mariusz25 napisał(a):jest cudownie? to czemu cierpiesz? kazda slabosc wykorzystuje by cie posiadac?
tak jest
jak przestanie ta byc to poinformuje o tym WAS....
cierpie..racjo nic nien pomoaga
dziekuje wszystkim za wsparcie...
---------- 17:11 08.02.2008 ----------
......
Powrot. Inaczej: on jednak NIE chce sie rozstawac...
......
Postawilam hm..ultimatum. Ultimatum bardziej na zewnatrz niz w sobie samej bo ja NADAL chce z nim byc.
.....
dalam mu czas...ok 2 tyg gdzie nie bedziemy sie kontaktowac. Niech i on sobie pouklada i pomysli, co dla niego jest wazne, czego w tym zwiazku brakuje a czego jest za duzo. Ta rozlaka..zle na mnie dziala z pewnoscia, ale chyba sie przyda.
Wiem i jestem pewna w srodku, ze zalezy mi na tyle na nim ze chce znim byc. Ale jesli tak nadal ma wygladac zycie we 2 to... kiedys racjonalnie..dotrze to i do mojego serduszka. Szachistka bardzo ladnie napisala z innym temacie, ze ona pokierowala sie rozumem a nie uczuciami, bo one i tak kiedys...mina.
Ja nie umie w ten sposob.
Albo inaczej: nie czuje sie na tyle silna zeby tak wlasnie postepowac.
I chociaz wszyscy wokol moga mowic, ze to jest CHORE, ale w takim razie w tym " zwiazku" chore sa obie strony. Meczy mnie tylko to,ze moi przyjaciele juz wiecej nie beda chcieli o tym sluszec i powiedza: nie pomoge ci, bo juz kilka razy to zrobilam.
Obawiam sie, ze i Wy, te osoby, ktore pisza w tym watku, beda kiedys mialy dosc mojego biadolenia...i pewnie zgory zakladaja jak to sie skonczy...
I znow: miedzy mlotem a kowadlem...