Witajcie,
Jesteśmy razem niespełna trzy lata. Od półtora roku kochamy się. Jest miło dobrze i ok, zarówno w tej dziedzinie życia jak i w każdej innej. Jak każda kobieta takze mam okresy ochoty i nieochoty na to. Zazwyczaj spowodowane jest to tym, że martwi mnie coś, mam jakiś problem, a że robię bardzo często z igieł widły odbija sie to takze na tym. Jednak zawsze po jestem rozluźniona i "wolna" z chwilą zapomnienia o codziennicy problemach.
Moj facet nie potrafi tego pojąć. Dla niego mam być zawsze gotowa kiedy on ma tylko na to ochotę (światek, piątek i niedziela) - mamy albo sie kochać albo mam sama go zaspokoić, na każdym spotkaniu. Szczególnie w świeta jest to dla mnie nieetyczne, to ja potem bedę miała wyrzuty sumienia nie on!!!! Jest ok gdy jesteśmy u niego w domu. Ma dom piętrowy i tam ma swój pokoj. Jego rodzice zawsze w tym czasie są na dole albo ich nie ma i nigdy złego słowa nie powiedzieli.
Natomiast w przeciwnosci do niego, ja mam dom parterowy, gdzie zawsze jest mama. Dodatkowo zawsze może wejść do mojego pokoju, "nakryć nas", obydwoje bedziemy skrępowani mimo że mamy swoje lata już. Po drugie zawsze może cos usłyszeć i sie domyśleć. Kilkakrotnie robilismy to w moim pokoju do momentu kiedy robiła mi wyrzuty że przy zamkniętych drzwiach "gzimy się". Szczerze powiem mam dość. Szkoda że do tej pory nie powiedziała mi że robię "burdel" z jej domu!!! Dlatego bardzo częśto mówie NIE u mnie w domu ze wzgledu na to. On nie moze tego pojąć, dla niego to jest absurd i patologia. Ja nie potrafie inaczej Dodatkowo w święta byli u nas goście. Jak mam to robić kiedy w pokoju obok są goscie i zawsze ktos cos moze usłyszeć..... robiac to wyłącznie u niego on wcale nie będzie do mnie przebywał...a tego nie chcę. Macie pomysł jak rozwiazać tą kwetię i jak do tego podejśc??? Bardzo prosze o pomoc! Pozdrawiam.