ja po śmierci mamy szukałam potwierdzenia, że jest jej dobrze, ze nie cierpi, że jest gdzieś blisko... Tak natknęłam się na ksiązkę "Rozmawiając z niebem", które napisało słynne medium. Znalazłam tam potwierdzenie, że jest jej teraz dobrze... Nieważne, czy to prawda, czy nie, ta myśl mnie wzmacniała i sprawiła, ze czułam większy spokój. Potem były inne pozycje tego typu, książki o umieraniu w szpitalu... A potem jasnowidz, który też zapewniał mnie, ze już nie cierpi, że czuwa, martwi się, daje znaki śniąc się - że ostrzega mnie, abym bardziej słuchała intuicji (to niedawno powiedział). I dodał, ze ona jest często przy mnie, pytał czy czuję jej obecność...
Zawsze przed rocznica śmierci śni mi się nieustannie...
A łzy i po latach kilku potrafią lać się i lać w najmniej oczekiwanym momencie. Ale to nie tylko łzy żalu i bólu, ale też szczęścia, że jednak ją miałam.
Nie jesteś sama Mahika
. Jak masz jakieś pytania, wątpliwości czy po prostu jest ci źle to pisz.
Możesz też napisać list do mamy... Ja tak zrobiłam po smierci ukochanego dziadka i włożyłam go do jego marynarki...