Witam wszystkich
Zaczne od poczatku bo chce zebyscie dobrze ta sytuacje zrozumieli. Mam 26 lat, dwojke dzieci i jestem od 4 lat po rozwodzie. wiec calkiem niezłe przezycia. Mam faceta prawie trzy lata. On jest tez po rozwodzie, ma corke wiec powienno byc wszystko ok. pewnie by bylo gdyby nie jego mamusia. Mieszkamy u moich rodzicow i moja rodzina go akcepuje, jednak nie idzie to w druga strone. Jego matka wciaz wszytskiego sie czepia co do mojej osoby i do mojej rodziny, wymysla co chwile jakies preteksty zeby mnie zostawil. Świeta, imperzy rodzinne jak wygladaj?? on jezdzi sam do rodziny, my nigdy nie dostalismy zaproszenia, ja jestem w domu z dziecmi. "wredna " tesciowa buntuje jego corke przeciwko mnie...
Pozwalam mu jezdzic bo to przeciez jego rodzina, boli to ale co mam zrobic. jestem wciaz przez nich obserwowana, nawet jak wyjezdzam z dziecmi do lekarza to oni juz dzwonia do mojego faceta zeby mu to powiedziec, to jego matka.... czy powinnam sie jej bac?? czy zostawic ta cala sytuacje poprostu tak jak teraz w spokoju???? boje sie ze ona wszystko zniszczy, zniszczy nas zwiazek....