przez Księżycowa » 19 lis 2013, o 23:24
Ja w sumie też wiem kto mi to wsadził w głowę i ile tych osób było...
Trudno mi określić się dokładnie. Chodzi mi o ograniczenia własne. Od piątku wybieram się na badanie do pracy i wydaje mi sie to "za trudne", bo wydało mi się, że Pani w recepcji dziwnie ze mną rozmawiała, oczywiście z dezaprobatą. Choć sądzę, że nic takiego nie było, ale już mam ustawiony mur do pokonania.
Poza tym jutro mam akcje w terenie - budowanie zespołu. Polega to zwyczajnie na zapraszaniu ludzi do zapoznania się z naszym produktem i współpracy, Nastwienie jakie jest nie muszę mówić... każdy z nas odruchowo odmawia. Ja też jak ktoś mnie zaczepia, ale na tym polega nasz prospecting i jak sie zrobi wynik, to można mieć niezłe korzyści, nie tylko finansowe.
Ale ja, pomimo, ze ten rodzaj pracy lubię w tej firmie, bo jestem bardzo niezależna, to po prostu ogarnia mnie przerażenie, że mam tam iść na cały dzień. POmimo, ze to była moja decyzja, że chcę, to znów kiedy przyszło zbowiązanie na jutrzejszy dzień, to ja mam ochotę uciekać, schować się. Typowe dla mnie. Czuję się jak w klatce. Wiem, ze to mój spory problem, bo równie dobrze mogłabym iść i się realizować cały dzień.
I to samo zachodzi z nauką... jak się okazuje, ze sie zobowiązałam jest koniec... czuję się zmuszana... to jest bez sensu, wiem... i musi być jakiś sposób, żeby to cofnąć. Tylko nie mogę go znaleźć jak na razie.
Chyba podobnie jak Ty siebie krytykuje, tylko jakos tak, ze sama tego nie zauważam. Jestem przekonana, ze nic mi się nie uda, że spotka mnei coś przykrego, albo wyjdę na durnia.
Staram się to jakoś oswajać, ale sama myśl o dniu jutrzejszym, to poczucie przepaści.
A Ciebie co doprowadziło do takiego stanu?