Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Problemy z partnerami.

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Księżycowa » 21 sty 2014, o 17:06

Jigsaw napisał(a):co do tej depresji..

ja jednak poniekad tak rozumiem mechanizmy depresji ze czlowiek nie potrafi sie normalnie zmobilizowac do czynnosci codziennych (zeby wstac, zajac sie domem itd) i ze potrzebuje dodatkowych bodzcow


Tak, taki jest skutek jakby widoczny - brak chęci do wstania, do działania, do najprostszych czynności, nawet do umycia się - ale przyczyna takiej reakcji jest gdzieś głębiej.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez jadaniel » 21 sty 2014, o 21:42

Miałem to napisać już wczoraj, chciałem zerwać się z łóżka i pisać..ale byłem w takim stanie, że postanowiłem poczekać. Po wczorajszej lekturze na tym jak i innym zbliżonym forum jak zwykle przyszedł czas na przemyślenia. Czytałem wypowiedzi wiele razy analizując to co czytam i to co myślę. Zresztą nie tylko to forum mi pomogło w zrozumieniu tego.
Napiszę krótko - od wczoraj żyję na nowo dzięki WAM, ludziom, którzy pomogli mi przez to przebrnąć, zrozumieć czego chcę i pragnę i żyć dalej. Naprawdę miałem myśli już te najgorsze z najgorszych z możliwych, były takie chwile gdy wątpiłem, że dam radę i dziś cieszę się, że wytrzymałem. Wczorajszy wieczór był pierwszym od miesiąca, gdy kładłem się spać z nadzieją a nie strachem. Poprzedni miesiąc wyglądał tak, że już pierwsza sekunda po przebudzeniu, potem cały dzień aż do zaśnięcia wieczorem miałem takie uczucie, jak ma człowiek siedzący na przednim siedzeniu samochodu sekundę przed czołowym zderzeniem. Strach pomieszany z przerażeniem, wątpliwością, no wszelkie maksymalnie negatywne emocje.
Wczoraj nastąpił przełom, wszystko uspokoiło się nagle, bez ostrzeżenia. Mam cele w życiu, które chcę zrealizować. Od teraz chcę bardziej kierować życiem a nie płynąć z jego nurtem. Mam dzieci wobec których, mam już pewne plany do zrealizowania. Na pewno to przeżycie wzmocniło mnie jako człowieka, mężczyznę, ojca i przyjaciela. Wiem, że jestem tez otoczony przyjaciółmi, mam wspaniałą rodzinę, dla których warto być szczęśliwym ale przede wszystkim, dla siebie. Nie będę już rozstrząsał przeszłości, przyczyn, Nie będę błagał żony o przemyślenie tego wszsytkiego, ona jak to ktoś stwierdził- JEST JUŻ INNĄ OSOBĄ. Nie docierają do niej żadne argumenty ani prośby. Nadal wierzę co prawda w to, że jest pod wpływem tego mężczyzny i własnych niespełnionych potrzeb w życiu. Niestety, chyba większość ludzi na świecie musi rezygnować z czegoś na rzecz innych lub po prostu z braku możliwości realizacji. Poszła po najprostrzej linii oporu, sama nie chce uwierzyć w to, że próba ratowania rodziny jest jaka najbardziej możliwa i lepsza dla niej od niepewnej przyszłości. Czym ryzykuje? Niczym kompletnie, może odrobiną czasu. Ma już inne cele -teoretyczne. Czy jej się to uda, nie mam pojęcia ani ja ani ona. Ja dostałem pomoc od WAS, ona nie skorzystała z takiej możliwości. Jeśli nawet próbowała na forum przypuszczam, że jej ocena także bardzo pod wpływem emocji mogła być bardzo zaburzona. Jak to się mówi - człowiek docenia to co miał dopiero, gdy to straci. Nie jestem mściwy ani nienawistny, nikomu tego nie życzę i mam nadzieję, że nawet ONA sama nie doświadczy kiedyś znaczenia tego powiedzenia. Ja to właśnie przeżyłem i znam to. Każdy ponosi odpowiedzialność za swoje czyny. Gdy człowiek ma wątpliwości, nie wie czy popełnia błąd czy robi dobrze od tego są bliscy, rodzina, przyjaciele, ludzie starsi, może bardziej doświadczeni a wreszcie specjaliści aby pomóc i doradzić. Gdy człowiek nie chce skorzystać z tej pomocy i uważa, za samodzielnie podejmie dobrą, właściwą decyzję a już zwłaszcza pod wpływem emocji oraz czyjegoś wpływu, można liczyć bardziej na poważne błędy niż słuszne decyzje.
Moje uczucia do niej nie zmieniły się, nadal jestem na nią otwarty ale teraz(teoretycznie), nawet jeśli zrozumie co tak na prawdę jest w życiu najważniejsze, dlaczego my istniejemy na tym świecie, kim dla niej byłem ja i nasza rodzina oraz czym było to, co tworzyliśmy tak długo, będzie musiała zrobić wiele aby mnie przekonać, że zrozumiała to naprawdę i pragnie tego samego co ja. Nie oczekuję od niej przeprosin żadnych przeprosin, nie zależy mi na tym, to tylko słowa. Czyny, szczera rozmowa, komunikacja między ludźmi, potrzeba jasnego wyrażania własnych pragnień i oczekiwań, zdrowy rozsądek na codzień, to może zaowocować zaufaniem. Poniżajace byłoby dla mnie, gdybym oczekiwał aby ktokolwiek po czymś takim, kajał się przede mną.
Temat żony zakończę cytatem, który przypadł bardzo mi do gustu. Mogę powiedzieć, że to lustro naszego życia, oddziela niebo od ziemi i bardzo uspokaja uczucia...jeśli kocha to wróci, jeśli nie wróci to znaczy, ze NIGDY nie kochała :D .
Tak więc niech robi co zechce. Ja, już jestem mogę powiedzieć poza tym. Wczoraj kładłem się spać z uśmiechem, spałem dobrze jak nigdy a wstałem rano z uśmiechem na twarzy, jaki piękny nastał dzień.

Także, kończą temat bardzo bardzo WSZYSTKIM WAM dziękuję za pomoc. Na świecie są gorsze tragedie, mnóstwo rodziców musi chować własne dzieci -to jest dopiero tragedia. Ja żyję i mam cel, mam moje dzieci, które bardzo kocham i którymi muszę się zająć...nie, przepraszam....bardzo chcę się zająć..no i sobą trochę też :D
jadaniel
 
Posty: 15
Dołączył(a): 17 sty 2014, o 21:41

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez impresja77 » 21 sty 2014, o 22:26

powodzenia :kwiatek:
Ale skoro pracujesz za granicą ,to jak zajmiesz się dziećmi?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez mahika » 21 sty 2014, o 23:17

jadaniel napisał(a):Napiszę krótko - od wczoraj żyję na nowo dzięki WAM, ludziom, którzy pomogli mi przez to przebrnąć, zrozumieć czego chcę i pragnę i żyć dalej.

W 3 dni? :shock:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Honest » 21 sty 2014, o 23:37

Jadaniel,

penie każdego dnia bedziesz odkrywał nowa rzecz w Twoim małżeństwie i Waszej relacji. pewne rzeczy dostrzega się z czasem. A niektóre zawsze będa dla nasnieodgadnione.

Bądź tylko przygotowany na ewentualna karuzele lepszych i gorszych dni.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez KATKA » 22 sty 2014, o 16:21

ludzie czasem przestają kogoś kochać...z jakiegos powodu...bądz i bez niego...
tak bywa...kto powiedział, zę musimy kogoś kochac do końca zycia skoro serducho i głowa mówią inaczej...
czasem tak po prostu bywa i nie musi miec podłoża w depresji czy wpływie innego człowieka...
była trochę sama...moze zauwazyła, ze jej Ciebie nie brakuje...moze dało jej to do myślenia...
dorosła kobieta dokonała wyboru trzeba jej pozwolić na jego zrealizowanie...może bedzie żałowac moze nie...
jeśli ona nie wykazuje checi walki to bez sensu tracic swoje siły na coś co na dzień dzisiejszy efektu raczej nie przyniesie...
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez jadaniel » 22 sty 2014, o 19:12

KATKA napisał(a):ludzie czasem przestają kogoś kochać...z jakiegos powodu...bądz i bez niego...
tak bywa...kto powiedział, zę musimy kogoś kochac do końca zycia skoro serducho i głowa mówią inaczej...
czasem tak po prostu bywa i nie musi miec podłoża w depresji czy wpływie innego człowieka...
była trochę sama...moze zauwazyła, ze jej Ciebie nie brakuje...moze dało jej to do myślenia...
dorosła kobieta dokonała wyboru trzeba jej pozwolić na jego zrealizowanie...może bedzie żałowac moze nie...
jeśli ona nie wykazuje checi walki to bez sensu tracic swoje siły na coś co na dzień dzisiejszy efektu raczej nie przyniesie...

Może i tak jest, może i nie? Teraz nikt tego nie wie włącznie z nią samą gdyż jest pod wpływem silnych emocji oraz innej osoby. Po prostu w obecnej naszej sytuacji, najbardziej ucierpią dzieci, których mi jest najbardziej żal. Nie nie moge się nimi zająć, nie mogę teraz wrócić do Polski, nie mam do czego. W moim mieście i regionie nie ma pracy a jak jest, to za bardzo marne pieniądze. Po prostu nie mam szans utrzymać się nawet na start. Co mi wtedy po codziennych kontaktach, skoro nie będę miał nawet na alimenty? Nie wspomnę nawet, że juz dziś miałem powrót załamki, nie w takim stopniu ale jednak nie powzwoliła mi już normalnie pracowac choćby. O ile wcześniej myślalem o żonie, zwiazku, rodzinie to dziś tylko o dzieciach. Tylko i aż, to skutecznie eliminuje mnie z życia.
No ale, już teraz jest lepiej a jutro kto wie co bedzie........
jadaniel
 
Posty: 15
Dołączył(a): 17 sty 2014, o 21:41

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez KATKA » 22 sty 2014, o 19:35

dlaczego twierdzisz, że emocje są złe...i upierasz sie, ze jest pod jego wpływem...rozumiem, że fakt, że to jej swiadoma decyzja jest bardziej bolesny?
czy ona teraz sie dziećmi nie zajmuje?
jak to było naprawde dowiesz sie za jakis czas albo nigdy...
wiesz czasem ludzie sa w dobrych zwiazkach kilka lat...ale dobrych nie znaczy, ze sa w nich spełnieni...czasem wystarczy chwila :roll:
oczywiscie moze byc też tak, ze popełnia bład pod wpływem emocji ale na to wpływu nie masz bo ta kobieta jako osoba dorosła sama za siebie odpowiada...
pytałeś jej czego jej brakowało w zwiazku z Tobą?
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Jigsaw » 22 sty 2014, o 20:16

zawsze mozesz sciagnac dzieci do siebie,
to trudne, ale nie nierealne
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez KATKA » 22 sty 2014, o 20:28

tylko po co rozwalac im to co maja?
nie rozumiem...to, ze rodzice nie są razem nie oznacza, ze nie kochają swoich dzieci...czasy tez są troche inne wiec rozwody są raczej an porządku dziennym...dla dzieci jest to chyba mniejszy szok...tym bardziej dla starszych...jak zobaczą, ze rodzicom nic nie jest to im też bedzie łatwiej
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Honest » 22 sty 2014, o 20:29

Jadaniel, a jaka ona jest matką? I gdzie chce zamieszkać po rozwodzie?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez impresja77 » 22 sty 2014, o 22:32

Jak to gdzie?
Z kochankiem
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez jadaniel » 22 sty 2014, o 22:38

Ona jako matka i ja jako ojciec, nie byliśmy do tej pory niestety najlepszymi rodzicami z możliwych. Ja dużo pracowałem, bardzo dużo. Zajmowało mi to ziele czasu a czas wolny, niestety nie poświęcałem na dziecko. No przynajmniej nie tyle ile teraz gdy jestem z nimi. Co do żony, ona jako matka -nie można jej nic zarzucić. Przy synu była wręcz nadopiekuńcza. Przy córeczce, zawsze zajmowała się nią jak potrzeba. On kocha swoje dzieci ale teraz gdy nastała ta sytuacja, widzę, że wielokrotnie więcej myśli o swoim nowym niż o dzieciach. Z synem ma ciągle konflikty, jest dość wybuchowa, nie potrafi albo nie chce łagodzić sytuacji. On widzi już w mamie wroga -niestety. Fakt, że on też jest dość trudny -okres buntu ale to my jesteśmy dorośli, bardziej doświadczeni i powinniśmy lepiej panować nad emocjami. Jedyne co mogę zarzucić żonie jako matce, to zdecydowany brak konsekwencji. Tu wina leży też po mojej stronie częściowo, mnie z reguły nie było w domu jak była potrzeba.
Co do miejsca zamieszania -planuje oczywiście mieszkać z nim. Prawdopodobnie wyprowadzą się do innego miasta, ze względu na mieszkanie. To tez na pewno ,,ułatwi" mi kontakty z MOIMI dziećmi. Czas pewnie jeszcze pokaże, że kłopoty w tej materii dopiero nadejdą.
jadaniel
 
Posty: 15
Dołączył(a): 17 sty 2014, o 21:41

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez jadaniel » 22 sty 2014, o 22:46

mahika napisał(a):
jadaniel napisał(a):Napiszę krótko - od wczoraj żyję na nowo dzięki WAM, ludziom, którzy pomogli mi przez to przebrnąć, zrozumieć czego chcę i pragnę i żyć dalej.

W 3 dni? :shock:


Niee, miesiąc już niedługo ciaglych przemyśleń, czytania, rozmów. Ostatnie dni to jakby ostanie cegły na budowie mojego nowego życia. POtrzebuję jeszcze tylko solidnego dachu, bo na razie jeszcze pod sufitem wieje, czasem halny.
Ostatnio edytowano 22 sty 2014, o 22:47 przez jadaniel, łącznie edytowano 1 raz
jadaniel
 
Posty: 15
Dołączył(a): 17 sty 2014, o 21:41

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez impresja77 » 22 sty 2014, o 22:46

kochanek wyraża chęc wychowywania Waszych dzieci?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: eyureno i 288 gości