Emocje...2

Problemy związane z uzależnieniami.

Postprzez Megie » 14 mar 2008, o 09:09

chuj ale tacy sa kurwa ludzie. wiekszosc chuja warta. wszedzie uklady , interesy, kurwa powiazania rodzinne, chuje moje dzikie weze.


czemu ja nie mam takich odczuc?
czemu jest duzo ludzi na tym Swiecie ktorzy nie maja takich odczuc?
Moze to Twoja subiektywna ocena?
A moze sie otaczales od malego takimi *zlymi* ludzmi i przez to tyle agresji w Tobie, bo nie chcesz sie zgodzic z takim Swiatem..
No i dobrze- nie mozna sie z tym godzic.

Jest tez inny Swiat- lepszy- mozna przejsc na druga strone, mozna pracowac uczciwie i nie koniecznie za pieniadze ktore sie nadaja tylko jak to napisales do* podtarcia tylka*
Ale tam sie przechodzi samemu, na to sie decyduje i trzeba tez duzo na to pracowac zeby wyjsc na prosto.

Nikt za Ciebie tego nie zrobi- przy koncu zycia moze to w koncu zrozumiesz..????
zal, zlosc, agresja za to co Ci ludzi najblizsi ( bo od tych trzeba zaczac) uczynili- nic Ci w zyciu nie da- nic- mozesz miec do nich do konca zycia pretensje.. tylko co Ci to da...?

Teraz zycie juz jest Twoje, masz je we wlasnych rekach, a bagaz zlych doswiadczen na plecach- to od Ciebie zalezy co z nim zrobisz- czy go zrzucisz, czy bedziesz nosil do konca zycia....

moze warto o tym pomyslec?
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez mahika » 14 mar 2008, o 09:31

Heh, no ładnie...
Pozdrawiam Cię Legionnaire :) mimo wszystko jesteś dobrym człowiekiem :)
Uda Ci sie, nie jesteś pierwszym narkomanem którego widziałam w takim stanie. Twoja siła jest wielka.
Sam wiesz co masz zrobić...
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez laissez_faire » 14 mar 2008, o 10:29

co ty z tym 'chujem'? nie znasz innych przeklenstw? 'przecinki' maja to do siebie, ze traca sile wyrazu...

Misiek, nie bawmy sie w podstawy logiki, bo strasznie nie lubilem tego przedmiotu... wiem jedno teze sprzeczna nalezy wykazac...

Lubie cie, przypominasz mi jednego kumpla, trzeba bylo go traktowac z przymrozeniem oka, bo uzewnetrznial swje cierpienia w dosc drazniacej formie, ale byl de facto bardzo ciekawym czlowiekiem. Ciagle powtarzal, ze 'zycie rucha', na co otrzymywal odpowiedz 'to tylko sie cieszyc, ze nas jeszcze chce'

No dobra, ja moge byc tym dupikem, ktory zasmieca twoj watek, ae spojrz ile jest jeszcze odpowiedzi, wyluzuj, poczytaj, zrozum... im zalezy na tobie(mi zreszta pewnie tez)...

pozdr
j
laissez_faire
 

Postprzez bunia » 14 mar 2008, o 10:41

Widocznie nie dosiegnales jeszcze dna....byc moze wtedy bedziesz chcial sie od niego odbic....a moze nie....sa tylko dwie mozliwosci.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez laissez_faire » 14 mar 2008, o 11:36

a jeszcze raz ja ;]
przypomnial mi sie genialny motyw odnosnie 'ojcow tyranow'... bezwzglednia polecam rosyjki film 'powrot', film, ktory wyzwolil we mnie niesamowicie skrajne emocje... gdy czlowiek po raz drugi slyszy: 'raczkami, raczkami' nie bardzo wie, czy rozwalic monitor, czy sie rozryczec, a moze smiac sie? wzeszczec lub wszystko naraz, bo przeciez takie jest zycie...
a jak skonczycie ogladac ten film, to poczytajcie sobie co sie stalo ze starszym z braci (ale dopiro po seansie)!
laissez_faire
 

Postprzez pukapuk » 14 mar 2008, o 12:25

Legionnaire to co piszesz świadczy że masz typowy nawrót. Taki szemrany język z klatki schodowej to oznaka słabości i nie radzenia sobie z samym sobą.
Proponuje kolego zastanowić się czy to naprawdę ten świat jest do DUPY czy to twoje myślenie jest do dupy. Jak tak chwalisz ćpanie to ćpaj po kiego gwinta się męczysz i zajmujesz czas. Po mojemu to przygotowujesz się do zaćpania i szukasz po temu argumentów. Takiej gonitwy dawno nie widziałem ale pamiętam swoje jazdy ja nie pisałem ani nie mówiłem tylko z siłą bomby zachlewałem i wszystko niszczyłem. Już tak nie chcę i powiem ci więcej ja CHUJ
KłADE na pijane życie może być byle jakie, ale trzeźwe takie które kontroluje.
pukapuk
 

Postprzez magoch » 14 mar 2008, o 15:10

Legionnaire, dla mnie to, co piszesz, to wielki krzyk rozpaczy i nawet gdybyś nie dodał na końcu, żeby nie brać tego do siebie, nie czułabym się urażona. To w kwestii formy.

Myślę, że Ty wiesz, czego chcesz. Gdybyś nie był przekonany, że możesz żyć inaczej niż wegetując w chłodzie uczuć, nie szarpałbyś się tak. Tylko, co Ci przyjdzie z tej szamotaniny?

Popatrz, kilka lat temu miałeś "tylko" problemy emocjonalne, a teraz doszły do tego narkotyki. Pogrążasz się. Przyszło mi na myśl bagno. Wiesz jak wygląda człowiek, który zapada się w bagno. Im bardziej się miota, tym ono bardziej go wciąga.
Chcesz żyć, to się czuje. Chwyć się czegoś, czegokolwiek, na początek, nawet ręki "jakiegoś pedała", bo pójdziesz na dno. Możesz już nie mieć siły, żeby się od niego odbić...

Mnie ostatnio spotyka dużo dobrego, stąd mój poprzedni post taki o "kwiatkach i ptaszkach" (tak nazywam przesłodzoną twórczość :wink:). Mogłabym się wściekać, że tak późno mi się to przytrafia, ale ja się cieszę, że w ogóle mnie to spotyka.

I jeszcze jedno. Chcę, żebyś wiedział, że mi pomogłeś. Tym większa Twoja zasługa, bo niezamierzona.

Legionnaire, trzymam za Ciebie kciuki.
Małgorzata
magoch
 
Posty: 19
Dołączył(a): 17 lip 2007, o 17:33

Postprzez Filemon » 15 mar 2008, o 13:39

legionnaire, uważam że abym miał prawo wypowiedzieć się w Twoim wątku równorzędnie wobec Ciebie, to trzeba żebym Ci powiedział o sobie parę rzeczy.

1) znam uczucia MORDERCZEJ NIENAWIŚCI - w moim wypadku były to uczucia do... własnej matki - czułem się przez nią tak pokrzywdzony, że musiałem przez pewien czas unikać jej widoku mieszkając z nią wówczas pod jednym dachem, bo bałem się, że własnymi rękami mógłbym jej zrobić jakąś krzywdę (wcześniej nigdy w życiu nie wyobrażałem sobie, że mógłbym dojść do takiego stanu i to... bez żadnych narkotyków ani niczego takiego)

2) mam podobne odczucia do Ciebie jeśli chodzi o niesprawiedliwość społeczną spotykaną często w świecie, w którym żyjemy - na przykład dzisiaj wkurwiłem się krańcowo czytając to co poniżej (link)

http://www.nocoty.pl/gid,9758444,img,97 ... Bpage%5D=1

zauważyłem zresztą, że nie tylko mnie bierze wściekłość o to, że jedni muszą zapieprzać ciężko za marne pieniądze a inne palanty zgarniają dziesiątki tysięcy złotych miesięcznie za coś co kopa w dupę nie jest warte, tak prawdę mówiąc, bo na przykład te różne programy w telewizji, itp, to nie tylko nie wnosi żadnej prawdziwej wartości, ale jeszcze niekiedy wręcz tym wartościom urąga...

dla mnie taki stan rzeczy to jest po prostu jawna demoralizacja i niesprawiedliwość... jedni na drugich żerują i dlatego, że grono takich cwanych palantów musi się nachapać, to inni muszą na to zapracować czasami ledwo wiążąc koniec z końcem, będąc poniżanym, wykorzystywanym, itp.

Może się mylę, ale myślę, że mniej więcej jestem w stanie zrozumieć to co czujesz w tych sprawach...

JEDNAK

przy tym wszystkim co powiedziałem, chcę Ci też powiedzieć, że uważam tego rodzaju stany i emocje za chore - w każdym razie ja się czułem chory z nienawiści i mam wrażenie, że z Tobą jest podobnie.

Świat jest jaki jest. Ludzie są jacy są. Tak było, jest i będzie. Zatem zgładzić siebie samego, zaćpać się, zapić, albo zaciukać kogoś z nienawiści i potem pójść za to siedzieć, to nie jest dla mnie wyjście... Ja wolę poszukać jakiegoś innego - takiego, żeby przeżyć i żeby mi się poprawiło samopoczucie a moje życie mimo wszystko sprawiło mi chociaż trochę radości i przyjemności oraz żeby może wniosło jeszcze jakąś wartość w ten świat, skoro jest on taki kiepski... (przy czym Ty masz 24 lata a ja już 45 i mimo to nie straciłem jeszcze nadziei...).

W przeciwieństwie do Ciebie nie miałem nigdy problemu z zależnością chemiczną, jednak zetknąłem się z tą problematyką na mitingach i we własnej rodzinie, tak więc wiem na ten temat co nieco, bo była to dla mnie problematyka ważna... O ile się orientuję, to żeby się ratować i mieć jakąkolwiek szansę na uleczenie własnych ciężkich dołujących Cię emocji i wściekłej, bezsilnej niszczącej wszystko nienawiści musisz zdobyć się na to, by podjąć leczenie uzależnienia - bo chemia Cię niewoli i na dłuższą metę rozwala Ci psychikę, chociaż doraźnie powoduje ulgę.

To tyle. Chcę Ci jeszcze powiedzieć, że jest mi żal Ciebie tak jak samego siebie - znam taką nienawiść i wściekłe, bezsilne, wrogie spojrzenie na świat i ludzi. Wiem też, że to może ulec zmianie, bo tego doświadczyłem - mimo, że ten świat i ludzie się nie zmienią, bo leży to poza moim zasięgiem. Jednak ja sam mogę się pod różnymi względami do tego świata przystosować, ocalając jednak i rozwijając to co WE MNIE dobre i wartościowe i znajdując swoją miarę radości, zadowolenia, wolności i szczęścia w życiu.

Na szczęście też, tak się dobrze składa, że Ty czy ja nie jesteśmy jedynymi ludźmi na tym świecie, którym nie podoba się wiele spraw i którzy czują się pokrzywdzeni, którzy czują bunt i nienawiść... więc można spotkać kogoś podobnego sobie, kto Cię zrozumie - jednak droga wyjścia z tego, to nie jest droga przemocy czy narkotyków, które prowadzą tylko do "drugiego dna obok tego dna co już masz"... Drogą wyjścia i prawdziwą sztuką życiową jest znaleźć swój własny sens, cel i pragnienia takie, które daje się jednak w pewnej mierze urzeczywistnić oraz sposoby do tego urzeczywistnienia i dzięki temu znaleźć swoje miejsce w tym świecie takim, jaki jest bez konieczności mordowania i nienawidzenia siebie samego i/lub innych...

Mam do Ciebie prośbę na koniec - wiem, że jesteś wściekły i przepełniony nienawiścią, wiem że to niszczy i jest nie do zniesienia... Postaraj się jednak nie zasypać "chujami itd" tego, co do Ciebie napisałem, bo by mnie to zabolało a przyznasz pewnie, że chyba sobie na to pisząc do Ciebie nie zasłużyłem... prawda? Nawiasem mówiąc, było mi przykro patrzeć, kiedy w taki brutalny sposób odrzuciłeś propoycję magoch, byś przytulił choć czasem sam siebie... Skoro tak wiele na świecie zła, niesprawiedliwości, brutalności i wyzysku, to po co jeszcze samemu do tego dokładać od siebie...? Spróbujmy wspólnie poszukać innych dróg, by życie nie było tak cholernie ciężkie i nieprzyjemne i by jak najmniej ludzi, w tym my sami, miało poczucie krzywdy i nieszczęścia na tym świecie...
'
Zaryzykuję i... pozdrowię Cię jednak z nadzieją, że nie dostanę za to po łbie...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez pukapuk » 15 mar 2008, o 15:38

Filemon :oklaski: :oklaski: :oklaski: Nic dodać nic ująć.
pukapuk
 

Postprzez magoch » 17 mar 2008, o 10:15

Legionnaire,
mój syn zaczął od terapii stacjonarnej. Nie ukończył żadnego ośrodka, ale kontynuuje leczenie pod opieką terapeuty uzależnień w rodzinnym mieście. Zgadzam się z Tobą, że wsparcie innych osób jest pomocne, ale czasem całkowite opuszczenie przez bliskich, potrafi otrzeźwić. Na początku nasz syn nie widział sensu chodzenia na terapię, ale stopniowo terapeuta zyskał szacunek w jego oczach. Nie wiem, na czym to polega, bo to sprawa między terapeutą i pacjentem, ale najważniejsze, że syn znalazł odpowiednią osobę dla siebie.
Dzięki temu, że chodzi na terapię, spełniał warunki uczestnictwa w programie Centrum Integracji Społecznej. Podam Ci link do strony głównej http://www.cistor.cis.org.pl/?kat=1. Syn nawiązał tam zdrowe kontakty, chodził na kursy, zabłysnął swoimi umiejętnościami, poczuł, że może coś z siebie dać. Już nie imponuje mu siedzenie z kolesiami pod blokiem i chwalenie się, kto ostatnio zadarł z policją.
Tutaj jest link, gdzie podano warunki uczestnictwa w programie: http://cis.wroclaw.pl/pliki.php

Pozdrawiam,
Małgorzata
magoch
 
Posty: 19
Dołączył(a): 17 lip 2007, o 17:33

Postprzez Legion » 18 mar 2008, o 08:48

Zadna terapia w ogole nie wchodzi w gre. Ona mi w niczym nie pomoze. Poza tym nie mam najmniejszej ochoty rozmawaiac z kims OBCYM o moim zyciu. Niech spierdala i poucza swoje dzieci a nie mnie. Ja jestem dorosły , mam 24 i wiem lepiej, co by mi pomogło, a co nie. I na pewno nie bedzie to rozmowa z jakims obcym czlowiekiem nt mojego zycia. Tym bardziej jakiekolwiek mitingi. Nie ma mowy. Wykluczone. Na terapie to moga chodzic malolaty, co maja po 16 lat i sami nie wiedza czemu cpaja. Zreszta tak jak to juz podkreslalem cpanie nie stanowi dla mnie problemu. To jest tylko pewien skutek , objaw zewnetrzny. Leczyc mozna przyczyny a nie skutki. Tzn. mozna tez leczyc skutki, ale takie leczenie niczego nie daje. Ja wiem , ze mam chora psychike, zjebana w chuj. To wynika z przeszlosci, ktora byla rownie zjebana jak ja teraz i jedyna forma leczenia jest leczenie przeszlosci. A jako, ze cofnac sie w czasie nie mozna ani tez nie ma opcji wymazania pamieci, totez jedyna forma "wyleczenia" sa srodki chemiczne. Grunt to nie czuc. Podstawowa zasada: NIE CZUC. Bo jak ja odczuwam, to jestem w chuj nieszczesliwy i nie moge przestac myslec o tej jebanej przeszlosci, ktora mnie zniszczyla. I nie ma osoby na tym swiecie, zadnego autorytetu, ktory by mi wmowil, ze ja moge czuc sie jeszcze normalnie. Nie, nie moge. I jesli tego nie rozumiesz, to znaczy, ze nie potrafisz wyjsc poza swoj ograniczony punkt widzenia. Co z tego, ze Ty mozesz? Ty mozesz , ale ja nie moge, bo gdybym mogl, to bym tak zrobil. Proste jak pierdolenie. A jakbym przestal na dluzszy czas, to znow wrocilby stan permanentnej anhedonii, wegetacji czy jakkolwiek mozna to nazwac. Stan, w ktorym przezylem juz w chuj duzo lat i powiedzialem, ze nie mam zamiaru wiecej doswiadczac tego stanu. Permanentna depresja zniszczyla mi lata mlodziencze, a szczegolnie okres po ukonczeniu szkoly sredniej, bo nie udalo mi sie ukonczyc studiow. I to bedzie sie wloklo za mna do konca zycia. I chocbym nawet przez rok udawal, ze wszystko jest OK (bo do tego namawiaja "psychole"), to ni chuja , nie zapomnie przeszlosci.

W moich postach nie obrazalem nikogo z forum, totez nie wiem skad w ogole teksty, ze uwazam was "plebs, bezksztaltna mase". Osoba , ktora to napisala niech najpierw 3 razy sie zastanowi , a potem wysnówać jakiekolwiek oskarżenia.

Filemon piszesz madrze, nie krytykuje sie. Ale nie zgadzam sie z twierdzeniem, ze"musze isc na terapie zeby miec jakokolwiek szanse ulecznia ciezkich, dolujacych emocji". Nie. Zanim zaczalem cpac chodzilem do lekarzy, bralem leki , chodzilem na spotkania DDA i to mi gowno dawalo. Doslownie gowno. A jak mam potem slyszec , ze no wiesz...chodziles , brales leki, ale kurwa sie nie starales... No to ja pierdole...Szlag moze czlowieka trafic jak ktos mu cos takiego mowi. To jest taka uniwersalna bron, ktora psychiatara, a w szczegolnosci psycholog moze uzyc, zeby "umyc raczki", wywolujac we mnie jeszcze wieksze poczucie winy, wsciekolosci i niemocy. Czemu jak idzie sie do szpitala na operacje i zalozmy , ze cos sie nie uda, to lekarz nie ma prawa powiedziec "wiem pan co... ja sie staralem, ale pan sie nie staral i dlatego operacja sie nie udala".
Taka uniwersalna bron, ktora tez uzywacie wy na forum, bo nie pasuje do waszej wizji. A jesli cos nie pasuje do waszej SLODKIEJ wizji , to znaczy , ze jest z definicji chujowe.

A moje zachowanie? Coz...Paradoksalnie w zyciu na zewnatrz nie okazuje negatywnych emocji, nie potrafie krzyczec, nie potrafie okazywac negatywnych emocji, zloscic sie. To wszystko jest tlumione w srodku. Nie mam zdrowch granic emocjonalnych. Taki typowy DDA - nie wie kim jest, w zyciu jest nieudacznikiem , a w glowie caly czas ma wspomnienia przeszlsci. I co kruwa najgorsze - w zyciu spotyka ludzi podobnych do jego pojebanych rodzicow.

Moj jezyk jest ciety. Nie przebieram w slowach. Uwazam, ze w ten sposob jestem naturalny, a nie kurwa probuje grac kogos kim nie jestem. Grzecznego chlopczyka, ktory ma byc zadowolony i chuj. Nie! Idą święta i powiedzialem staremu i starej, ze nie jade na zadne spotkanie rodzinne. Nie ma mowy! Nie bede udawal, ze wszystko jest OK i siedzial jak osiol przy stole patrzac na nich i myslac sobie "Kurwa...przeciez oni zyja w zupelnie innym swiecie". Koniec udawania , ze wszystko jest OK, kiedy nic nie jest OK. Na szczescie mam internet i tutaj moge byc soba, moge uzywac jezyka, ktory odzwierciedla, to jakim sie czuje. I chuj! :)

I nie, nie uzalam sie nad soba. Ja sie po prostu wkurwiam, okazuje w ten sposob swoje maksymalne wkurwienie. Wyrzucam z siebie zolc nienawisci i zlosci. I jak to pisze jestem trzezwy, nacpany bylem wczoraj - ale wtedy to mialem spokoj z emocjami i polozylem sie spac.
Legion
 

Postprzez bunia » 18 mar 2008, o 10:58

No coz mozna wybrac zycie bez emocji....do niczego Cie nie bede przekonywac...to nie Twoj czas o ile takowy przyjdzie...sa tacy ktorych czas konczy sie w kiblu na dworcu,nie budza sie z uciszenia i zycia bez emocji.....na pogrzebie najczesciej jest nieliczna garstka ludzi a juz najmniej kumpli ktorzy sie rozumieja....wiedza,ze nastepnym razem moze byc ich kolej wiec lepiej nie podchodzic "uczuciowo" i udac,ze nic sie niestalo - jednego cpuna mniej.
Smutne ale takie jest zycie w Twoim swiecie.
Pozdrawiam Cie i zycze aby nastapil przelom i zwrot w Twoim zyciu ale to Ty musisz chciec- nie ja.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez oksymoron » 18 mar 2008, o 11:23

Witaj !!! W pełni zgadzam się z Tobą , że żadna terapia Ci nie pomoże . Ty po prostu nie chcesz pomóc sam sobie !!!!!!! Żaden terapeuta nie zmusi Cię do pracy nad sobą , ani nie rozliczy się za Ciebie z Twoją przeszłością . Na tym polega różnica między chirurgiem a terapeutą że podczas operacji pacjent nie ma wpływu na jej przebieg , a w terapii to on decyduje co z niej weźmie a terapeuta tylko podpowiada i tak naprawdę jest tylko obserwatorem . Ale Ty nie masz takiej potrzeby ,bo Tobie jest tak dobrze i masz świetne usprawiedliwienie dla ćpania (które nie jest Twoim problemem) !! Jestem alkoholikiem i DDA , ale nie powiem , że piłem przez ojca ! Piłem bo znalazłem sobie taki , a nie inny sposób na radzenie (a właściwie nieradzenie) sobie z życiem i sam ze sobą . Pozdrawiam .
oksymoron
 
Posty: 35
Dołączył(a): 15 gru 2007, o 20:38
Lokalizacja: trójmiasto

Postprzez Filemon » 18 mar 2008, o 14:10

Missa pagana

INTROIT
(Pieśń na wejście)

Chodź człowieku, coś ci powiem
Chodźcie wszystkie stany
Kolorowi, biali, czarni
Chodźcie zwłaszcza wy, ludkowie
Przez na oścież bramy

Dla wszystkich starczy miejsca
Pod wielkim dachem nieba

Rozsiądźcie się na drogach
Na łąkach, na rozłogach
Na polach, błoniach i wygonach
W blasku słońca, w cieniu chmur

Rozsiądźcie się na niżu
Rozsiądźcie się na wyżu
Rozsiądźcie się na płaskowyżu
W blasku słońca, w cieniu chmur

Dla wszystkich starczy miejsca
Pod wielkim dachem nieba
Na ziemi, którą ja i ty też
Zamieniliśmy w morze łez



CONFITEOR

Bosi na ulicach świata
Nadzy na ulicach świata
Głodni na ulicach świata
Moja wina
Moja wina
Moja bardzo wielka wina!
Zgroza i nie widać końca zgrozy
Zbrodnia i nie widać końca zbrodni
Wojna i nie widać końca wojny
Moja wina
Moja wina
Moja bardzo wielka wina!

Zagubieni w dżungli miasta - moja wina
Obojętność objęć straszna - moja wina
Bez miłości bez czułości - moja wina
Bez sumienia i bez drżenia - moja wina
Bez pardonu wśród betonu - moja wina
Na kamieniu rośnie kamień - moja wina
Manna manna narkomanna - moja wina
Dokąd idziesz po omacku - moja wina
I nie słychać końca płaczu - moja wina
Jedni cicho upadają - moja wina
Drudzy ręce umywają - moja wina
Coraz więcej wkoło ludzi - moja wina
O człowieka coraz trudniej - moja wina
- moja wina
- moja bardzo wielka wina!



CZŁOWIEK CZŁOWIEKOWI

Człowiek człowiekowi wilkiem
Człowiek człowiekowi strykiem
Lecz ty się nie daj zgnębić
Lecz ty się nie daj spętlić

Człowiek człowiekowi szpadą
Człowiek człowiekowi zdradą
Lecz ty się nie daj zgładzić
Lecz ty się nie daj zdradzić

Człowiek człowiekowi pumą
Człowiek człowiekowi dżumą
Lecz ty się nie daj pumie
Lecz ty się nie daj dżumie

Człowiek człowiekowi łomem
Człowiek człowiekowi gromem
Lecz ty się nie daj zgłuszyć
Lecz ty się nie daj skruszyć

Człowiek człowiekowi wilkiem
Lecz ty się nie daj zwilczyć
Człowiek człowiekowi bliźnim
Z bliźnim się możesz zabliźnić


--------------------

TAK

Tu i tam, i tam i tam, i tu

Tam i tu, i tu, i tu, i tam
Tam i jeszcze tam, i jeszcze tu
Tu i jeszcze tu, i jeszcze tam
Tu i jeszcze tam
Tam i jeszcze tu
Tu i jeszcze, jeszcze, jeszcze tam

Cudu wszechświata nocny ład
Niewysłowiony bukiet gwiazd
Każda z gwiazd samotna
Każda z gwiazd samotna
Wszystkie razem zaś:
Wiszący ogród, promienny park!

Każdy z nas samotny
Każdy z nas samotny
Czemuż, czemuż więc
- my, gwiezdne dzieci -
W gwiazdozbiór piękny, przepiękny wręcz
Nie skupimy serc?



KOMUNIA

I jeżeli spontaniczna to rzecz
I jeżeli oczywista to rzecz
I jeżeli naturalna to rzecz

Weź

To co się tu daje
W imię słońca
I jego gońca:
Skowronka gwiżdżącego, amen


------------


ITE MISSA EST
(Pieśń na wyjście)

Idź, człowieku, idź, rozpowiedz
Idźcie wszystkie stany
Kolorowi, biali, czarni
Idźcie zwłaszcza wy, ludkowie
Przez na oścież bramy

Dla wszystkich starczy miejsca
Pod wielkim dachem nieba

Rozejdźcie się po drogach
Po łąkach, po rozłogach
Po polach, błoniach i wygonach
W blasku słońca, w cieniu chmur

Rozejdźcie się po niżu
Rozejdźcie się po wyżu
Rozejdźcie się po płaskowyżu
W blasku słońca, w cieniu chmur

Dla wszystkich starczy miejsca
Pod wielkim dachem nieba
Na ziemi, której ja i ty
Nie zamienimy w bagno krwi

(Edward Stachura / fragmenty)

Legionnaire, nie wiem jak to odbierzesz... Mnie to bardzo porusza... Czasami w takich słowach znajduję ulgę i nadzieję. Łzy też czasem oczyszczają i spływa z nimi jakiś wewnętrzny ciężar, chociaż na jakiś czas – choćby na chwilę a w końcu takie kolejne chwile, o różnej barwie, płynące jedna za drugą składają się na całe nasze życie, choć jednocześnie jest ono w moim odczuciu czymś więcej niż jedynie łańcuszkiem mijających bezpowrotnie godzin, dni i lat... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Legion » 18 mar 2008, o 16:05

bunia napisał(a):No coz mozna wybrac zycie bez emocji....do niczego Cie nie bede przekonywac...to nie Twoj czas o ile takowy przyjdzie...sa tacy ktorych czas konczy sie w kiblu na dworcu,nie budza sie z uciszenia i zycia bez emocji.....na pogrzebie najczesciej jest nieliczna garstka ludzi a juz najmniej kumpli ktorzy sie rozumieja....wiedza,ze nastepnym razem moze byc ich kolej wiec lepiej nie podchodzic "uczuciowo" i udac,ze nic sie niestalo - jednego cpuna mniej.
Smutne ale takie jest zycie w Twoim swiecie.
Pozdrawiam Cie i zycze aby nastapil przelom i zwrot w Twoim zyciu ale to Ty musisz chciec- nie ja.


Nie budzic sie z uciszenia to nie musi znaczyc, ze trzeba skonczyc na dworcu. Wiekszosc "uciszonych" zyje normalnie i nie odroznisz ich od "normalnych" ludzi. A ja wiem, ze jesli bedzie mi tak zle, ze juz bede u kresu wytrzymalosci psychicznej, to skoncze ze soba. Ale w ogole nie przewiduje takiego scenariusza. Tzn. przewiduje, wiem , ze na trzezwo do takiego stanu sie doprowadze. Wlasnie na trzezwo, bo wtedy najwiecej w zyciu mi sie spierdolilo. Amfa pozwoli mi powrocic do zycia, chodzic do byle jakiej pracy i sie nie wkurwiac, robic nadgodziny, moze znalezc lepsza prace - bede znacznie pewniejszy siebie, pozwoli mi miec motywacje, pozwoli wrocic na studia i je ukonczyc. A jak juz cos osiagne w zyciu, tak ze bede mial dobra prace i kase, to wtedy pojde na leczenie.
Legion
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 373 gości

cron