Pomoc nie swojemu dziecku...

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Re: Pomoc nie swojemu dziecku...

Postprzez Sansevieria » 29 lis 2013, o 20:02

Księżycowa, zapytaj może prawnika na tej Niebieskiej linii. Jest szansa że uzyskasz informacje dokładnie pod Twój konkretny problem dostosowane do Twojej sytuacji. Nie tylko od strony teorii ale też praktyki polskich sądów. Nie zebym twierdziła że Pozytywna nie ma racji, raczej jak znam życie to w Polsce bywa absurdalnie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Pomoc nie swojemu dziecku...

Postprzez Jigsaw » 29 lis 2013, o 20:42

pozytywnieinna napisał(a):Każde nagranie zrobione z ukrycia pochodzi z przestępstwa i nie może być brane pod uwagę, może być warunkowo dopuszczone, ale po analizie biegłych odnośnie ich prawdziwości itd. koszty zlecenia tego przez policję są ogromne i rzadko wykonywane w sprawach wg policji "błahych"

nie prawda.
podsluchiwanie jest nielegalne.

wg prawa mozemy rejestrowac co nam sie podoba (poza oczywiscie jakas tajemnica wojskowa czy przemyslowa itp) i wykorzystywac na wlasny uzytek - czyli mozemy robic zdjecia innym osobom - dopoki tego nie chcemy opublikowac - wtedy potrzeba zgody...

Kwestia czy nagrania beda mogly byc uzyte jako ewentualny dowod w sprawie (zastrzegam ze wciaz nie do konca rozumiem o co chodzi) jest do rozstrzygniecia przez policje/prawnika.

Ja tak jak mowie - w takiej sytuacji skontaktowalbym sie z jakas fundacja i w uzgodnieniu z nimi dzialal - najlepiej jakby byl ktos kto by sie osobiscie zaangazowal w sprawe, poszedl z Ksiezycowa ewentualnie na policje lub do pomocy spolecznej.. w sumie to przemoc domowa moze zglosic tez lekarz...

w zasadzie u mnie tak bylo
ze powiedzialem pani doktor
teraz sprawa sie toczy
niestety bardzo powoli - i dlatego mowie, zeby "zalatwic sobie wsparcie"
Ostatnio edytowano 29 lis 2013, o 20:48 przez Jigsaw, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Pomoc nie swojemu dziecku...

Postprzez caterpillar » 29 lis 2013, o 20:47

pozytywna nie masz racji

Kodeks postępowania cywilnego w przypadku nagrania, w art. 308. § 1 k.p.c. poddaje decyzji sądu dopuszczenie dowodu z filmu, telewizji, fotokopii, fotografii, planów, rysunków oraz płyt lub taśm dźwiękowych i innych przyrządów utrwalających albo przenoszących obrazy lub dźwięki. Dowody takie, sąd przeprowadza, stosując odpowiednio przepisy o dowodzie z oględzin oraz o dowodzie z dokumentów.
Kodeks postępowania cywilnego reguluje bezpośrednio tylko niektóre kwestie związane z dowodem z taśmy magnetofonowej (taśmy dźwiękowej). Poza dopuszczalnością tego środka dowodowego normuje w art. 308 reguły mające zastosowanie do sposobu przeprowadzenia tego dowodu. Przepisy k.p.c. odnoszące się do oględzin należy mieć na uwadze, gdy chodzi o kontrolę i ocenę stanu taśmy magnetofonowej w celu ustalenia, czy nie była preparowana, tzn. czy nie jest przecinana i łączona, czy stanowi ona taśmę, na której nastąpiło nagranie czy chodzi o taśmę, na którą dźwięki zarejestrowane nagrano pierwotnie (to samo będzie się tyczyć zapisu w formie cyfrowej). Do samej natomiast treści taśmy (innego nośnika), tj. zapisu zarejestrowanego mają odpowiednie zastosowanie przepisy o dokumentach stosownie do ich charakteru.


gdyby tak bylo sad nie bral by pod uwage tasm z monitoringu ,rozmow telefonicznych itp

a to sa przeciez kluczowe dowody

co do posadzenia brata jako ofiare nagrana ..o to juz bym sie tak nie martwila zreszta co innego gdy nagrywasz kogos gdy podejzewasz przestepstwo a co innego dla zabawy.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Pomoc nie swojemu dziecku...

Postprzez pozytywnieinna » 29 lis 2013, o 20:52

ja to przerabiałam 3 lata temu z moją matką, poradzono mi, żebym nagrała to jak mnie obraża itd. i tak zrobiłam, wykorzystałam do obrony, a raczej udowodnienia pomówienia w pewnej instytucji, faktem jest, że wzięto to pod uwagę, bo to nie był sąd, ani policja, ale ze strony matki miałam potem wiele nieprzyjemności, sprawę ostatecznie umorzono, ze względu na znikomą szkodliwość społeczną, ale wiem, że to nie jest takie proste.

Jak będę miała chwilę to znajdę gdzieś w pismach ten przepis kk.
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Re: Pomoc nie swojemu dziecku...

Postprzez pozytywnieinna » 29 lis 2013, o 20:53

no właśnie o tym pisałam cat, że w razie dopuszczenia dowodu musi być dokonana analiza przez biegłych,
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Re: Pomoc nie swojemu dziecku...

Postprzez Księżycowa » 29 lis 2013, o 22:13

Dziekuję Wam za wszystkie rady. Nie pójdę taka ciemna i co będzie ni jasne dopytam i zwrócę uwagę na szczegóły.

Z NIebieskiej Linii polecili mi zrobić kopię tych nagrań i faktycznie nie pomyslałam o tym.
Wrzucę na komp. i zablokuję hasłem.


Sans masz rację. Nie będę dłużej czekac na to aż odpiszą, tylko zadzwonię tam jak będe miała okoliczności do tego.

A tak ogólnie chciałabym się spotkać z kimś, kto by miał chwilę i na spokojnie wszystko wyjaśnił. Pytania bym zebrała do kupy wszystkie...
Prawnik jest najlepszą opcją, ale niestety będę musiała korzystać z porad bezpłatnych na razie i pewnie nie wyczerpię tematu całkiem, bo jakość tych porad się pewnie różni.

Mam znajomego prawnika i wszystko byłoby ok. gdyby nie to, że kiedyś poleciłam mu brata zakład i teraz stali się bardziej kumplami :?
Chciałam dobrze wtedy, pomóc a ja na tym straciam.... ech... a miałabym doradztwo kompleksowe... :?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Pomoc nie swojemu dziecku...

Postprzez Jigsaw » 29 lis 2013, o 22:44

a te darmowe porady to gdzie szukalas?
Bo wiem, ze w PCPRze zwykle są...
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Pomoc nie swojemu dziecku...

Postprzez Księżycowa » 5 gru 2013, o 23:21

Ale to wszystko jest posrane...

Ojciec stary dureń dokarmiał kotkę.... ja o tym nie wiedząc słyszałam jak mały tupie i krzyczy "No ej co robisz" Myślałam, że na kota, który i ta juz był zamknięty ale najwyraźniej tatuś po cichaczu ją wypuścił.
Wychodze więc czym prędzej i pytam "Co Ty robisz?" On do mnie, że odpędza dziadka, bo ja dokarmia... i popłakał się :(
Nie krzyknęłam na niego ale myślę, ze wyczuł nastawienie. Bardzo mocno zareagował i z załościa rozpłakał się :( . Przeprosiłam g i powiedziałam, ze dobrze zrobił ale to nie pomogło. On tak na wszysto reaguje. Tu mu sie nie dziwię, znów ktoś na niego...

No nie moge sobie tego wybaczyć. Przyłozyłam sie do jego krzywdy, bo wiem po prostu, że różnie moze z nim być.
Jak zobaczyłam go z kotem na rękach, to mi sie gorąco zrobiło ale on nic zlego nie robił i nie chciał. Ja wiem, że on nadal przeciez nie panuje nad emocjami i nie bedzie panować długo i w tym wiem, że reakcje moga byc rozne - chcę chronić moje zwierzęta.

Jestem tak samo posrana jak oni :cry:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Pomoc nie swojemu dziecku...

Postprzez Jigsaw » 5 gru 2013, o 23:23

nie
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Pomoc nie swojemu dziecku...

Postprzez biscuit » 6 gru 2013, o 09:49

Księżycowa napisał(a):Przeprosiłam g i powiedziałam, ze dobrze zrobił ale to nie pomogło.

nie obwiniaj się zbyt
nobody's perfect
spójrz na to tak
że mimo niezbyt fortunnej początkowej reakcji
pokazałaś mu perspektywę, która jest w życiu ważna
że jak się zrobi coś złego można PRZEPROSIĆ
w sumie to można nawet więcej - przeprosić i zadośćuczynić
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Pomoc nie swojemu dziecku...

Postprzez Księżycowa » 7 gru 2013, o 22:51

Może i tak bis. Myślę, że dla niego ta perspektywa nie była zbyt widoczna sądząc po reakcji, bardzo silnej :( . Niczego nie zmieniła :(
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Pomoc nie swojemu dziecku...

Postprzez Księżycowa » 3 sty 2014, o 22:32

Jeszcze trochę do wyprowadzki a sytuacja zdaje się być coraz powazniejsza.
Zastanawiam sie czy nie zaryzykować zgłoszenia anonimowego.

Dowiedziałam się dziś, że mały ma od kilku dni biegunke i nie był w szkole. Mój brat (specjalista od siedmiu boleści :roll: ) zadecydował, że to od Chipsów. Ma ich nie jeść i będzie ok. :shock:

Przecież przy biegunce na początku się w ogóle nie je, tylko dużo pije i przyjmuje leki... Bynajmniej mój lekarz tak mnie leczył i wyleczył. Później lekka dieta prze kilka dni. To mi się wydaje sensowne... i wszytko byłoby ok, gdyby mój brat poszedł z nim do lekarza... a on nie poszedł z nim nigdzie! :shock:

No dziś rewolucje w domu zrobiłam. Poszłam do matki i się jej zapytałam czy ona widzi co on z dzieckiem robi, nieodpowiedzialny dupek. Dziecko się może odwodnić przecież.
Mama w tym temacie jakoś się potulna zrobiła, nie miała argumentów obrony swojego zidiociałego synka. Widzę u niej kiedy gdzieś tam dopuszcza rzeczywistość. Oby na tego durnia ruszyła... Na tą chwilę, to jedyne co mi do głowy przyszło, zeby zrobić.

To juz wg mnie zaniedbanie niezłe...
Ja oczywiście o tym opowiem gdzie trzeba ale nie będę miała na to dowodów. Czyli powiedzą, że sobie wymuyśliłam a mamusia to jeszcze synka poprze i będzie kłamać tak samo jak mi wmawia, ze dziecko je owoce ciągle i warzywa. Ciekwe, bo ja go ciagle widzę ze słodyczami i Chipsami.

Cholerna bezradność.... jeszcze tak niewiele zostało czasu...
Nie wiem jak mam to gdziekolwiek udowonić, bo poza swoim słowem nic nie mam... :/
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Pomoc nie swojemu dziecku...

Postprzez Jigsaw » 3 sty 2014, o 23:38

zeby mozna bylo jakos "sprawdzic" jacy ludzie pracuja na policji czy w opiece bo tak jak kiedys mowilem - moga okazac sie pomocni i nastawieni na rozwiazanie sytuacji...
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Pomoc nie swojemu dziecku...

Postprzez Księżycowa » 3 sty 2014, o 23:50

No w mafii to ja nie siedzę Jigsaw...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Pomoc nie swojemu dziecku...

Postprzez Jigsaw » 3 sty 2014, o 23:59

chyba sie nie zrozumielismy
co ta mafia tu robi?

po prostu chodzilo mi o to ze wszedzie pracuja ludzie i "ludzie"
wiem ze to niezwiazane ale np dzisiaj bylem u lekarza - okazalo sie bardzo mila pani doktor wlasciwie nic nie musialem sie starac nawet niezbyt skladnie powiedzialem o co chodzi i dostalem to co chcialem w przeciwienstwie do wizyty sprzed paru miesiecy po ktorej czulem sie tak upokorzony i zlekcewazony ze wciaz mnie to dobija.

Tak samo mozesz trafic na zaanagazowanego, nazwijmy to ogolnie "funkcjonariusza" jak i jakiegos "sluzbiste" typu co potem kaza 3razy przychodzic potwierdzac zeznania, naklaniaja do wycofania itd itp...
gdyby bylo wieksze prawdopodobienstwo tego pierwszego i nie musialabys czekac.. zadreczac sie itd


w sumie to z mojego doswiadczenia to moge powiedziec ze sprawa w sprawie znecania sie nad moja corka (aczkolwiek sam fakt taki bezposrednio nie mial miejsca) toczyla sie w taki sposob ze gdybym jej nie powiedzial to dziewczyna moze w ogole by sie nie dowiedziala... no dopiero pod koniec po jakichs 3miesiacach zostala wezwana na swiadka.. mysle ze oni najpierw zbieraja zeznania swiadkow poza domem, w szkole, przedszkolu, ewentualnie sasiadow dopiero pozniej przesluchuja "podejrzanych"

no i kurcze znowu sie klania temat "znajomosci" jednak jakby miec szersze grono znajomych zawsze bylaby wieksza szansa umowic sie na rozmowe z zaprzyjazniona policjantka itp
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 13 gości