ojej nazbierało się
Co do warunków, rozumiem i współczuję... u nas jest też do dupy... wczoraj wróciłam z pracy i padłam na twarz. Chciałam chociaż godzinkę na zregenerowanie a tu? Jedna kanapa i nic innego do siedzenia, do tego mała. Rozkładać na chwilę nie ma sesnu, bo zaraz się robi bałagan.
Jak już mi się udało przymknąć oczy, to nagle zerwało mnie wręcz walenie drzwiami i histeria dziecka. Oczywiście okazało się, ze ktoś mu coś obiecał a później kazał isć spać... szał taki, ze myślałam, ze drzwi z futryny wylecą... zal mi dziecka ale mnie to też irytuje... za chwilę zaczynam zajęcia i muszę się uczyć testów w spokój na to mam taki sam jak na drzemkę
Nie jesteś sama ale nie damy sie choź przyznam, ze nerwy mam już na skraju :/ I Ł mi na to nic nie poradzi... nie wyjdzie do nich i ie zrobi porządku, bo wyleci najpewniej...
Chodzi mi o to, ze jest też tak, ze sama obecność faceta nie powoduje, że coś się zmienia.
Ty masz trudniej, bo jesteś w trackie rozstania i wszytsko się wydaje trudniejsze ale to minie.
Co do chrapania, to nienawidzę... nie raz przez ł nie mogę spać...
A długo czeka Cię pobyt w takich warunkach?