Co zrobić, żeby się nie odezwać...

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 19 mar 2008, o 10:21

citizen napisał(a):Ale takie stwierdzenia niewiele wnoszą do tej konkretnej sprawy.

Otóż nie zgadzam się. Wnoszą, ponieważ nie wszystko jest koniecznie takie, jak widzimy - gdyby było, byłoby znaczniej prościej.

citizen napisał(a):Po wypowiedziach Twoich i Agik Monisiax mogłaby pomyśleć, że postępowanie męża jest w porządku i że ona powinna je bezwarunkowo akceptować, a moim zdaniem tak nie jest.

Co Monisiax powinna, to sama będzie wiedziała, kiedy sobie wszystko dobrze przemyśli i coś tam zdecyduje. Ona nie przyszła po receptę do apteki, ale by porozmawiać i posłuchać opinii niekoniecznie takich samych. Cały urok forum;) I jak dla mnie... bezwarunkowe akceptowanie a próba zrozumiena czy próba "spasowania" - to zupełnie inne bajki i jedną z nich Monisiax sobie na pewno wybierze. Jest jeszcze trzecia... ale to ostateczność, kiedy pozostałe całkowicie zawiodą.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 19 mar 2008, o 10:25

Każdy ma swoje za uszami :)

Mnie z kolei wydaje się mało dojrzałe upieranie się, ze ja się pierwsza/ pierwszy nie odezwę...

I dązenie do tego, aby kształtowac partnera według swojej matrycy- równiez nie jest szczytem dojrzałości ( według mnie)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 19 mar 2008, o 10:26

agik napisał(a):I dązenie do tego, aby kształtowac partnera według swojej matrycy- równiez nie jest szczytem dojrzałości ( według mnie)

No dokładnie!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez citizen » 19 mar 2008, o 10:39

Czyli zachowanie męża:
"taki jestem, muszę się nie odzywać i powinnaś to zaakceptować" mimo że jest to wbrew naturze Monisi nie jest wymaganiem od niej robienia czegoś wbrew sobie i kształowaniem jej według matrycy męża?
citizen
 
Posty: 102
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 12:33

Postprzez agik » 19 mar 2008, o 10:46

citizen napisał(a):Czyli zachowanie męża:
"taki jestem, muszę się nie odzywać i powinnaś to zaakceptować" mimo że jest to wbrew naturze Monisi nie jest wymaganiem od niej robienia czegoś wbrew sobie i kształowaniem jej według matrycy męża?


Absolutnie nie!!!!!
Jego postawa jest pasywna.
Nie ma tutaj żadnej formy nacisku (przynajmniej ja nie widzę)
Zachowanie męża w żaden sposób nie narzuca zachowania Monisi.

ONA sama chce robić coś wbrew sobie.
ONA uznaje milczenie za karanie.
ONA chce wymusić pewne zachowania na męzu. W dodatku od siebie nie wkładając zbyt wiele.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez citizen » 19 mar 2008, o 11:17

---------- 10:07 19.03.2008 ----------

Ty chyba nie widzisz w tej historii najistotniejszego elementu.

To zawsze Monisia przerywa milczenie i czuje się z tym źle.

Jeśli to zawsze jedna strona ustępuje i robi coś wbrew sobie, to jak dla mnie jest jej urabianie, po prostu i zwyczajnie.

"ONA sama chce robić coś wbrew sobie."

Nie chce, źle się z tym czuje i pragnie jakiejś zmiany w tej kwestii.

"ONA uznaje milczenie za karanie."

Bo kilkudniowe milczenie po zwykłej różnicy zdań nie może być czymś innym i tutaj mnie nie przekonasz.

Jak często Twoim zdaniem w zdrowym związku powinno dochodzić do sytaucji gdy jedna ze stron po sprzeczce milczy przez kilka dni?

"ONA chce wymusić pewne zachowania na męzu. W dodatku od siebie nie wkładając zbyt wiele."

Tak straszne rzeczy chce wymusić na mężu, żeby od czasu do czasu po różnicy zdań, przerwał sam z własnej inicjatywy milczenie, które sam zaczął i jakoś konsyliacyjnie podszedł do problemu. Tak to jest rzeczywiście kompletnie irracjonalne żądanie od drugiej bliskiej nam osoby.

---------- 10:17 ----------

Milczenie w relacji z drugim człowiekiem nie jest normą.
Ludzie się komunikują, rozmawiają praktycznie zawsze.
Świadome podjęcie decyzji o zamilknięciu w relacji z najbliższą nam osobą jeśli nie jest wynikiem jakiejś skrajnej sytuacji związanej z dużą dawką emocji, to forma wywarcia na tą osobę nacisku. Tyhm bardziej gdy mamy świadomość, że ta druga osoba źle znosi takie milczenie.
citizen
 
Posty: 102
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 12:33

Postprzez agik » 19 mar 2008, o 11:32

citizen napisał(a):Ty chyba nie widzisz w tej historii najistotniejszego elementu.

To zawsze Monisia przerywa milczenie i czuje się z tym źle.

Jeśli to zawsze jedna strona ustępuje i robi coś wbrew sobie, to jak dla mnie jest jej urabianie, po prostu i zwyczajnie.

"ONA sama chce robić coś wbrew sobie."

Nie chce, źle się z tym czuje i pragnie jakiejś zmiany w tej kwestii.


Właśnie- ONA.
Czy mąż wymaga od niej, żeby ustąpiła? Monisia nic o tym nie pisze...
Czy gdyby -mając świadomość, ze to nie karanie, tylko wyciszenie- przeczekała te kilka dni, musiałaby czuś się źle?
A jesli robi coś wbrew sobie- czyli ustępuje- to czy powinna miec pretensje do męza? Nie chce, ale robi... To po co robi?

Pisze też, ze te kłotnie nie sa sprowokowane zawsze przez męza.
Załóżmy, ze kłotnia wynikła z jej inicjatywy- czy wtedy też ma milczeć i nie przeprosić męza?
To nie jest dojrzały sposób.
Natomiast jesli to mąż sprowokował spięcie, a milczy i ona czuje się z tym źle, moze przecież powiedzieć- jak sobie poukładasz w głowie- to oczekuję przeprosin. I już.
Kilka dni to nie wieczność.

I jeszcze coś- nikt nie ma prawa ZMIENIAĆ NA SIŁE drugiej osoby.
Samemu można próbować się zmienić.
Takie negocjacje- ja tyle ustąpię, fajnie by było,gdybys tez trochę ustapił.

A na koniec- źródłem problemu jest złe samopoczucie Monisi.
Jej maz nie wywiera na nią żadnego nacisku- ona próbuje go zmienić i frustruje się,że jej nie idzie.
To o czym napisała w pierwszym poście, wskazuje na udrekę, ale nie Z WINY męza.
ona CZUJE SIĘ KARANA. i próbuje wymusić zachowania po jej myśli na męzu.
Między innymi poprzez takie zachowania jak upór, ze ja się pierwsza nie odezwę.

Mąz tez mógłby ustąpić choć trochę, ale wymuszać tego na nim- moim zdaniem nie wolno.

A zresztą Monisia nie pisze, i te nasze rozważania są obarczone duzym ryzykiem błędu.
Bo przeciez nie wiemy, jak ostatecznie kończą się te spięcia?
I jak wygląda sytuacja, kiedy mąż wreszcie zaczyna się odzywac, po tych kilku dniach- czy przeprasza, jełsi wina leżała po jego stronie?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez citizen » 19 mar 2008, o 11:46

Jeśli po jej odezwaniu się wszystko wraca do normy, to właśnie o to chodzi mężowi, on na to czeka.

Jeśliby tak nie było tylko powrót do "normalnych rozmów" byłby uzależniony od jego samopoczucia i "przegryzienia" tej kwestii, to gdyby odezwanie się Monisi nastąpiło zbyt wcześnie jak dla niego, to przecież nie powinno w tym momencie dojść do normalnej rozmowy, tylko on powinien powiedzieć, że jeszcze potrzebuje pomilczeć. Tak powinno zdarzać się przynajmniej od czasu do czasu i w tym momencie mąż jako podejmujący decyzję o rozpoczęciu milczenia powinien być tym, który podejmuje decyzję o jego przerwaniu i to niezależnie od tego czy Monisia będzie się do niego odzywała czy nie.

Jestem w stanie z dużą dozą pewności założyć, że tak to nie wygląda, tylko to Monisia jest tą ,która odzywa się pierwsza i sprawy po tym jej "złamaniu się" wracają do normy ponieważ mąż uzyskał to co chciał, pokazał swoją dominującą rolę w tej relacji.
citizen
 
Posty: 102
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 12:33

Postprzez agik » 19 mar 2008, o 11:58

citizen napisał(a):Jeśliby tak nie było tylko powrót do "normalnych rozmów" byłby uzależniony od jego samopoczucia i "przegryzienia" tej kwestii, to gdyby odezwanie się Monisi nastąpiło zbyt wcześnie jak dla niego, to przecież nie powinno w tym momencie dojść do normalnej rozmowy, tylko on powinien powiedzieć, że jeszcze potrzebuje pomilczeć. Tak powinno dziać się przynajmniej od czasu do czasu i w tym momencie mąż jako podejmujący decyzję o rozpoczęciu milczenia powinien być tym który podejmuje decyzję o przerwaniu. Niezależnie od tego czy Monisia będzie się do niego odzywała czy nie.


Dokładnie tak to widzę :)
To jest dla mnie dojrzały sposób rozwiazywania sprawy, w której strony mają odmienne potrzeby.

Tylko tego właśnie nie wiemy, bo Monisia nie pisze.
Pisze, że chce się zaprzeć, zeby się pierwsza nie odezwac.
Pisze równiez, ze mąż twierdzi, ze potrzebuje wyciszenia, a ona tę potrzebę męza traktuje jako atak na siebie( jako karanie) i chce równiez odpowiedzieć atakiem.
Który być moze nie jest potrzebny?

Hmm?

Fajnie pogadaliśmy sobie Citizen :)
Ciekawe, czy Monisia wyciagnie cos dla siebie?
Bo jesli jej złe samopoczucie wynika odbioru zachowań męża, jako atak na nią, a one atakiem w istocie nie są- tylko właśnie potrzebą wyciszenia meza, to może świadomość, ze nie jest karana, jej złe samopoczucie zmieni na lepsze?

Ale to wszystko jest "jesli"... :)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez citizen » 19 mar 2008, o 12:04

Pogadać zawsze warto.

I fakt, że we pewnym stopniu projektujemy tutaj część rzeczy, Ty robisz to na korzyść męża ja na jego niekorzyść, a Monisia jeśli będzie chciała to znajdzie tutaj coś dla siebie.

I rzeczywiście za dużo się tutaj zrobiło tych jeśli. :)
citizen
 
Posty: 102
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 12:33

Re: Co zrobić, żeby się nie odezwać...

Postprzez agik » 19 mar 2008, o 13:10

---------- 11:09 19.03.2008 ----------

No, to może poczekajmy na Monisie... :)

Dziękuję za rozmowę Citizen :)
Pozdrawiam serdecznie.

---------- 12:10 ----------

monisiax napisał(a):Zawsze liczę na to, że jeżeli to jest jego wina, to powinien przeprosić od [b]razu[/b], ale nie przeprasza... Nie wytrzymuję tych cichych dni. Nie umiem sobie znaleźć miejsca. Czasem zaczynam rozmowę, a potem czuję się źle, bo znów nie wytrzymałam mimo postanowienia, czuję się słaba i nic nie warta. Wiem, że lepiej jest, kiedy czekam i on pierwszy rozpocznie rozmowę, ale nie umiem sobie poradzić z jego
milczeniem.


Zapedziliśmy się różne "jeśli" i "gdyby" a wyjaśnienie jest na samym poczatku.
Ja to rozumiem tak, że mąż po okresie przemyśleń- rozpoczyna rozmowę.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez citizen » 19 mar 2008, o 14:25

Widdzsiz skupiliśmy się na innych elementach tego samego posta.

Dla mnie najistotniejsze było "ale nie przeprasza..."

Czyli nie bierze w żaden sposób odpowiedzialności za konflikt.

Ale jak już ustaliliśmy trochę za dużo tu jest "jeśli" i "może".

Ale ogólnie wymiana poglądów ciekawa.
citizen
 
Posty: 102
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 12:33

Postprzez ewka » 19 mar 2008, o 14:39

Mnie też się podobało :D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez monisiax » 20 mar 2008, o 01:50

To prawda, że w moim związku coś od jakiegoś czasu szwankuje. Czuję, jakbyśmy się oddalali od siebie. Teoretycznie i na co dzień wszystko jest ok. Rozmawiamy ze sobą, przytulamy się, mówimy, że się kochamy. A jednak czuję, że mąż się ode mnie oddala. Często korzysta z GG i prowadzi rozmowy z różnymi kobietami, czasem z kimś z takich znajomości umawia się w realu, kiedyś wyszło na jaw, że z niektórymi sms-uje, itp. Nie mogę tutaj podać innych przykładów, ale myślę, że każda kobieta to czuje, takie oddalenie mężczyzny. Trudno to wytłumaczyć dlaczego, ale tak jest. Staram się nie być zazdrosna, choć to trudne, i niestety czasem mi się to nie udaje. Kiedyś o tym rozmawialiśmy. Stwierdził wtedy, że każdy facet tak ma, że czasem musi "spojrzeć" na inną kobietę, żeby poczuć, że ta z którą jest jest właśnie TĄ. Może są na tym forum mężczyźni, którzy mogą to potwierdzić...
Przez takie zachowanie i moje odczucia robię się bardziej podejrzliwa i nieufna, a czasem krytyczna. I wtedy najczęściej wynikają kłótnie. Wiem, że każdy potrzebuje akceptacji, szczególnie mężczyzna, ale czasem jest to silniejsze ode mnie. Jestem typem choleryka, który szybko wybucha i szybko mu przechodzi. Ale czasem jest już za późno i kłótnia gotowa. Mąż wtedy twierdzi, że mu nie ufam, że kontroluję, itp. Wtedy się zamyka, czasem na kilka dni, a ja rozważam wszystko i analizuję, a myśli mi "buzują" w głowie. Potem czuję się winna i zaczynam przyznawać sie do winy, a on nadal milczy. Potem sie otwiera, rozmawiamy, wyjaśniamy sobie swoje zachowanie i wszystko wraca do normy, aż do następnego razu.
Jesteśmy małżeństwem od 20 lat, jesteśmy z tego dumni, bowiem 80% naszych znajomych już się rozwiodło. Może to kryzys małżeński, syndrom "pustego gniazda". Nasza córka ma już 20 lat i choć mieszka z nami, to zaczyna prowadzić swoje życie. Nigdy nie było tak, że tylko ona stanowiła cel naszego życia, ale chyba jak ona odchodzi to coś tracimy...
Wiem, że powinnam z mężem porozmawiać i podejrzewam, że będzie to jedna z Waszych rad, ale sama nie wiem, jak to zrobić, żeby nie wywołać kłótni. Bywa tak, że jedno moje nieopatrzne zdanie wywołuje jego wybuch...
monisiax
 
Posty: 20
Dołączył(a): 17 mar 2008, o 00:42

Postprzez agik » 21 mar 2008, o 10:01

Monisia, ale mnie zaszachowałaś... :)
Była gorąca dyskusja o tym, czym jest milczenie... a problem chyba w czym innym, co?

Rozumiem lepiej, skąd Twoje poczucie winy i skąd "zapasci" męża.
I rzeczywiscie- porozmawiac trzeba.
Może napisz mu list? O swoich strachach, o tym, ze czujesz się zagrozona...
Tylko zwróć uwage, zeby go nie atakować, bo tak porozumienia nie osiągniecie...

I jeszcze jedno- choć mąż może uważać, ze nie robi nic złego (i może rzeczywiście do nieczego nie dochodzi)- to jednak stąpa po bardzo cienkim lodzie. Może warto się zastanowić- dlaczego to robi?
Bawi się nowa zabawką (gg)?, jest znuzony? zmęczony?

Pozdrawiam serdecznie

P.S Jesteś bardzo fajna osobą, reagujesz kiedy trzeba, bez narzucania sie...
Buźka
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 284 gości

cron