Witam, jestem tu nowa, nie wiem, czy podobny temat już się pojawił czy nie, aczkolwiek pisze. A więc mam 22 lata.. skończyłam studia licencjackie i teraz jestem na magisterskich. Jestem w związku od ponad 2 lat, w naprawde wspanaiałym mężczyzną.. poznaliśmy się w szkole średniej, wtedy byliśmy tylko znajomymi z klasy, dziś jesteśmy w związku. Ale przechodząc do tematu właściwego.. przyszłam na studia do miasta gdzie on też studiuje, rzuciłam wszystko dla niego, znajomych, rodzine, moje marzenia, plany na przyszłość i pasje.. oddałam się całkowicie temu związkowi.. a czuje ze nie dostaje w zamian nic. Nie ma co się oszukiwać nie jest dobrze.. oczywiście nie zawsze tak czuje, ale zdarzaja sie sytuacje, gdzie żałuje swojej decyzji. Czuje, że on nie jest jeszcze gotowy na to, aby byc w poważnym związku, a ja się chyba od niego uzalezniłam.. nie wyobrazam sobie życia bez niego.. Wszyscy mowia, że on powinien mnie nosic na rekach za to że tak się poświęciłam dla niego, a ja w zamian nie dostaje za wiele. Ma malo czasu dla mnie, swoje zajawki, pasje które rozwija.. a ja zostałam sama. Probowalam mu mowic, że nie jest mi dobrze tak jak jest, ale on ciągle mówi że przesadzam.. Nie wiem, może rzeczywiście przesadzam, robie z igły widły, ale chciałabym żeby bardziej się starał, żebym to ja też była na pierwszym miejscu.. żeby w końcu coś do niego dotarło i żeby zrozumiał że potrzebuje jego wsparcia. Dzis jestem załamana, nie mam juz sily kolejny raz powtarzac mu tego jak się czuję.. i potrzebuję pomocy. Co moge zrobić żeby wpłynąć jakoś na niego, żeby zrozumiał, że pomimo tego że jestem tutaj to nadal powinien się starać.. żeby nie był siebie tak pewny.
Prosze pomożcie mi, bo juz nie daje rady..