A my właśnie pomagamy dziecku brata w lekcjach, bo... to smutne... jak odrabiało z nim dostało szału, bo zamiast mu tłumaczyć, to głupie teksty "będziesz się ze mną kłócił?" bo dziecko czegoś nie rozumie i mówi, ze myśli inaczej a ten się na niego drze jako, że ten mu się stawia...
Wyszłam po niego... ten zaczął walić w stół, że myślałam, że się rozleci, krzyczeć, rzucać przedmiotami
. Poczekałam chwile i zaczęłam pytać co ma itd. Powiedziałam, żeby przyszedł do nas, że z nim odrobimy i mu wytłumaczymy... nie chciał przyjść cały roztrzęsiony, ale się udało... odrabia... minęło nawet nie 30 min. a większość mamy zrobione... Liczy dzieciak w pamięci, ze ja nie nadążam
Mama do mnie - Was jakoś słucha, dobrze na niego działasz... ja jej mówię, że może jak by mu tłumaczyli a nie na niego krzyczeli i się dziwili, że czegoś nie rozumie i w ogóle mógłby pytać, to by robił... a on ma zakaz pomyłek, bo zaraz jest "no jak? a co Ci mówiłem?" i i z chwili na chwile idzie coraz gorzej... dzieciak nerwowy, nie ma prawa do pomyłek
Smutne.
Nie dotrze do nich, że od nich zależy wszystko...
Nagrałam całą akcję, cały hałas...
Zbieram materiały. Jeszcze trochę i temu $%^$#@@ pokażę, że nie jest taki bezkarny jak mu się wydaje.
Co gorsza to, co poprawia to zaległości ze szkoły
za które dostał zjebkę oczywiście :/ On juź ma zaległości ;/ a co będzie dalej...
Jezu, że to wszystko tak długo trwa... :/