mgła napisał(a):nie lubię oglądac takich reportaży ,długo to potem przeżywam.Zwróciłam uwagę na odpowiedz gimnazialistów,na pytanie kto dla nich jest fajny?.Osoba spokojna,nie awanturująca się ,nie ma już siły przebicia,zaistnienia w grupie.
Mi to samo się rzuciło w oczy.
Co ciekawe niby były rozmowy, niby wizyta strazy miejskiej ale co z tego? Wiem sama, ze to jest tylko dla nich "głupie gadanie" czekają aż skończą i robią swoje.
I to nic nie da, bo już jest nieco za późno a pogadanki, to z rodzicami powinni robić a nie z dziećmi, tak moim zdaniem.
Przeraziły mnie argumenty, że ktoś fajny to taki, który zna dużo ludzi, który cos tam... system wartości jakiś gdzieś? Nie ma jak dla mnie. Ale przecież na dobrą sprawę, to skąd mają miec, skoro nikt nie przekazał?
Z resztą tam też padło, ze te dzieciaki same powiedziały, że wychowuje je ulica...
Co do Gimnazjum, to też uważam, że o kant stołu potłuc. U nas nauczyciele nie panowali nad niczym. Pamiętam wiele zwrotów wobec nauczycieli podobnych do tych, które wymieniła Cat. Nauczycielka się bała i to było widać...
I pamiętam też jak fakt, ze idzie się do Gimnazjum przewracał w głowach, bo jakoś to jest odbierane idiotycznie. Się wiele osób czuło jakby było już po 18-nastce.
A gdyby zostało liceum po podstawówce, to wg mnie ta swiadomość moze była by inna, bo liceum, to się wiąże z maturą z wyborem studiów i odbiór tej dorosłości jest zupełnie inny.
Tak ja to odbieram.
Ale pamiętam też podejście dyrektorki, do której poszłam z mamą, ponieważ miałam zaświadczenie o psychiatry uzasadnienie mojej sytuacji i w życi nie zapomnę jak mnie potraktowały. Moja mama jakoś ie umiała mnie bronić. Od dyrki usłyszałam "Ja o Tobie też sporo słyszałam"
Usłyszała plotki a ja nic nie mówiłam o szykanach wobec mnie, bo było mi wstyd. Ale nawet nie o to chodzi... ma przed sobą papier z opinią specjalisty i informacją, że biorę leki i nie przyszło jej do głowy skąd to się może brać...
Wyszłam stamtąd dobita, bo liczyłam na pomoc i byłam pewna, że z tym co mam w ręku mogę na nią liczyć ale ludzie są totalnie znieczuleni... pedagodzy z Bożej łaski
Odbiegłam od tematu, sorrki... chociaż... moze nie... od nauczycieli też sporo zalezy przecież.
Mgło ja myślę, że jak dziecko w domu ma odpowiednią opiekę i kontakt z rodzicami, to media nie namieszają mu tak bardzo w głowie. Moim zdaniem gdzieś trzeba znaleźć sposób, żeby być "fajnym" i żaden inny sposób nie wchodzi w grę, bo nie znają innego... smutne.
Ja też byłam z tych spokojnych... ale ja z powodów w domu chyba bardziej... komentarz naszej wychowawczyni na forum klasy jeszcze w podstawówce: ,,W każdej klasie jest taka osoba. Musi być"
Tego nie skomentuję, bo w zasadzie chyba nie ma nawet jak...