smerfetka0 napisał(a):
a teraz, z perspektywy troche doroslej juz osoby, duchowo swiat nie czuje, nie umiem sie jeszcze do nich przygotowac, bo wszystko zaczyna sie tak wczesnie, ze sie bardzo na tym nie skupiam, cos jest w przecenie a potrzebuje, to kupie dwa miesiace przed, sa wystawy, wiec ide, ogladam, bo moze cos mi wpadnie w oko, moze czegos bede potrzebowala. Kupie cos jak zwykla,najzwyklejsza rzecz, wychodze a na dworze cieplo, zielono, mysle jeszcze o zaproszeniu na impreze, na jakies urodziny huczniejsze..bo w koncu wtedy jeszcze wolno.
Smerfetko a może idąc trochę w tym kierunku, w którym pisała do mnie bis, może nadaj temu SWÓJ własny rytm? Moze zacznij wszystko tak, jak zaczynałaś dawniej? Nie wiem, tak myślę, że może to pozwoliłoby Ci sie w tym odnaleźć, żebyś to ty decydowała kiedy przygotowania następują a nie wystawy w sklepach?
Mi akurat nie przeszkadzają. Ja to lubię. Prawda, że najlepiej się to odczuwa jak spadnie pierwszy śnieg, jak mróz szczypie w uszy i nos... ale z drugiej strony dlaczego ma nas irytować, że dzieje sie to wcześniej? Przecież to jest w sumie wesołe, miłe.
Myślę, że bardziej może irytować fakt, że ktoś nam coś narzuca, czas w jakim mamy co obchodzić, przygotowywać, ale przecież nie trzeba się temu poddawać.
Ja tak na prawdę nie kojarzę świąt z jakimś przezyciem emocjonalnym, ale nie okresu przedświątecznego, tylko samych świąt. Wszystko było takie mechaniczne u nas - sałatkę skroić, choinkę udekorować, posprzątać, bo trezeba, bo to święta. Jako dziecko, to wiadomo, ze kojarzyłam to z prezentami jak większość z nas i z ich powodu była największa radość. A teraz tak sobie uświadomiłam, że nie znam przezywania świąt w domu, bo u nas tego nie było.
Inny tryb dnia - śniadanie i kolacja, bo my akurat w świeta obiadu nie jadamy. Po zjedzeniu, każdy do siebie. A dawniej było tak, że po wszystkim wieczorem tatuś wychodził... a mama za nim pilnując go albo szukając. To napięcie pamiętam.
Bardzo chcę, żeby u mnie to wyglądało inaczej, żeby to był taki okres przyjemny, bo spędza się czas ze sobą. Pod kątem religijnym się nie wypowiem, bo do kościoła również się u nas chodzi "bo tak nalezy" . Może kiedyś to wszystko uda mi się zmienić. Chciałabym bardzo.