Wiesz Megie... nie, wlasnie zrobie cos przeciew sobie - teraz wiem na czym mniej wiecej stoje i zachowam godnosc... bo prawda jest taka , ze czy wysle jedna czy 10 wiadomosci to wlasnie ON pierwszy a nie kto inny powinien dac znak, ja juz puszczalam sygnalki , dzwonilam, napisalam wiadomosc... mysle, ze to wystarczy.
Jesli sie ma odezwac, to tak bedzie - i tyle
jesli nie, to nie. Ja go do tego nie zmusze... Najwyzej jeszcze przed swietami cos skrobne, juz naprawde konkretnego, bo jesli on sie do tego czasu nie odezwie i tu nie przyjedzie, to jest to znak ewidentny i jednoznaczny...
Taka prawda... A jak dla mnie to juz jest raczej koniec... nawet jesl sie zreflektuje jakos, to widze, ze robi mnie mnije lub bardziej w bambuko - bo taka jest prawda :/ i juz sie do niego zrazilam w jakis sposb, a jesli raz tak zrobil to i drugi zrobi...
pocierpie i mi przejdzie,,,
zobaczymy...