tak, musimy w Londynie, bo teraz nie mamy za co sie przeprowadzic, a szukamy wszedzie, oboje musimy w jednej miejscowosci, albo z dobrym dojazdem, w Londynie latwiej o kurs angielskiego i kurs na autobusy na ktory w przyszlym roku sie wybiera A.
U niego w firmie sa beznadziejne warunki, zwalniaja nagminnie osoby, pozniej dzwonia PRZEPRASZAJA, i chca zeby wrocili bo maja mase prace, a w takich warunkach za taka stawke nikt dlugo nie pracuje, albo po prostu w du** ma ta prace i sie nie przyklada, wiec im ciezko o dobrych pracownikow, mamy nadzieje ze w tym tygodniu i do niego zadzwonia. Oczywiscie te 'dziwne zwolnienia' sa po tym jak ludzie upominaja sie o podwyzki i w koncu o nie kloca. Obiecuja podwyzke formalnie, awansuja, prawie 3 miesiace temu bylo tak z Adamem, awansowali przy wszystkich na kierownika lakierni, mial miec okolo 350 funtow wiecej miesiecznie, to jest duzo kasy, no ale i wiecej obowiazkow. Obowiazki oczywiscie musial wykonywac, a o pieniadzach byla cisza, nie chcial wczesniej sie upominac bo bal sie ze go zwolnia wlasnie a mielismy 2 tys dlugu. Dlug splacilismy i dwa tygodnie temu poszedl do szefa co z ta podwyzka, zostaje nadgodziny za ktore mial miec jeszcze wiecej, jezdzi z nimi na wyjazdy, pracuje po 17 godzin dziennie tam, gdzie niby jedzenie maja oni stawiac, ale w ciagu calego dnia pracy nie przyniesli nic, a to wies, nikt nic ze soba z domu nie zabral, nie mial jak podjechac do miasta, a pozniej wracali 5 godzin do londynu i tez mieli za to placic, raczej nikt dla przyjemnosci tam nie jedzie tylko dlatego ze wiecej kasy, oczywiscie nie zaplacili a dniowki policzyli 15 godzin bo 'IM SIE TAK PODOBALO' - tak stwierdzili. No i szef na rozmowie najpierw powiedzial ze adam klamie bo nie bylo mowy o podwyzce, a jak inni pracownicy powiedzieli ze to bylo przy wszystkich, to powiedzial ze jemu chodzilo ze MOZE zaplaca mu wiecej jak wezmie wiecej obowiazkow, i go unikal przez kilka dni. Ostatni tydzien byl chory, wrocil na trzy dni pozniej do pracy, a z rana wymiotowal jak kot, napisal smsa ze dojdzie pozniej bo sie zle czuje (i ojciec i brat to potwierdzili, juz byl w ubraniu do pracy nawet!) a ten mu sieknal smsem ze ma dosc wymowek i CIAGLYCH nieobecnosci i ze go zwalnia. (Bog mi swiadkiem ze przez te 3 miesiace od rozmowy od podwyzki nie opuscil nic, bral nadgodziny zeby wyrobili sie z zamowieniami zeby pokazac ze warty jest tych pieniedzy).
Ale tak jak mowilam. To nie pierwsza taka sytuacja kiedy ktos upomina sie o podwyzke, widzi ze go w konia zrobili, i przestaje zostawac nadgodziny, tylko 11 godzin pracy i do domu idzie, tak jak i adam po chorobie to zrobil, i pozniej nagle zostaje zwolniony, za kilka dni dzwonia i chca zeby wrocil czlowiek :/ nawet jesli i po niego zadzwonia to kilka dniowek w plecy, a zaraz swieta i wyjazd. Mial szukac za pol roku i odejsc jak znajdzie cos innego zeby moc kursy robic, ale kurde nei teraz, nie w takiej sytuacji