Zycie u boku narkomana

Problemy związane z uzależnieniami.

Re: Zycie u boku narkomana

Postprzez Sansevieria » 25 paź 2013, o 21:32

Tak zdroworozsadkowo to dać sobie radę samemu łatwiej niż opiekując się narkomanem. Ale jak wiadomo nie tylko z rozsądku człowiek się składa. Czasem pomaga troche jak sie taki ogólny strach spróbuje trochę podzielić na mniejsze kawałki. Czego sie boisz? Tego, że zostaniesz sama to ja rozumiem, ogólnie tego. Ale jakbyś miała napisać mniej ogólnie? :pocieszacz:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Zycie u boku narkomana

Postprzez Katarzynka18 » 25 paź 2013, o 21:45

W sumię to sama nie wiem , pewnie nieznanego , ze wszystko będzie na mojej głowie, moze samdzielnego decydowania, nie pamiętam jak to jest być samemu, wiem tylko co to samotność i bardzo tego nie chce. Czasami miedzy nami było super a czasem nawet gdy był w pokoju obok czułam się taka samotna. Okropne, nie lubie nieznanego.
Katarzynka18
 
Posty: 34
Dołączył(a): 21 paź 2013, o 19:18

Re: Zycie u boku narkomana

Postprzez Sansevieria » 25 paź 2013, o 21:57

Nieznanego to się wszyscy boją. Nawet jak ono jest nęcące też troszkę strachu jest, tym bardziej jak nęcące nie jest.
Moglabyś spróbować w tym nieznanym znaleźć jakieś elementy, ktore nie są nieznane? Tak żeby znaleźć jakieś znane "cosie", których się nie boisz bo są znane.
Samotność to jedno, bycie singlem to co innego. Przypuszczam że z tym narkomanem nieraz sie czułaś samotna choc on był obok. Teraz zaś będziesz singielką co nie oznacza samotnosci, bo singiel jest wolną osobą, będziesz panią siebie i swojego czasu. Przynajmniej tego czasu poza pracą. Wolnosć możliwe że wydaje Ci się oszałamiająca i ogłupiajaca niczym psu uwolnionemu z łańcucha, ale oswoisz sie z nią. Przypomnisz sobie jak może być przyjemnie żyć. :pocieszacz:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Zycie u boku narkomana

Postprzez Katarzynka18 » 25 paź 2013, o 22:17

To co pomaga mi w takich chwilach zwątpienia to to, ze podjęłam decyzje z jakichś przyczyn. Myślę że gdyby tak nie świrował przez 2 tyg to bym dalej trzymała to w tajemnicy. Chyba powinnam skoncentrować sie na tym co będzie jutro, a nie jak to będzie kiedyś.dziekuje, jak moge się wygadać to mi trochę odpuszcza.
Katarzynka18
 
Posty: 34
Dołączył(a): 21 paź 2013, o 19:18

Re: Zycie u boku narkomana

Postprzez Sansevieria » 25 paź 2013, o 22:27

To sobie co i rusz przypominaj okolicznosci tej decyzji - możliwie dokładnie, żeby Ci się utrwalało. Przypuszczam że masz w historii tego związku sporo sytuacji, które mogą Cię utwierdzać w przekonaniu, że słuszną decyzję podjełaś.
Myślenie o jutrze oczywiscie jest sensowne, ale obawiam się że po tylu latach moze Ci być trudno odciać wszystko z przeszłosci tak od razu.
Nie masz za co dziękować, od tego jest forum wsparcia zeby móc pogadać :pocieszacz:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Zycie u boku narkomana

Postprzez caterpillar » 26 paź 2013, o 18:12

katarzynko witaj !

W sumię to sama nie wiem , pewnie nieznanego , ze wszystko będzie na mojej głowie


a to przepraszam do tej pory sama nie decydowalas o wszystkim?
czy twoj narkoman pomagal Ci w obowiazkach? moglas na niego liczyc ? wspolnie planowaliscie przyszlosc ? bral udzial w jej budowaniu?

otrzasnij sie katarzyno i zobacz ,ze przez te lata to TY i tylko TY bylas motorem napedowym tego zwiazku.
Twoj luby bierze here to najgorsze swinstwo i rownia pochyla.
za kilka miesiecy to Ty bedziesz ciagnela i jego przez zycie z tym calym bajzlem
masz na to sile?
masz ochote na marnowanie kolejnych 10 lat?
piszesz ,ze twoja mama rozwiodla sie z ojcem bo pil , ja mysle ,ze powinnas porozmawiac z mama
mam nadzieje ,ze bedzie dla Ciebie wsparciem i pomoze Ci wytrwac w tej decyzji (slusznej!!)

powodzenia!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Zycie u boku narkomana

Postprzez Księżycowa » 26 paź 2013, o 23:00

Kurczę... 10 lat... ja po 4 jak sobie pewne rzeczy uświadamiam, to już widzę jak w razie rozstania jestem przerażona.

Sansevieria i Cat - napisałyście sporo rzeczy, które i mi dały do myslenia - dzięki :kwiatek:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Zycie u boku narkomana

Postprzez Katarzynka18 » 27 paź 2013, o 19:40

To jest prawda że od momentu gdy pali heroinę jest jeszcze gorzej. Jak zacznie to nie potrafi się zatrzymać dlatego teraz był w ciągu aż 2 tyg. Nie chciałam żeby źle skończył dlatego zawsze ciągnęłam go za sobą. Ale nie chce takiego życia brak bezpieczeństwa brak pieniędzy i cała lista powodów dlaczego znowu się naćpał. Teraz mimo stresu żalu i strachu troszkę odetchnęłam, bo go nie sprawdzam nie muszę dzwonić nie zastanawiam się czy znowu jest naćpany. Tylko dlatego że mi nie zależy.
Katarzynka18
 
Posty: 34
Dołączył(a): 21 paź 2013, o 19:18

Re: Zycie u boku narkomana

Postprzez Katarzynka18 » 27 paź 2013, o 19:51

Teraz czuje jakbym miała rozdwojenie jaźni, bo od tyg jest trzeźwy, dziś razem zjedliśmy obiad. Jest smutno, ale chyba dotarło do niego co się dzieje. Dziś powiedział mi że szkoda mu tego mieszkania że fajnie sobie tu mieszkaliśmy i gdybym wcześniej powiedziała zeby przestał ćpać bo odejdę to on by przestał. Staram sie juz nie zastanawiać za mocno nad tym co on mówi to wtedy troche mniej boli.
Katarzynka18
 
Posty: 34
Dołączył(a): 21 paź 2013, o 19:18

Re: Zycie u boku narkomana

Postprzez Sansevieria » 27 paź 2013, o 19:56

:evil: "gdybyś wcześniej powiedziała żeby przestał ćpać bo odejdziesz" no żesz szlag trafia. Jeszcze Cię próbuje obarczyc odpowiedzialnoscią za swoje ćpanie. Zupełnie jakby to od Ciebie zależało, ze on ćpa.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Zycie u boku narkomana

Postprzez Katarzynka18 » 27 paź 2013, o 20:25

Zawsze była moja wina, bo za mało się interesowałam , bo pracowałam za dużo bo podejrzewałam. Bardzo dużo dają mi takie rozmowy, że ja wcześniej na to nie wpadłam, całkiem inaczej postrzegam moje życie i robiąc bilans ostatnich 5 lat widze same złe rzeczy a kiedyś doszukiwałam się tych dobrych.
Katarzynka18
 
Posty: 34
Dołączył(a): 21 paź 2013, o 19:18

Re: Zycie u boku narkomana

Postprzez Sansevieria » 27 paź 2013, o 20:41

A guzik, zawsze to była jego wina. Co, wiązałaś go i wmuszałaś czy jak? Jesli tego nie robiłaś to była jego wina oraz jego odpowiedzialnosć.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Zycie u boku narkomana

Postprzez Katarzynka18 » 31 paź 2013, o 10:07

Czy ja robie źle że z nim rozmawiam??? Teraz gdy emocje opadły zachowujemy sie jak długo znający się koledzy, a przecież wyprowadzka i fizyczne rozstanie jeszcze przed nami.wygląda to jak zawsze czyli po okresie ćpania jest w stanie stanąć na głowie żeby wszystko naprawić, teraz przechodzę grypę to chce mi pomagać we wszystkim, czasem tylko gdy wspomne o wyprowadzce to robi się smutny.jest teraz na subutex i od tyg pracuje w tej samej firmie co ja tylko w innym departamencie, oczywiście wszyscy go juz widzieli i kazdy mówi mi że on tak dobrze wygąda,schudł itd... Ja tylko uśmiecham się przez zęby.lepiej rozstawać sięw złości, wczoraj powiedzial mi ze przecież mogliśmy zostać w tym mieszkaniu i mieszkać osobno że tak by było taniej?! Ja wiem jakby sie to skończyło.
Katarzynka18
 
Posty: 34
Dołączył(a): 21 paź 2013, o 19:18

Re: Zycie u boku narkomana

Postprzez Katarzynka18 » 1 lis 2013, o 15:29

Znowu panikuje! Zadzwoniłam do agencji w sprawie potwierdzenia wyprowadzki,juz wszystko jest ustawione i ogarnęło mnie przerażenie. Dla każdego to by było nic a ja czuje jak koniec świata. Po prostu nienawidze mojego życia,tego że przez jego chorobe musimy sie wyprowadzić. Pomimo tych przykrych wspomnień to był mój kąt.
Katarzynka18
 
Posty: 34
Dołączył(a): 21 paź 2013, o 19:18

Re: Zycie u boku narkomana

Postprzez caterpillar » 3 lis 2013, o 13:22

katarzynko zycie z narkomanem to tz ciagi i okresy "miodowego miesiaca" mam wrazenie ,ze wlasnie jestescie w tej drugiej fazie

mowisz ,ze sie stara , no nic dziwnego w koncu tez czuje ,ze mu sie grunt pod nogami sypie .

propozycja o dalszym wspolnym mieszkaniu jest chora i jak dla mnie pokazuje ,ze on traktuje Cibie jedynie jako deske ratunkowa , ktorej musi sie trzymac.

Ktory zdrowo rozsadkowy facet poszedl by na to? przeciez mozesz za kilka tygodni miesiecy poznac nowego chlopaka i co tak spokojnie bedzie patrzyl jak przyprowadzasz go do domu?
i na odwrot ...

ja uwazam ,ze w tej sytuacji nalezy kategorycznie sie rozstac i zerwac kontakt

jesli zostaniesz bedziesz dalej wykorzystywana i wciagana w ten uklad .
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 28 gości

cron