Widzę, że jest to jakgdyby w opozycji do tego co zostało tu zasugerowane w odpowiedziach- tzn., abym spróbował ich zrozumieć, zaakceptować, lub nawet pomóc. Czy wobec tego mój do nich stosunek, iż zasługują na odrzucenie i traktowanie jak "kloszardów" jest błędem? Czy mój żal do nich za to, złość oraz gniew są niesłuszne,
nieadekwatne?
Zanim jednak do tego przystąpię, informuję że nie występuje w opisywanej sytuacji brak higieny osobistej, czy nawet jej zaniedbanie, a jeśli chodzi o dopuszczenie do stanu występowania pleśni czy innych nieczystości mogących mieć wpływ na zdrowie- również raczej nie ma czegoś takiego w tym przypadku
Moglbym to zrobic np. wynajmujac kogos do opieki nad nimi,jak to juz mialo miejsce przez kila lat wczesniej. Ale to niezupelnie odpowiada,ani rodzicom,zni mnie. Poza tym chodzi rowniez o moj emocjonalny stosunek do nich-nie chce widziec w nich ludzi zgnebionych,umeczonych (jak sami o sobie mowia-poniekad sie tlumaczac); a tym bardziej nie chce,aby pozostawalo we mnie wrazenie,ze sa nieudacznikami czy wrecz "kloszardami". Ale nie potrafie sie tego pozbyc patrzac jak postepuja i zyja."Może raczej warto podejść do sprawy od strony praktycznej, tzn. co zrobić, żeby zapewnić im tę przynajmniej niezbędną opiekę, nie przeżywając jakiejś kolejnej traumy? Widzisz w ogóle taką możliwość?"
Tak-problem jest raczej bardziej zlozony,choc ostatnio zastanawiam sie czy roztrzasywanie go na poszczegolne elementy ma sens-bo po takiej analizie dostrzegam,ze i tak wszystkie jego watki skupiaj sie i koncza na tej wlasie kwestii,na tym "objawie" u mnie. w tej chwili nie mam czasu,ani tez specjalnie checi,aby rozpisywac sie tu o historii mej relacji z rodzicami oraz o roznorodnosci elementow,ktore skladaja sie na problem. Moze zrobie to w przyszlosci (predzej na PW,bo moze to byc dla mnie zbyt osobiste aby opisywac na forum)."z Twojego posta wynika, że poza podeszłym wiekiem rodziców są i inne przyczyny tego, że ich mieszkanie tak wygląda? I że nie tylko w tym jest problem?"
Tak szczerze to sam dokladnie nadal tego nie wiem-choc myslalem o tym bardzo duzo. Raczej to pierwsze,czyli zal i inne negatywne emocje spowodowane nie od razu wygladem pomieszczen. Chyba jednak niechec byla wpierw do osob-do nich samych,tj. rodzicow. A potem "zafiksowalo sie" to glownie na odrazie do ich mieszkania i sposobu bycia. Jakis czas temu bylem prawie pewien,ze ten "objaw",o ktorym tu pisze,to wlasnie skutek bardziej,niz przyczyna.."Nie wiem po prostu, czy to mieszkanie jakoś skupia na sobie całą Twoją niechęć (żal, inne uczucia) do rodziców spowodowaną również czymś innym, ważniejszym, czy odwrotnie -- wstręt do tego mieszkania był pierwotny, a potem dopiero przyszła niechęć do osób, które sobie i Tobie tak urządziły życie (np. ograniczając Ci w ten sposób możliwości kontaktu z rówieśnikami, bo wstyd Ci było przyprowadzić kogoś do domu). Nie mam jasności, gdzie tu skutek, a gdzie przyczyna.."
Moi rodzice sa wlasnie w wieku wiekszosci dziadkow (ojciec blisko 80 lat, matka sporo powyzej 70)"piszac o osobach starszych myslalam ,ze masz na mysli dziadkow w dodatku niedoleznych. nie wiem w jakim wieku sa Twoi rodzice."
Otoz w przeszlosci,gdy bylem mlodszy,niezbyt rozmawialem o tym z nimi (wlasciwie to teraz zwracaj mi uwage,ze w ogole malo rozmawialem z nimi na konkretne tematy-szczegolnie rodzinne;i raczej maja tu racje). Co do pierwszego kroku wlasnie-to ja oczekiwalema nawet wciaz oczekuje tego od nich. Wydalalo mi sie to tak oczywiste,iz lepszy jest porzadek i lad,niz chaos i niezorganizowane zycie,ze czekalem kiedy sami na to "wpadna". Natomiast oni,wraz z postepujacym wiekiem,upadajacym stanem zdrowia,oraz zapewne tez depresja (matka) i nerwica (ojciec),spowodowanymi m. in. traktowaniem ich przeze mnie w taki odtracajacy sposob-raczej wlasnie stopniowo obnizali swoj standard zycia."a czy Ty w ogole probowales z nimi o tym rozmawiac?
sa ludzie ,ktorzy zwyczajnie potrzebuja pomocy aby zrobic ten pierwszy krok ,aby w ogole nauczyc sie organizowac swoje zycie nawet w tak prozaicznych sprawach jak sprzatanie ."
Jak juz pisalem troche wczesniej-problem jest bardziej zlozony raczej,a to,o czym tu pisze jest "wierzcholkiem gory".."jednak ja mam wrazenie ,ze pod ta "sterta smieci" kryje sie jeszcze inny problem"
Sytuacja wyglada tak,ze nie za bardzo moge ich zaprosic do siebie,bo mieszkam w kawalerce,ktora w dodatku najmuje tylko. A obecnie juz tam nie mieszkam,bo prosili mnie,abym wrocil zajac sie nimi-oprocz tego sam w koncu chce sie jakos z tym problemem zmierzyc-a nie przeciagac,az bedzie z nimi moze nawet koniec.. Poza tym i tak raczej nie wzialbym ich do siebie,poniewaz ta moja odraza "zagniezdzila sie" rowniez na ich osobach-i mialbym problem w przebywaniu razem z nimi,szczegolnie w moim nowym "prywatnym" miejscu (okreslam to w ten sposob,iz "skaziliby" to miejsce soimi osobami i zachowaniem). Z drugiej jednak strony,w rodzinnym domu nie jest az tak,iz "nie ma tam na czym usiasc". Jest tam jeszcze kilka pomieszczen,ktore wygladaja lepiej-a niektore znacznie lepiej,tj. moje dawne pokoje,do ktorych rodzice sie nie wtracali,nawet tam praktycznie nie wchodzili."i jeszcze jedno...rozumiem ,ze nie masz zamiaru odwiedzac ich w domu ale czy w takiej sytuacji jestes w stanie zaproszac ich do siebie?"
Fakt-brudu raczej nie ma. W dodatku sa tam,jak wspomnialem,jeszcze inne pomieszczenia (pokoje)-ktore sa w wiekszym,a niektore nawet znacznie wiekszym porzadku i "ogarnieciu".."no ale z tego fragmentu wynika ,ze brudu jako takiego nie ma (zreszta ja na zdjeciach nic az tak razacego nie widzialam)"
Ja też mam wrażenie, że w Twoim podejściu do tego mieszkania ogniskuje się Twój stosunek do rodziców w ogóle. Może chodzi o to, że to jest jakiś konkret, coś obiektywnego i nie budzącego wątpliwości, co znacznie łatwiej zidentyfikować niż np. jakieś nieokreślone bliżej emocje czy wspomnienia. Pokazując komuś to mieszkanie, masz duże szanse, że Twoja ocena sytuacji przynajmniej w jakimś stopniu się potwierdzi. I jest to stosunkowo bezpieczne dla Twojej psychiki, bo nie musisz wspominać o tym, o czym nie chcesz.
Z drugiej strony, być może rodzice trochę manipulują Tobą w ten sposób, próbując wzbudzić współczucie czy choćby zainteresowanie, pokazać, że aż tak bardzo sobie nie radzą, chociaż się starają. To tylko taka moja luźna myśl, nie znam ich. Jakkolwiek było do tej pory, myślę, że oczekiwanie od osób w ich wieku, że teraz zaczną robić rewolucję, zwyczajnie nie ma sensu. Jeśli nie udało się dotąd, to teraz jest jeszcze trudniej.
Nie wiem, jak głęboki jest ten Twój wstręt. Czy np. byłbyś w stanie tam wkroczyć i fizycznie zabrać się za porządkowanie rzeczy? Może gdyby udało Ci się przemóc i sam własnymi rękami wprowadziłbyś tam jakiś ład, nie odczuwałbyś już do tego miejsca takiego wstrętu? A może i Twoim rodzicom bardziej by się to spodobało niż stan obecny? Na pewno jako opiekun, czy nawet mieszkaniec tamtego domu miałbyś prawo współdecydować o tym, jak on wygląda, i Twoi rodzice muszą się z tym liczyć.
Wiesz, uderzyło mnie jakoś, że z jednej strony odrzucasz rodziców, a z drugiej masz wobec nich oczekiwania -- że się zmienią, dopasują do Twoich standardów. W dodatku oczekujesz nie mówiąc o tym, nie zachęcając i nie pomagając, tylko chciałbyś, żeby któregoś dnia domyślili się i sami z siebie zmienili. A wyobrażałeś sobie, co by było, gdyby rzeczywiście ogarnęli to mieszkanie? Zasłużyliby wtedy na to, żebyś zmienił stosunek do nich? Pomimo żalu, który masz?
Myślałeś kiedyś o pogadaniu z psychologiem?
shireiGendoIkari napisał(a):Zgadzam się co do treści tego akapitu, choć nie całkiem z pewnością. Natomiast, pomimo tego, że wiele o tym myślałem- nie pamiętam żadnych takich konkretnych wyraźnych zdarzeń, których nie chciałbym pamiętać. I nie uważam, abym miał coś aż tak wyparte, żebym nie był w stanie sobie tego przypomnieć.
shireiGendoIkari napisał(a):Coraz wyraźniej dociera do mnie, że głównym źródłem tutaj jest mój żal. Tylko tak naprawdę wciąż nie mam uświadomione- po prostu nie wiem, ani rodzice tego nie wiedza- co mogło być zaczątkiem tego żalu. Wydaje się jakiś nieuzasadniony, lub przynajmniej wyolbrzymiony; czy może raczej nieuświadomiony?.
.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 232 gości