zla jestem na siostre, mieli byc rano, ale beda jutro rano, zamiast sie pakowac to wczoraj pol wieczoru na kawce siedzieli, babcia z siebie prawie wyszla ze sie do dziecka nie spiesza i ze ja pewnie padnieta, i tak sie zaczeli pakowac o 1 w nocy...i o 3 pojechali, samochodem, on tylko prowadzi, nie spal cala noc,dla mnie zero odpowiedzialnosci, te kilka godzin juz by mnie nie zbawilo moglby pojsc spac na chwile :/ ale jak chca.
w domu zimno jak nie wiem, w bluzie spie, zabronila mi go kapac, ok rozumiem, ale dzisiaj juz szalwia i pielucha go lekko umylam i nasmarowalam bo miedzy faldkami i pachwiny czerwone :/. Nie mam jak spac, kazda sprezyne czuje, kazda inna. porazka jakas.
i faktycznie chyba o swoje sie czlowiek mniej boi, bo jakos siostra wiecej w nocy spi, a ja sie boje ze pijac butle sie przekreci na plecy i zachlysnie w snie i siedze nad nim jak glupia, oczy na zapalki.
nie mam jak z wozkiem zejsc sama bo schody z domu waskie i dlugie. boje sie jak z nim wychodze ze mi narobi w pieluche a bede daleko od domu czy jakis sklepow (taka okolica,odludzie) a na dworze strach przebierac bo zimno i wieje.
ciagle glodny, kazala mi tylko mleko dawac, a juz regularnie jadl kaszke. ale bala sie zebym sama nie robila to nie robie.
juuz sie nie moge doczekac ich powrotu az sie wyspie u siebie, zjem i wykapie jak czlowiek :/
a po za tym to maluch przeslodki, smiech ma zabojczy, i takie niebieskie, madre oczy