mahika napisał(a):Księżycowa, a Ty musisz obchodzić święta, tak w ogóle?
Jeśli tego nie czujesz, jeśli nie wierzysz (nie wiem), jeśli to nie dla Ciebie
to po co na siłe?
Wiesz,że nie pomyślałam, że mogę świąt po prostu nie obchodzić? Może dlatego, że bym chciałabym je miec takie jakie byc może nigdy nie będą... z wiarą to u mnie ciężki temat. Nie rozwijam, bo to bez sensu.... muszę to poukładać i nie mam pojęcia jak.
Tutaj się zmuszałam, bo byłoby gadanie, że jestem taka jak ojciec, że nawet do stołu nie usiądę, bo mój ojciec potrafił w Wigilie ubrać się i wyjść z domu na cały dzień i wrócić w nocy, bo nie chciał z babcia do stołu usiąść... nie raz słyszę, że jestem taka jak ojciec... trudno, żebym czegoś z niego nie miała, skoro jestem jego dzieckiem ale jasno daje się wyczuć, że brakuje słowa "
zła jak ojciec"
Z drugiej strony nie wiem co gorsze nagonka czy znoszenie ich obecności i pokazywania jaka to ja jestem głupia a oni wszystko wiedzą, rąbania mi dupy za plecami...
Nie wspomne o akcjach z małym, na którą juz nawet Ł zareagował...
Za rok planujemy siedzieć albo sami (bo zakładamy, że będziemy znów mieszkać osobno) albo gdzieś wyjedziemy jeśli bedziemy mogli sobie na to pozwolić. Na Wielkanoc bym najchętniej też uciekła stąd... ale może już będziemy osobno, to będzie łatwiej.
Nie obchodzić to ciekawe... ale też chcę liczyć się z Ł... Może on by chciał jednak obejść święta, bo u niego w domu takich aż jazd nie ma. Tego roku nawet teść zawiesił broń (czym i tak rzygam, taką fałszywą uprzejmością ale cóż) i było znośnie. Z dwojga złego daje to jakąś minimalną szansę na poprawę, że może coś zaskoczy... tak mi się pomyślało tego roku...
agik napisał(a):Księżycowa- ja bardzo dobrze rozumiem ( jeśli Cię to pocieszy).
Uwielbiam adwent. Tak zupełnie pogańsko ;> cieszą mnie światełka, błyskotki, brokat, ładne zapachy i melodie.
No ja mam tak samo właśnie
. Światełka, melodyjki i snieg, jesli jest
. Jakoś weselej mi się robi. Jednak po coś to jest i czuję się tym co roku taka naładowana oczekiwaniem na coś miłego, przyjemnego a w dzień Wigilii nie wiem na co czekałam się okazuje:( . Bo w końcu te lampki i cała otoczka o czymś mówią, o czymś pozytywnym, przyjemnym a tu co? Po raz kolejny po łbie.
Myślałam ostatnio o świętach tak ogólnie i pomyślałam, że dobrze by było stworzyć własne, własne zapachy, własne rytuały, czas przygotowań.
To nawet nie chodzi o narzucanie duchowosci, tylko o to, że ja zwyczajnie chciałabym wiedzieć jak to jest to poczuć jeśli się da w ogóle...
Nie miałam ochoty nawet złozyc nikomu zyczeń. Złozyłam tylko dwóm osobom, które są daleko ode mnie, bo tylko o nich jakoś w ten dzień pomyslałam, takie najblizsze... z którymi czuję jakąś więź i wspólny język. Nikogo więcej nie czułam na tyle, żeby z radością się tym jarać.
I cieszyłam się, że nikt mi żadnych pierdół nie przysyłał, że nie musiałam odpowiadać, bo przeciez jak nie odpowiem to głupio...
Na Pasterce nie byłam... chcielismy iść ale Ł noga boli strasznie i nie poprawia mu się... czekają go kolejne badania.
A ostatni dzień świąt... przelezałam w łózku... i było mi najlepiej...
Agiku
Mahika a jak mama?