smerfetka0 napisał(a):..to przykre. serce sie kroiło jak rozmawiallismy na temat rzeczy, listow itp.
Na tym etapie darowała bym sobie wspomnienia,bo rozczulają, a rozczulona kobieta podatna jest na wszystko i wierzy ,że było świetnie.
Po paru latach (jak wyleczysz się z niego * jeżeli masz taki zamiar) to żadna z tych chwil ,które wydają Ci się piękne nie będzie takimi ,bo dotrze do Ciebie,że były one okupione o wiele większym kosztem emocjonalnym niż ich wartość.
Stres ,upokorzenie i ból jaki uzyskiwałaś przez te prawie 5 lat będą Ci się jawiły jako pierwsze odpychające wspomnienie. Nic nie pozostanie z chwil ,które w tym momencie wydają Ci się wspaniałe.
Warto powiedzieć sobie smerfetko,jaki według Ciebie ma być mężczyzna,żeby można było z nim zbudować na bazie miłości dobry związek. Myślę,że Ty tego nie wiesz,nie wiesz jaki facet jest tym właściwym do tworzenia związku.
Bo jak na razie pływasz na fali uczuć i emocji związanych ze wspólnym byciem i wspólnymi przeżyciami,ale to tylko jeden element związku. to ,że czasami jest fajnie komuś razem jak jest fajnie ,czyli jak nie ma kłopotów,jak jest jakiś luźny czas i jest wtedy miło ,to nie jest jedyna baza do tego aby tworzyć związek .
Jest jeszcze cały szereg codzienności,w których przez ok.5lat sprawdziłaś jakim jest partnerem A.
Jak dla mnie nie sprawdza się i nie nadaje się na partnera na życie i codzienność ,mimo,że w chwilach relaksujących bywało fajnie.
Czy masz jakieś warunki ,które powinien spełniać mężczyzna,aby można było z nim planować przyszłość?
Dla mnie podstawą jest ,aby facet był dobrym człowiekiem,to jest dla mnie priorytet,który determinuje kolejne cechy,które powstają jakby w wyniku tego,że jest dobrym człowiekiem.Zawiera sie w niej podstawowa cecha ,czyli modna,ale jakże trafiona uważność na drugiego człowieka,nie tylko na partnera.
Drugą ważną cechą dla uzyskania satysfakcjonującego związku jest brak jakichkolwiek uzależnień .Można spokojnie bez perspektyw leczenia jakiegoś alkoholika lub lekomana lub innego takiego żyć sobie wspólnie i zajmować się codziennością.
Kolejną cechą jest dla mnie lekkość bytu,w sensie dużej tolerancji dla swoich i cudzych słabości i patrzenie na nie z przymrużeniem oka ,pozwalanie drugiej osobie na błędy ze świadomością,że sami nie jesteśmy święci.
Niemniej istotne jest ,aby nie ranić siebie ,co w przypadku jak sie jest dobrym człowiekiem nie ma miejsca lub zdarza sie nieświadomie.
Ważna jest dla mnie też relacja partnera z rodzicami i rodziną ,oraz chętne przebywanie z bliskimi i zauważalna więź .
Wnioskując ma to być tzw,porządny facet i dobry człowiek.
I to wcale nie są jakieś wygórowane standardy,ale tak żyje naprawdę wiele rodzin ,mimo,że media usiłują poprzez nagłaśnianie różnych zboczeń ,molestowań ,morderstw ,uzależnień przesunąć szalę z ilości dobrych rodzin na patologiczne,jakoby było ich więcej i status kochającej rodziny uległ rozpadowi i poszedł w zapomnienie.
To bzdura.
Owszem jest wiele patologii,ale rodzin pełnych więzi jest zdecydowanie więcej.Ale dziewczyny ,smerfetka tez, tkwiące w podobnych relacjach racjonalizują sobie szopki swoich partnerów,bo przecież jak słyszą tu i tam,że ten zamordował,a ten zmolestował,to ja nie mam w końcu tak źle i jak JA sie postaram,to miłością zawalczę i on sie zmieni. Bo już lepszego nie znajdę,skoro tyle zła na świecie,a JA go trochę podprawię podrasuję i będziemy żyli długo i szczęśliwie.
Smerfetko zapytaj i określ sama dla siebie jaki człowiek powinien byc Twoim partnerem. Ja nie przedstawiłam Ci tutaj żadnego księcia z bajki ,tylko napisałam o podstawowych ,głównych cechach partnera i zapytaj dziewczyn,które miały takiego jak Ty teraz ,a mają inny obecnie udany związek,czy ja napisałam coś ponad normę?
One mają takich facetów ,odpowiedzialnych,dobrych ,uważnych,kochających.A dopiero w tych ramach następują jakieś wady,z którymi próbują sie uporać na co dzień i się dogadują,dopracowują .
Ale te niedoskonałości,które Ci panowie mają to sa dopuszczalne normalne słabości człowieka do przepracowania,ale maja porządną bazę dobrego i uczciwego faceta bez nałogów.
Smerfetko musi być baza ,dojrzałość mężczyzny, która generuje wymienione przeze mnie cechy.a Twój A. niestety na dzień dzisiejszy jest przegrany jako partner do budowy z nim związku.
I albo brniesz w to dalej i doświadczasz całego spektrum różnych jazd na przemian ze łzami wzruszenia jak przeprasza i kończysz to za ileś lat jako zmarnowana młoda kobieta ,która czuje się i wygląda jakby przeżyła dwie wojny światowe i holokaust, albo odchodzisz ,stawiasz mu warunki i on się bierze ostro za siebie,ale jesteście osobno do całkowitego jego wyleczenia. Ale to drugie to dla mnie bajka,to się nie zdarzy ,bo on nie ma takiej determinacji i według mnie możesz tylko siebie ratować.
Jak odejdziesz to on po jakimś czasie będzie miał podobne w reakcjach do Ciebie kobiety i tak będzie sobie ten wodewil jak to trafnie ujęła bis uprawiał.
Dla mnie nie masz absolutnie nic juz do roboty przy tym panu,mimo ,ze Cie serce boli.
Ale serce wspomina tylko słodki krem na cieście,a ciasto to już był zakalec zapleśniały.
Możesz tylko ratować siebie,ale robić to ze specjalista ,bo po tylu latach z takim człowiekiem potrzebujesz odzyskać wiarę w siebie. Bo może się skonczyć ,że utkniesz na lata w samotności wspominając A. i nie mając sił na zawalczenie o siebie i swoje satysfakcjonujące życie w partnerstwie.
A to trzeba kochana ,uśmiech na twarz,biust do przodu ,zrzucić parę kilogramów,zapisać sie na tance i szukać słonecznej strony życia.To jest trudniejsze bo wymaga wysiłku,ciemna strona życia łatwiejsza do realizacji ,bo leniwa,odpuszczająca i niszcząca człowieka.