Wiem, że w karetce są tylko ratownicy... ale zastanawiam się właśnie na jakiej zasadzie by wezwać.
Do szpitala mogłabym chociaż pójść powiedzieć co wiem... jakby kogoś powiadomili, to wiedziałabym, bo by chyba chate przewrócił do góry nogami i wtedy haczyk na niego, jakiś punkt przewagi.
Jak na razie, to słyszę, ze mama ciągle gada mu,że musi coś mieć w żołądku :/ Pomimo,że jej tłumaczyłam, ze powinien o tym zadecydowac lekarz, to ona swoje.
Dziecko ogólnie zachowuje się normalnie i może to jest lekka biegunka ale sam fakt , że się utrzymuje jest moim zdaniem nie tak.
Najgorsze, ze jak teraz wezwę, to matka moze wyjechać, że nic się nie dzieje i jeszcze będę miała nie przyjemności - z drugiej strony czekać aż się dziecku pogorszy... czuję się sadystką...