przez smerfetka0 » 1 sty 2014, o 13:43
Jestem padnieta. Szanowny chlopczyk jest tak zalamany ze nie moze sie ogarnac i pomyslec jak dojechac na lotnisko i jak wrocic w londynie. Od rana probuje sie z nim dogadac, podrzucac mu pomysly, skoro dwoch kumpli mu wisi kase niech dzwoni i niech przeleja mu, skoro rodzice nei moga neich dzwoni i niech oni mu przeleja chociaz na taxy, niczym innym o tej porze nie dojedzie. znalazlam txi ktora wiezie z tego samego lotu dodatkowe dwie osoby bardzo blisko jego miejsca zamieszkania, wziela by taniej ode mnie do siostry i od niego do jego domu...to tylko slysze marudzenie i placze jak mnie kocha, ze ciezko mi bedzie do pracy pojsc bo to kawal drogi stamtad, pozniej ze chyba kogos poznalam bo nie mozliwe ze nie chce mu pomoc, pozniej ze gdybym go kochala to bym pomogla i wrocila z nim bo on teraz mnie potrzebuje jak nigdy, pozniej ze on mi pomagal caly czas jak bylam na studiach, a teraz go zostawiam jak jest w takim stanie...doprowadzil mnie do takich nerwow ze myslalam ze cos rozwale. jeszcze telefonem rzuca, i zaraz wypisuje swoje zale.
rozumiem ze jest mu ciezko, ale i mi tez jest ciezko! on ma teraz gorzej w polsce niz ja ale tylko do nocy, a ja tam bede miala sto razy gorzej niz on, we wlasnym lozku, we wlasnym pokoju, mama przyniesie jedzenie, ojciec wieczorem podrzuci do szpitala...poradzi sobie. a ja? calkiem sama?
pred egzaminami, przed wyjazdami jakimis, jak sie upil, mialam jego pomoc wtedy? nie bo byl pijany, odwalal, a ja na nastepny dzien mialam egzamin. sprzatalam jego zygi bo co to za przyjemnosc kolo nich spac, lazilam za nim na poczatku jak moglam zeby sobie nic nie zrobil, zabieralam kluczyki do auta zeby sie nie rozbil, splacalam z nim to co pzepil, a czasem byly to wielkie sumy doliczajac ze tydzien nie byl na przyklad w pracy, zarabialam 3 x mniej ale wszystko bylo wspolne, nie mialam z tych pieniedzy na swoje wydatki tylko sie liczylismy razem z kazdym groszem, to teraz mam sluchac ze to on mnie utrzymywal bo liczy sie ze zarabial wiecej? ...