Mariusz
Bardzo dobrze rozumiem,co czujesz. Moge nawet stwierdzic, ze jedziemy na jednym wózku...
Nie wiem, czy doczytałes, po ostatnich swiętach, mój ojciec w środku nocy wygonił mnie z domu, ze słowami nie chce Cię wiecej widzieć na oczy, kurwo.
Zresztą mniejsza o to.
Powiem Ci, c ja zrobiłam- zaprosiłam mamę i siostrę z męzem do siebie. Zaprosiłam równiez ojca, ale on nie przyjał zaproszenia.
Moze zrób tak samo?
Zaproś mamę i brata do siebie, a ojciec niech sobie siedzi sam?
A i znając Cię już trochę zaraz zaczniesz sie zastanawiać i wyliczać, ile jest powodów na nie
... postaraj się zrobić na odwrót tym razem, dobrze?
Poszukaj na tak
Uwierz mi, ze jedzenie, lokal zbyt mały są niewystarczajacym powodem do tego, żebyście mieli nie przeżyć jeden raz świąt w spokoju.
Największy problem widze w przekonaniu mamy- ale może Ci sie udać
Twoja mama jest na pewno wykończona przygotowaniami, staraniem, zeby wszystko było jak najlepiej, a potem drżeniem, z czym ojciec znów wyskoczy i próbami łagodzenia spieć.
Pomyśl o tym.
A na razie trzymaj się.
Ja się trzymam
Pierwszy raz od lat mam wymarzone święta- spokój, zgoda, słychać tylko dzwieki sztućców i łagodną muzykę
Życie biegnie dalej- do jutra wytrzymasz, a od teraz mozesz myślec już tylko o tym, zeby mamie i bratu przyszłe świeta zafundować INNE
Pozdrawiam Cię serdecznie i przytulam
P.s. Mariusz mam takie niedyskretne pytanie- czy Ty przypadkiem nie pielęgnujesz z sobie tego stanu permanentnego smutku?
Sorki za ( być może) zbyt daleko idące wnioski, ale mam wrazenie, ze upajasz się stanem, w jakim jesteś...
No nic... Przytulam jeszcze raz.
I myśl
Myśl Chłopie, jak to zmienić na przyszłość