biscuit napisał(a):jeśli partner tego nie rozumie
i upiera się przy swoim
to już zupełnie innego rodzaju problem - relacyjny
a nie natury praktycznej
tak. Ja wiem i Ty wiesz, ale on nie. Wiele rzeczy powiedziałam mu w prost, które gdybym ja usłyszała zrozumiałabym, że czas się wziąć za siebie, bo mogę coś stracić. Nie kazałam mu się domyślać i zgadywać moich nastrojów, tylko powiedziałam o co chodzi i jak to widzę w prspektywie przysz,lości czyli, że słabo.
Nie zareagował i nie reaguje.
Mgło był na może trzech sesjach, ale tylko dlatego, że go przycisnęłam. Szukał wymówek, więc nie będę się przecież z nim szarpać. Może jemu tak żyć odpowiada - mnie nie. I nawet nie chodzi o finanse, co właśnie o relacje, o sposób radzenia sobie z problemami, którego u nas nie ma. On sie wycofuje a ja zostaję sama, natomiast ma pretensję, że jakiś podjęty krok mu sie nie podoba.
Bez sensu. Zamknięte koło. Nie zmusze go siłą do rozmowy.
Myślę, że Bóg pierwszy stworzył kobietę, tylko jakiś zazdrosny facet puścił famę, że jest inaczej, żeby się dowartosciować.
Chyba, że Bóg faktycznie zaczynał od zera, to wtedy na pewno postanowił, że potrenuje na facecie. Szkoda, że oddał go do uzytku.